Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny
W sekretariacie burmistrza miasta Ostęp Leśny było cicho jak makiem zasiał. Nie licząc oczywiście stukania klawiatury komputera, przy którym siedziała sekretarka. Jak zawsze elegancka, siedziała zwrócona profilem do drzwi, z wystudiowanym wdziękiem, świadoma, że w pozycji, jaką przyjęła, wygląda szczególnie pociągająco. Wpatrzona w ekran monitora przepisywała jakiś tekst, leżący obok na biurku. Drzwi od korytarza otworzyły się nagle i wszedł Knotowski z teczką w ręku. Sekretarka drgnęła. – Dzień dobry, pani Basiu – przywitał ją oficjalnym tonem, a zorientowawszy się, że poza sekretarką i nim w pomieszczeniu więcej nikogo nie ma, uśmiechnął się i puścił do niej oko: – Co słychać? – Wszystko porządku, spokój od rana. Acha… Dzwonili ci z tej holenderskiej firmy… – Tak? No i co? – wzmianka o Holendrach podziałała na niego jak nagły wystrzał armatni. – Chcieli z tobą rozmawiać. Powiedzieli, że zadzwonią koło połudn...