Posty

Wyświetlam posty z etykietą moja proza

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

               Kopczykowa skończyła zamiatać podwórko. Zostawiła miotłę i szufelkę przy klatce schodowej, sama zaś powoli, zmęczonym krokiem, podążyła w kierunku śmietnika, majtając w prawej ręce kubłem wypełnionym śmieciami. Wysypała je, po czym równie wolno ruszyła w powrotną drogę. Dotarłszy do klatki schodowej, w której mieszkała, postawiła kubeł na ziemi i schyliła się z wysiłkiem. Podniosła szufelkę i wrzuciła ją z brzękiem do kubła.                 Wyprostowała się ostrożnie, lewą ręką podtrzymując kręgosłup. Aby nie schylać się po raz drugi, po drodze chwyciła w prawą rękę kubeł. Przez chwilę lustrowała podwórko uważnym spojrzeniem. Potem wzięła w lewą dłoń opartą o mur miotłę i weszła w drzwi klatki. Aby dostać się do swojego mieszkania na parterze, musiała wspiąć się nieco po schodach. Pokonawszy z mozołem dziewięć stopni nie zauważyła nawet, że uchyliły się drzwi mieszkania Klempowe...

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

Do domu Miś wracał znacznie podniesiony na duchu, ale za to wściekły na cały świat. Najważniejsze jednak było, że odzyskał energię i siłę. Szedł więc szybko i krokiem sprężystym, a gdy w pewnym momencie ujrzał po drugiej stronie ulicy redaktora Kręcika, nie zastanawiając się wiele puścił się biegiem na przełaj przez ulicę.   Gdy Kręcik go ujrzał, pochylił głowę i przyśpieszył kroku, ale Miś – znalazłszy się już po drugiej stronie – dopędził go kilkoma dłuższymi susami. – Witam pana redaktora – wydyszał zaczepnym trochę tonem. – A, to pan. Witam, witam, panie Miś – odparł Kręcik uprzejmie wprawdzie, ale nie zwalniając kroku. – Co tam nowego u pana redaktora? – dyszał dalej Miś, starając się dotrzymać Kręcikowi kroku. – A nic nowego, wszystko po staremu. Człowiek tak zabiegany, że na nic nie ma czasu. Tym razem Kręcik odpowiedział nieco opryskliwie, co nie uszło uwadze Misia, ale nie dał się spławić. – No to ja tak raz dwa i uciekam – powiedział stanowczo, ale widząc, że redakt...

Moja proza: Ni ujdziesz mi – odcinek kolejny

                 Minęło kilka dni. W czwartek rano Miś obudził się w bardzo podłym nastroju. Właściwie bez specjalnego powodu, bo choć ostatnio działo się wiele, to jednak żadne z wydarzeń nie miało znamion katastrofy. Ale trudno też powiedzieć, aby miał jakieś specjalne powody do radości.                 A jednak od jakiegoś czasu dość często zdarzało mu się to wpadać w depresję to znów przeżywać stan niczym nie uzasadnionej euforii. Bywało tak, że po tych stanach ducha następowały zdarzenia jak ulał do nich przystające. Można by więc odnieść wrażenie, że depresja przynosiła pecha, zaś radość i optymizm sprawiały, że wszystko szło jak po maśle. Mógłby ktoś pomyśleć, że Miś dysponuje talentami proroczymi, z których nie zdaje sobie sprawy. Ale jak było w istocie – nikt nie wie, nie ma to zresztą większego znaczenia. Ważne jest natomiast to, że w czwartkowy poranek Misiowa dusza cierpiała....

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

              Na korytarzu bojowość, jaka zaczęła się rodzić w sercu Misia pod koniec rozmowy z Gutkiem, nagle rozwiała się, zanim zdołała wyrosnąć. Człapał powoli na ugiętych nogach do swojego pokoju pełen czarnych myśli.                  Drzwi otworzyły się tak cicho, że Blondyn, który zdawał się być zajętym czymś bez reszty, nawet nie zauważył jego wejścia. Rudej nie było. Zbliżył się do swojego biurka i opadł ciężko na krzesło. Dopiero wtedy Blondyn ze zdziwieniem zauważył obecność Misia. – O, matko… Nawet nie zauważyłem, jak pan wszedł – powiedział, wytrzeszczając zdumione oczy. Miś, uśmiechnąwszy się blado, podparł czoło na dłoni i pogrążył się w zadumie. Blondyn wrócił do przerwanej roboty, od czasu do czasu jednak łypał ciekawie w stronę starszego kolegi. Przesiedział tak bez ruchu kilka minut. Blondyn nie wytrzymał w końcu. – Jakieś kłopoty? – zagadnął. Miś poruszył się. Po ...

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

              Nazajutrz po publikacji Miś miał złe przeczucie, idąc do pracy. Szczerze mówiąc, bał się. Uzmysłowił sobie bowiem, że Gutek może mieć do niego pretensje. Momentami żywił naiwną nadzieję, że kierownik o niczym się nie dowie, ale równie dobrze można byłoby mieć nadzieję, że skacząc z ratuszowej wieży, Miś wyszedłby bez szwanku.                  Miś doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jednak czepiał się tej myśli, gdyż koiła jego zbolałą duszę i pozwalała na chwile wytchnienia. Mimo to pierwsze minuty w pracy tego dnia były dla niego istnym koszmarem. Strach nie pozwalał mu skupić się na przypisanych zadaniach, przewracał więc papiery bezmyślnie – jedne chował do biurka, inne wyjmował, aby później, na odwrót, te pierwsze wyjąć bez jakiegoś uzasadnionego celu, zaś drugie schować z powrotem. Momentami zrywał się, aby kilkakrotnie przespacerować się szybkim krokiem pomiędzy drz...

