Moja proza: Trójkąty nie są dla młodych ludzi (dokończenie)
Nad samą rzeczką rozpościerał się kawałek piaszczystej plaży. Po posiłku dziewczyny wzięły koc i poszły się opalać, a ja przyszykowałem sobie wędkę. Ruszyłem w górę rzeki szukając odpowiedniego miejsca. Tu i ówdzie zatrzymałem się, zarzuciłem przynętę, ale nic nie brało. Wróciłem głodny, zmęczony i z pustymi rękami. Dziewczyny już krzątały się przy obiedzie. – Gdzie ryby? – zawołała Malwina wesoło i dłonią odgarnęła włosy do tyłu. Wyprężyła się przy tym ruchu na moment, przez co piersi, upchnięte w staniku, uniosły się ukazując swój pełny kształt. – Darowałem im życie – odrzekłam równie wesoło i zaraz przerzuciłem oczy na Lilkę, która męczyła się przy otwieraniu konserwy. – Aleś się spiekła – dotknąłem jej ramienia najdelikatniej ...