Bursztynowe ciekawostki: Trzy beczki poławiaczy i piratów
Za to, że żaglowce rozbijały się u wybrzeży Zatoki Gdańskiej, częściowo odpowiedzialni są dawni poławiacze bursztynu, ubrani w wodery sporządzone ze skóry, podobne do tych, jakich używali Eskimosi. W miejscach, w których podchodził bursztyn, ustawiali na plaży beczki, wypełnione smołą lub dziegciem i podpalali. Płomień oświetlał im miejsce pracy, a ponadto mogli się ogrzać przy ogniu, gdy ciało zmarzło na kość. Płonące beczki spełniały jeszcze jedną funkcję – bursztyn poławiało się przecież – tak jak i dziś – podczas sztormu. W takich warunkach nietrudno było pomylić ogień poławiaczy ze światłem latarni morskiej w twierdzy Wisłoujście lub Piławie (Bałtyjsku). Jeśli tak się stało, statek musiał się rozbić w wyniku źle obranego kursu. Takie zdarzenie było nie lada gratką dla poławiaczy, którzy żyli nie tylko z łowienia bursztynu, ale i piractwa. Podpływali pod rozbitą j...