Moja proza: Nie ujdziesz mi (cz. 29)
W sekretariacie burmistrza miasta Ostęp Leśny było cicho jak makiem zasiał. Nie licząc oczywiście stukania klawiatury komputera, przy którym siedziała sekretarka. Jak zawsze elegancka, siedziała zwrócona profilem do drzwi, z wystudiowanym wdziękiem, świadoma, że w pozycji, jaką przyjęła, wygląda szczególnie pociągająco. Wpatrzona w ekran monitora przepisywała jakiś tekst, leżący obok na biurku.
Drzwi od korytarza otworzyły się nagle i wszedł Knotowski z teczką w ręku. Sekretarka drgnęła.
- Dzień dobry, pani Basiu – przywitał ją oficjalnym tonem, a zorientowawszy się, że poza sekretarką i nim w pomieszczeniu więcej nikogo nie ma, uśmiechnął się i puścił do niej oko: - Co słychać?
- Wszystko porządku, spokój od rana. Acha… Dzwonili ci z tej holenderskiej firmy…
- Tak? No i co? – wzmianka o Holendrach podziałała na niego jak nagły wystrzał armatni.
- Chcieli z tobą rozmawiać. Powiedzieli, że zadzwonią koło południa.
- Świetnie – ucieszył się. - Może nareszcie coś drgnie.
- Dzwonił też prezes Kudera… Dwa razy – kontynuowała relację sekretarka.
Knotowski skrzywił się.
- Znowu chyba nie ma na podatki – mruknął i po chwili namysłu dodał: - Jak by dzwonił jeszcze, to spuść go na Przetaka.
- Ale Przetaka nie ma przecież.
- Będzie później, więc wiesz… Na razie mnie nie ma, a jak będzie Przetak, to połączysz z nim. Coś jeszcze?
- Z tych ważniejszych spraw będzie chyba wszystko… - odparła z namysłem.
- Dobra, dzięki – skierował się do swojego gabinetu, ale zawrócił jeszcze: - Prasa jest u mnie?
- Nie, jeszcze nie zdążyłam… - poderwała się od komputera.
- Dobra, poradzę sobie – wziął pod pachę plik gazet leżących na stoliku.
- Za chwilę podam kawę – zaszczebiotała z uśmiechem.
- Świetnie – powiedział miękko i również się do niej uśmiechając, zniknął za drzwiami gabinetu.
Zaraz jednak pojawił się znowu.
- I przez godzinę wiesz… Nie ma mnie – puścił sekretarce oko i znów zniknął, nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
W gabinecie wyjął z teczki plik dokumentów, położył na biurku i dopiero wtedy usiadł w fotelu. Miał wyraźną ochotę zabrać się od razu do pracy, zaczął nawet przeglądać dokumenty, które wyjął przed chwilą, wkrótce jednak – znudzony – odłożył je z powrotem na biurko. Przysunął bliżej gazety leżące do tej pory na brzegu biurka. Zaczął od „Kuriera”. W tym samym momencie weszła do gabinetu sekretarka z tacą. Odłożył otwartą gazetę. Patrzył, jak stawia na biurku filiżankę i cukiernicę. Jak zawsze, z przyjemnością obserwował jej ruchy. Podziękował jej uśmiechem, gdy skończyła. Potem patrzył, jak miękko sunęła kierunku drzwi. Gdy drzwi zamknęły się za nią, westchnął i ponownie zajął się „Kurierem”.
Prawie od razu trafił na artykuł o pokrewieństwie Misia z Niedźwiedziem. Czytał z rosnącym zainteresowaniem. Gdy skończył, zaczął czytać od nowa. Potem rozparł się w fotelu i zaczął myśleć intensywnie. Wreszcie zapalił papierosa, wstał i rozpoczął nerwową wędrówkę po gabinecie. Jak zwykle, gdy coś go poruszyło. Chodził tak przez kilka minut. W pewnym momencie zatrzymał się przy barku, nawet go uchylił, ale zaraz mocnym pchnięciem zamknął z powrotem i – podjąwszy widać jakąś decyzję – wrócił na swój skórzany fotel za biurkiem. Podniósł słuchawkę telefonu.
- Poproś do mnie Gutka – powiedział, usłyszawszy głos sekretarki.
