Moja proza: Nie ujdziesz mi (cz. 20)
Stefan i Kaśka szli wolno, trzymając się za ręce. Nie śpieszyli się, gdyż czasu mieli aż nadto – Volkswagen zachorował, więc odpadły im dwie godziny niemieckiego. Szli zatem noga za nogą, rozleniwieni żarem, który lał się z wczesnopopołudniowego nieba, rozmarzeni i szczęśliwi zarazem.
- Ale chce mi się pić – westchnęła Kaśka.
Stefan wsunął rękę do kieszeni. Wyjął garść drobnych. Oszacował jednym spojrzeniem.
- Możemy się napić w Leśnym Runie – zaproponował.
- Świetnie – uśmiechnęła się.
Leśne Runo to był właściwie jedyny w mieście lokal, prowadzony na jakim takim poziomie, a miał w tej chwili tę zaletę i przewagę nad innymi, że było do niego najbliżej, dosłownie kilka kroków od miejsca, którym znajdowali się Stefan i Kaśka. Więc po kilku zaledwie chwilach wchodzili do przyjemnie wychłodzonego wnętrza restauracji, składającego się z baru i pomieszczenia jadalnego. Stanęli przy barze, od części jadalnej oddzielonego lekkim, drewnianym, ażurowym przepierzeniem. Musieli poczekać trochę, ponieważ bar był pusty, więc i obsługa gdzieś się zawieruszyła. Gdy za kontuarem pojawiła się ładna, energiczna blondynka, zamówili sok jabłkowy. Upiwszy kilka łyków, odetchnęli z ulgą. Stefan rozejrzał się. Wydało mu się, że za przepierzeniem, przy jednym ze stolików w kącie ktoś siedzi. Jakaś znajoma postać. Przyjrzał się lepiej.
- O, kurde… - wyszeptał zdziwiony.
- Co się stało? – zaciekawiła się Kaśka.
- Widzisz tego faceta?
- Gdzie? Nikogo nie widzę.
- Tam, przy stoliku w kącie.
- No… Siedzi tam ktoś.
- To mój ojciec.
Przyjrzała się z zainteresowaniem.
- I co w tym dziwnego? – wzruszyła ramionami.
- To, że o tej porze – spojrzał na zegarek – zwykle bywa w pracy. A poza tym on raczej nie chodzi po restauracjach. Zaczekaj chwilę.
Wstał ze stołka barowego i spoza przepierzenia zajrzał do części jadalnej. Ojciec siedział do niego bokiem i wpatrywał się w okno. Nie wyglądał jednak na zainteresowanego tym, co się działo na ulicy. Wpatrywał się w okno bez specjalnego powodu. Przygarbiony i smutny wyglądał starzej niż zwykle. Na stoliku stała przed nim jedna pełna pięćdziesiątka wódki i jedna już opróżniona, szklanka soku, chyba pomarańczowego, oraz papierosy. Stefan zrobił ruch jakby chciał podejść do niego, ale coś go osadziło na miejscu. Patrzył tylko i czuł niepokój, zaciskający się wokół gardła. Wrócił powoli do baru i Kaśki.
- Co, pomyłka? – zaświergotała wesoło.
- Nie… - powiedział cicho. – Ale chodźmy stąd, proszę.
Uśmiech znikł z jej twarzy i przyjrzała mu się uważnie.
- Dobrze, chodźmy – zgodziła się bez wahania.
Niżej dostęp do wcześniejszych, kolejnych odcinków:
Pierwszy
Drugi
Trzeci
Czwarty
Piąty
Szósty
Siódmy
Ósmy
Dziewiąty
Dziesiąty
Jedenasty
Dwunasty
Trzynasty
Czternasty
Piętnasty
Szesnasty
Siedemnasty
Osiemnasty
Dziewiętnasty
Komentarze
Prześlij komentarz