Posty

Wyświetlam posty z etykietą kwadratura trójkąta

Moja proza: Kwadratura trójkąta – opowiadanie

               Zbliża się południe i trudno wręcz wytrzymać. Żar taki leje się z jasnego nieba. Powietrze rozedrgane, wszystko faluje – i drzewa, i łąki, i krowy na łąkach – wszystko, dosłownie wszystko. Na niebie ani jednej chmurki, ani jednej nadziei na chwilę cienia, nie mówiąc już o orzeźwiającym deszczyku.                  Tylko ta promieniejąca kula prawie w zenicie.                –  Piękną miał pan pogodę – powie smukłonoga Elwira, sąsiadka z góry, gdy po powrocie spotka mnie na schodach, obrzuci spojrzeniem i uśmiechnie się zalotnie (dwadzieścia siedem lat, rozwiedziona, bezdzietna, właścicielka biura podróży, ładna...).                –  Owszem, niezłą... – przytaknę nieśmiało i nic więcej nie zdołam wydobyć z siebie. Przepuszczę ją przodem i będę szedł za nią (ale wolniej) i czekał ...