- Nie ma dzisiaj? Aaa… Jutro dopiero…
- No dobra. To połącz mnie z „Kurierem”
- Nie. Nie z naczelnym. Połącz mnie z tym redaktorem. No… Jak mu tam…
- O właśnie! Z redaktorem Kręcikiem.
- Dobra, czekam…
Słuchawka opadła z trzaskiem. Knotowski zapalił drugiego papierosa i wrócił do swojej wędrówki po gabinecie. Gdy zadzwonił telefon, popędził do biurka jak wiatr.
- Halo! Redaktor Kręcik? Dzień dobry, tu Knotowski…
- Nie, nie… Jeśli chodzi o ten materiał z sesji, to wszystko gra, podoba mi się…
- No właśnie. Ale mam pretensje o co innego…
- O co? Niech mi pan na przykład powie, panie redaktorze, co wy tak cudujecie z tym Misiem?
- No, robicie z niego nie wiadomo jak ważną personę, prawie bohatera. Niedługo okaże się, że jest ważniejszy od samego… biskupa…
- Wiem, panie redaktorze, wiem… Wiem, że to dla was sensacja rewelacja, hit, złota kura… Wiem, że dzięki takim kawałkom przybywa wam czytelników i wszystkiego, co się z tym wiąże. Ja to wszystko wiem, panie redaktorze. Ale czy koniecznie trzeba w ten sposób?
- Przyznam się, że jest mi to trochę nie na rękę…
- Pyta pan, dlaczego? Pamięta pan, że na tej sesji przedstawiony został nowy szef wydziału na miejsce Ćwieka, niejaki Gutek. Ku ogólnemu zaskoczeniu, bo wszyscy byli przekonani, że kierownikiem zostanie Miś…
- No właśnie… A teraz okazuje się, że on taki wielki człowiek, taki zasłużony i wie pan, jak to wygląda? Że tutaj mu się ucina drogę awansu, że się go szykanuje, bo może ktoś zazdrości albo ktoś się jego boi, to znaczy jego popularności… Wie pan, jak to jest. A poza tym, jak słyszę, sam Miś jakby się zmienił – podobno zhardział i jest jakiś taki dziwny, mówią, że zupełnie inny człowiek. Generalnie, wie pan, trochę mi to psuje morale w urzędzie…
- No, wie pan, trzeba by coś z tym zrobić. No bo, proszę pana, tak naprawdę, to cała ta sprawa to na razie tylko przypuszczenia. Znaczy, że nic na sto procent nie wiadomo…
- No i chodzi o to, żeby to uwypuklić. Żeby ktoś sobie nie myślał, że to już wszystko przesądzone…
- Dzwonię do pana, bo zawsze żeśmy się dogadywali. Pewnie, że mógłbym z naczelnym, bo to mój kumpel, ale po co, skoro mogę się z panem dogadać, a pan w takiej sprawie też ma dużo do powiedzenia…
- Pewnie, że tak… Nie chodzi przecież o to, żeby kogoś niszczyć od razu, ale żeby tylko, wie pan, dać do zrozumienia…
- Otóż to…
- Świetnie, wiedziałem, że mogę na pana liczyć…
- Oczywiście… Wielkie dzięki… Do widzenia.
Knotowski odłożył słuchawkę i – rozluźniony – rozparł się w fotelu wygodnie. Zapalił papierosa, zaciągnął się głęboko i potoczył oczyma po gabinecie. Dłużej zatrzymał oczy na drzwiczkach od barku. Chwilę się zastanawiał, po czym machnął ręką i wstał z fotela.
Niżej dostęp do wcześniejszych, kolejnych odcinków:
Pierwszy
Drugi
Trzeci
Czwarty
Piąty
Szósty
Siódmy
Ósmy
Dziewiąty
Dziesiąty
Jedenasty
Dwunasty
Trzynasty
Czternasty
Piętnasty
Szesnasty
Siedemnasty
Osiemnasty
Dziewiętnasty
Dwudziesty
Dwudziesty pierwszy
Dwudziesty drugi
Dwudziesty trzeci
Dwudziesty czwarty
Dwudziesty piąty
Dwudziesty szósty
Dwudziesty siódmy
Dwudziesty ósmy
Komentarze
Prześlij komentarz