Posty

Wyświetlam posty z etykietą sztorm na bałtyku

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

               Przed wyjazdem nad zatokę wypili jeszcze gorącą kawę. Mors wyszedł na zewnątrz, aby sprawdzić pogodę, chociaż Krystyna nieustannie monitorowała wszystkie zmiany w internecie. Mors jednak wolał po swojemu. Zwykle wyglądało to tak, że wychodził na środek podwórka, najmniej osłonięty drzewami, ślinił palec wskazujący i wyciągał go wysoko nad głowę.                 Tak badał kierunki wiatru.                – Wieje mocno od północy ze wskazaniem na zachodnią stronę i to nie jest dobra wiadomość – oznajmił, gdy wrócił do domu. – Ale dobra wiadomość jest taka, że wieje również od zalewu, a więc mamy kontrę. Poza tym już jest prawie piętnaście stopni na minusie, czyli w nocy rzeczywiście może dojść do dwudziestu – nawiązał do wcześniejszych prognoz. – Warunki są więc niezłe na łowienie bursztynu. Tyle że trzeba się porządnie ubrać – był wy...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

               Po śniadaniu z kubkami kawy wyszliśmy z Morsem na werandę, gdzie zawsze pijało się piwo, drinki i inne napoje, a także imprezowało, jeśli był czas na to i ochota. Bursztynnik lub poławiacz bursztynu lub rybak bursztynu – jak sam o sobie, zależnie od okoliczności, mówił Mors – rozsiadł się wygodnie w wiklinowym fotelu i wyjął papierosa z paczki leżącej obok na niewielkim, również wiklinowym stoliku.                 Po drugiej stronie stolika stał drugi, identyczny z pierwszym fotel. Antek usiadł jednak na wiklinowej kanapie, która stała naprzeciwko stolika, ale w pewnym oddaleniu od niego, aby nie blokować przejścia od drzwi prowadzących z korytarza na werandę do drzwi wyjściowych na zewnątrz. Za kanapą stał stary kredens kuchenny, identyczny z tym, który Antek zapamiętał ze swojego domu rodzinnego z okresu dzieciństwa. Wszędzie stały napoczęte świece, zapalane po zmierzchu. ...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – końcowy fragment książki

               Gdy dojechali do domu, zaczęło się już ściemniać. Antek poszedł na górę, żeby się przygotować do jutrzejszego wyjazdu.                 Kończył się pakować, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich Mors.                – Dzwonił Stonek, taki rybak z Kątów Rybackich, mówił że ma dużo dzikich kaczek i żeby przyjechać, bo nie ma co z nimi zrobić. Pojedziesz ze mną? – zapytał.                – To rybacy już nie łowią ryb, tylko strzelają do kaczek? – zdziwiłem się, puszczając oko do Morsa, który się roześmiał.                – Zaplątały im się w sieci, często się to zdarza – wyjaśnił.                Oczywiście zgodziłem się, bo zawsze to jakaś przygoda, dla mnie wręcz egzotyka. Pojechaliśmy.  ...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

             Guma zaczął opowiadać. Pod koniec listopada temperatura na Mierzei była wprawdzie na plusie, ale oscylowała wokół zera. Guma ze swoją ekipą pewnej nocy wybrali się na robotę. Poszli nad zalew, w miejsce, co do którego byli niemal pewni, że znajdą bursztyn.                Kopacze rozłożyli sprzęt i uruchomili pompę. Robota szła w najlepsze, gdy nagle Guma odebrał od wystawionej czujki telefon z ostrzeżeniem, że zbliża się straż graniczna. W pośpiechu wyłączyli pompę i zaczęli zbierać sprzęt.                – Na czujce stał ten głupkowaty Tymek – zaznaczył Guma. – Wtedy myślałem, że pewnie się zagapił, albo przysnął, kurwa, i dał znać trochę późno, bo okazało się, że strażnicy są tuż tuż… Ale udało się zebrać sprzęt i każdy ruszył w swoją stronę.                Guma jednak – jako jedyny z ekip...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

               Antek kupił pieczywo i wrócił do domu. Z północy dochodził groźny pomruk Bałtyku, od zalewu wiał wiatr. Sztorm szalał na całego. Poczuł też, że mróz szczypie w uszy. Wyraźnie zaczęła spadać temperatura.                W domu, oprócz Morsa i Krystyny, na werandzie siedział Guma odziany w wodery.                – Przyszedł Guma i namawia, żeby jechać na plażę – zagadnął Mors. – Pojedziemy, co?                – No pewnie – odpowiedziałem ochoczo, w końcu po to tu przyjechałem.                Zjedliśmy śniadanie, napiliśmy się kawy i ruszyliśmy we trzech nad Bałtyk. Tym razem pojechaliśmy od razu pod brzózki koło Piasków.                Antek pierwszy wszedł do wody z kaszorem w miejscu za małym cypelk...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

               Antek, słuchając jego wywodów, wyobrażał sobie, jak to sternik zagubionego wśród sztormu żaglowca, nie bardzo się orientując, dokąd to rzuciło jego łupinę rozhuśtane morze, bystrymi oczami wypatruje jakichś znaków, sygnałów z kierunku, gdzie – w jego przypuszczeniach – powinien znajdować się jakiś ląd. I coś mu błysnęło w pewnej chwili…                 Mocniej wytężył wzrok i znowu błysnęło, a potem jeszcze raz. Ucieszył się, bo już wiedział, że dotarło do niego światło latarni morskiej, światło, które wskazuje wyraźny kurs, jakim należy płynąć, aby bezpiecznie zawinąć do portu.                – Ale to nie było światło żadnej z dwóch latarni morskich, działających, prawda, w owych czasach w rejonie Mierzei. Jedna z nich stała w twierdzy Wisłoujście i wskazywała drogę do portu gdańskiego, a druga w Pilawie, we wschodniej części Mier...