Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny
Kopczykowa stała na podwórku, tuż przy swojej klatce schodowej, wsparta na miotle. Obok stał kubeł na śmieci w nim szufelka. Kopczykowa twarz miała bardzo przejętą, bo rozmawiała akurat ze starą Klempową, równie przejętą. – Ja wszystko… Ja wszystko widziałam – mówiła Klembowa głośnym szeptem. – Mówię pani, całe paki wynosili samochodu i tylko myk, myk po schodach… Żeby jak najszybciej, wie pani, po co ludziom w oczy leźć… – No to mój też przecież widział – przerwała jej Kopczykowa. – Przez cały czas stał w oknie. A wie pani co, pani Klembowa? – No co? Mów, złociutka, mów… - Klembowa wyciągnęła swą chudą szyję jak tylko mogła najdalej w kierunku Kopczykowej i utkwiła w niej błyszczące, głodne oczy. Kościste palce zacisnęły się odruchowo i zaczęły miąć przybrudzony nieco fartuch w kratkę. – Jak on mojego zobaczył w oknie, to mu się jakoś tak nijako zrobi...