Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny
Do domu Miś wpadł jak bomba. Trzasnęły mocno drzwi, więc Misiowa wyleciała z kuchni zaniepokojona. Przez szyję miała przewieszoną miarę krawiecką. – Stało się coś? – spytała, przyglądając się mężowi z ukosa. – Ćwiek zdechł – wypalił Miś, chwytając szybki oddech. – Spiłeś się, na miłość Boga, czy jak? – załamała ręce. Miś roześmiał się wesoło. – Ćwieka już nie ma. Nie ma i już… – Jak to nie ma? – No nie ma. Odchodzi na emeryturę. Powiedzieli mu: albo, albo… – Każdy musi kiedyś odejść, ty też… – zreflektowała się nagle. – To przez tę całą awanturę? – To żadna awantura – oburzył się Miś. – Tylko co? – wzruszyła ramionami. – Miasto aż się trzęsie. A jeszcze to… – machnęła ręką. – Dopiero będą gadać. Od razu wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. – A jak wyjdzie? – Miś poczerwieniał, schyliwszy się do sznurowadeł. – Co t...