Posty

Wyświetlam posty z etykietą oberwanie chmury

Moja proza: Oberwanie chmury – opowiadanie

               Rzeka, niegdyś strumyczek zaledwie, dziś dwieście metrów dalej spiętrzona tamą, rozlewała się tutaj szeroko, pokrywając srebrzystą taflą rozległe łąki i podchodziła aż pod wysoką skarpę z jednej strony, na której szumiał sosnowy las.                Drugi brzeg wznosił się łagodnie aż do miejsca, gdzie wiła się równolegle do biegu rzeki kręta dróżka. Potem wznosił się nagle, choć nie tak stromo jak przeciwległy, ażeby w końcu przejść w płaski, poziomy pas ziemi. Wzdłuż tej skarpy ciągnęła się asfaltowa droga. W tym miejscu równoległa do rzeki, z dróżki niewidoczna, ale dająca się rozpoznać dzięki szumowi przejeżdżających samochodów.                Przeciwległa skarpa, ta z szelestem sosen, była urwista – wyglądała jakby obsunął się nagle kawał brzegu odkrywając ludzkim oczom obraz przekroju wierzchnich warstw ziemi. A więc była najpie...

Oberwanie chmury

                 Rzeka, niegdyś strumyczek zaledwie, dziś dwieście metrów dalej spiętrzona tamą, rozlewała się tutaj szeroko, pokrywając srebrzystą taflą rozległe łąki i podchodziła aż pod wysoką skarpę z jednej strony, na której szumiał sosnowy las.                Drugi brzeg wznosił się łagodnie aż do miejsca, gdzie wiła się równolegle do biegu rzeki kręta dróżka. Potem wznosił się nagle, choć nie tak stromo jak przeciwległy, ażeby w końcu przejść w płaski, poziomy pas ziemi. Wzdłuż tej skarpy ciągnęła się asfaltowa droga. W tym miejscu równoległa do rzeki, z dróżki niewidoczna, ale dająca się rozpoznać dzięki szumowi przejeżdżających samochodów.                Przeciwległa skarpa, ta z szelestem sosen, była urwista – wyglądała jakby obsunął się nagle kawał brzegu odkrywając ludzkim oczom obraz przekroju wierzchnich warstw ziemi. A więc była...