Posty

Wyświetlanie postów z stycznia 27, 2024

Moja proza: Zakurka – opowiadanie

              Słońce zbliżało się do celu swej wędrówki, jeżeli za cel uznać linię horyzontu. Jednakże upał nie zelżał ani trochę. No, może ociupinkę się ochłodziło, ale niewiele. I nie dla każdego było to wyczuwalne.                 Majster – Wincenty Horyszek – twierdził na przykład, że to gówno prawda jakoby tym goręcej być miało im słońce wyżej na niebie.                –  Bo przecież – wywodził – jestem na dworze od samego świtu i jak piekło z rana tak i w południe i tak samo teraz, przed zmierzchem.                –  To po co żeś pan, panie majster, nie robił w południe tylko czekać kazał, aż słońce niżej zejdzie? – uśmiechając się chytrze spytał Franek, pomocnik majstra Horyszka.                Majster Horyszek, chłop bystry, dostrzeg...