Posty

Wyświetlam posty z etykietą piotr gliński

Minister kultury zachowuje się jak tępy aparatczyk. Prawicowość to jednak stan umysłu

               Czasem, gdy przeczytam, lub usłyszę to, co pisze lub mówi człowiek z tytułem naukowym przed nazwiskiem, mam wrażenie, że tenże tytuł jest kpiną z tegoż właśnie człowieka. Bo i jakże to możliwe, że człowiek z dorobkiem i podobno jakimś tam tytułem naukowym wygłasza brednie, a na dodatek wydaje się, że w brednie te głęboko wierzy? Tak miałem z wywiadem, którego tygodnikowi „Sieci” udzielił minister kultury i dziedzictwa narodowego oraz wicepremier Piotr Gliński, szczycący się tytułem profesora nauk humanistycznych. Czytając brednie, jakie tenże człowiek wypowiadał o artystach i ich roli, a także o Jarosławie Kaczyńskim i jego dokonaniach, przecierałem oczy ze zdumienia i pękałem ze śmiechu. Najgorsze, że Gliński najwyraźniej wierzy w te wygłaszane przez siebie kocopoły.                Minister kultury i wicepremier Piotr Gliński co jakiś czas jest gościem na łamach prawicowego i pr...

Po kiego grzyba? Żeby Niemiec nie pluł nam w twarz

                 Lider Polski 2050 Szymon Hołownia dziwił się koncepcji odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie i zastanawiał się, po co jest nam to potrzebne. Oczywiście na pomysł tej inwestycji wpadli członkowie grupy trzymającej władzę. Hołowni odpowiedział wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin. Jego zdaniem nie może być tak, aby Warszawa wyglądała tak, jak zaplanowały Niemcy hitlerowskie, burząc Pałac Saski. Jakiś czas temu szef Sellina, minister Piotr Gliński zapewniał, że Polacy z utęsknieniem wyczekują tej inwestycji. Jak się okazało, wcale tak nie jest.                Niedawno do rządowych planów odbudowy Pałacu Saskiego Szymon Hołownia.                – Wytłumaczcie mi, po kiego Grzyba nam dzisiaj w Polsce Pałac Saski? – pytał lider ugrupowania Polska 2050.                ...

Wizja dużych pieniędzy coraz bardziej mglista

                 Węgry się doigrały – Komisja Europejska chce państwu rządzonemu przez Victora Orbana zablokować należne mu fundusze z powodu braku przejrzystości przy wydawaniu unijnych pieniędzy. Dziś Węgry, a jutro być może to być Polska, której KE może zablokować większość z 550 mld zł, którymi tak chwalił się Mateusz Morawiecki. Ale z bratankiem w jednym szeregu zawsze lżej.                Portal Gazeta.pl informuje, że Komisja Europejska wystąpiła z wnioskiem o zablokowanie Węgrom 65 procent funduszy unijnych z trzech programów polityki spójności. Orbanowi zatem może przejść koło nosa niebagatelna kwota 7,5 mld euro. KE swój wniosek uzasadnia brakiem przejrzystości podczas wydawania pieniędzy unijnych, a także brakiem jasnych i przejrzystych reguł gry przy organizowaniu i realizowaniu zamówień publicznych. Słowem chodzi przede wszystkim o korupcję.         ...