Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki
Antek, słuchając jego wywodów, wyobrażał sobie, jak to sternik zagubionego wśród sztormu żaglowca, nie bardzo się orientując, dokąd to rzuciło jego łupinę rozhuśtane morze, bystrymi oczami wypatruje jakichś znaków, sygnałów z kierunku, gdzie – w jego przypuszczeniach – powinien znajdować się jakiś ląd. I coś mu błysnęło w pewnej chwili… Mocniej wytężył wzrok i znowu błysnęło, a potem jeszcze raz. Ucieszył się, bo już wiedział, że dotarło do niego światło latarni morskiej, światło, które wskazuje wyraźny kurs, jakim należy płynąć, aby bezpiecznie zawinąć do portu. – Ale to nie było światło żadnej z dwóch latarni morskich, działających, prawda, w owych czasach w rejonie Mierzei. Jedna z nich stała w twierdzy Wisłoujście i wskazywała drogę do portu gdańskiego, a druga w Pilawie, we wschodniej części Mier...