Posty

Wyświetlanie postów z lutego 24, 2024

Moja proza: Krótki żywot największej atrakcji w mieście – opowiadanie

  Brama Gulki, to cieszące się złą sławą miejsce w tym nudnym i mało atrakcyjnym mieście. Od zmierzchu do świtu porządni obywatele omijają je z daleka. Brama Gulki wprowadza w podwórko, otoczone oficynami, w których mieszkali pijacy, kurwy, złodzieje i i różne inne rzezimieszki. Spotkać ich nocą, to był dopiero pech. W Bramę Gulki wchodziło się z ulicy, prowadzącej do dworca kolejowego, i po przejściu podwórka można było wyjść na drugą ulicę, równoległą do pierwszej, która również prowadziła do dworca. Stachu napił się kiedyś z Jeffem, urzędnikiem sądowym. Oczywiście w Piwnicy. Wracali później razem przez jakiś czas. Bo Jeff mieszkał w domu na skrzyżowaniu największych w mieście ulic, a Stachu trochę dalej, na największym w mieście blokowisku. Najkrótsza droga prowadziła ulicą z Bramą Gulki. Jeff chciał pójść inną drogą, bo za odważny nigdy nie był, a wieści o zdarzeniach mrożących krew w żyłach, jakie się w tej okolicy działy, dotarły i do niego. Ale Stachu uparł się, aby ...