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

                 Miś był zadowolony, bo dzień minął mu dobrze. Wprawdzie rano wzburzyła go trochę niespodzianka, jaką zgotował mu redaktor Kręcik, ale później sprawy układały się już pomyślnie. Nie oznacza to oczywiście, że miał święty spokój. Co rusz bowiem odwiedzał go ktoś z pracowników urzędu i wypytywał o szczegóły, dotyczące jego pokrewieństwa z Grzelą Zwanym Niedźwiedziem.                 Momentami bywało tak, że niewielki przecież pokój pełen był gości, dyskutujących zawzięcie na temat przeszłości Ostępu Leśnego, o Grzeli i nieoczekiwanym odkryciu, dokonanym przez Misia. Zaznaczyć trzeba jednocześnie, że wszyscy odnosili się do Misia z szacunkiem i sympatią i nikt nawet przez chwilę nie dał mu do zrozumienia, że wątpi w jego pokrewieństwo z Grzelą. Miś więc był szczęśliwy jak rzadko, chociaż strasznie nie lubił wariackich dni w pracy, a ten niewątpliwie do takich należał. Ruda i B...

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

                 W sekretariacie burmistrza miasta Ostęp Leśny było cicho jak makiem zasiał. Nie licząc oczywiście stukania klawiatury komputera, przy którym siedziała sekretarka. Jak zawsze elegancka, siedziała zwrócona profilem do drzwi, z wystudiowanym wdziękiem, świadoma, że w pozycji, jaką przyjęła, wygląda szczególnie pociągająco. Wpatrzona w ekran monitora przepisywała jakiś tekst, leżący obok na biurku. Drzwi od korytarza otworzyły się nagle i wszedł Knotowski z teczką w ręku. Sekretarka drgnęła. – Dzień dobry, pani Basiu – przywitał ją oficjalnym tonem, a zorientowawszy się, że poza sekretarką i nim w pomieszczeniu więcej nikogo nie ma, uśmiechnął się i puścił do niej oko: –  Co słychać? – Wszystko porządku, spokój od rana. Acha… Dzwonili ci z tej holenderskiej firmy… – Tak? No i co? – wzmianka o Holendrach podziałała na niego jak nagły wystrzał armatni. – Chcieli z tobą rozmawiać. Powiedzieli, że zadzwonią koło połudn...

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

             Minęło kilka dni, podczas których Miś dochodził do siebie – albo leżąc w łóżku w ponurym nastroju, albo biegając jak wicher po całym mieszkaniu w euforycznym uniesieniu. Rzecz jasna, nie chodził przez ten czas do pracy, bo dysponował zwolnieniem lekarskim, które uzyskał w przychodni nazajutrz po wizycie w redakcji „Kuriera Leśnego” i spotkaniu z Ćwiekiem.                 Misiowej te dni dały się szczególnie we znaki. Pół biedy jeszcze, gdy Miś – pogrążony w chandrze – leżał w łóżku bez ruchu, wpatrzony w sufit lub odwrócony twarzą do ściany. Wtedy miała trochę spokoju. Było gorzej, gdy podrywał się nagle z pościeli pełen wigoru i entuzjazmu i miotał się z kąta w kąt, najchętniej depcząc Miniowej po piętach. Opowiadał jej o Grzeli, o znaczeniu swojego odkrycia, o tym, co teraz się stanie, jakie zmiany zajdą w ich życiu. Wreszcie o szacunku, jakim rodzina Misiów zostanie otoczona, o...

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

                 Choć głód przewracał Misiowi wnętrzności, zadowolony był z siebie jak rzadko kiedy. Z redakcyjnego budynku wyleciał jak na skrzydłach. Ulicą szedł krokiem szybkim i sprężystym, wyprostowany i pewny siebie jak biznesmen. Rozglądał się wokół siebie, zaglądał ludziom w twarze, nucił sobie w duchu jakiś szlagier w rytm kroków – wszystko się w nim radowało, podrygiwało z uciechy i wmawiało sobie i jemu, że świat jest piękny i warto żyć. Nawet hałas ulicy i smród spalin sprawiały mu przyjemność. Wtem w oddali dostrzegł sylwetkę, która wydała mu się znajoma i przez to zaniepokoiła go trochę, bo automatycznie skojarzyła mu się z jakimiś niezbyt przyjemnymi doświadczeniami. Przyjrzał się lepiej i jeszcze bardziej się zaniepokoił, bo zdało mu się, że owa przygarbiona postać to nikt inny, jak właśnie Ćwiek, jego nie tak dawny kierownik. Przyjrzał się jeszcze uważniej, w nadziei, że może to jednak oczy spłatały mu figla, ale upewni...

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

             Wychodzących z pracy urzędników uderzył w oczy snop słonecznego światła. Wyjście z ratusza skierowane było ku zachodniej stronie, więc słońce, choć bujało jeszcze całkiem wysoko, o tej porze znajdowało się już na schyłkowej części nieba. Miś zatrzymał się, zaledwie stanąwszy po drugiej stronie drzwi wyjściowych. Nie na wskutek oślepienia słońcem. Zatrzymał się, bo musiał zastanowić się nad czymś głęboko. Nie mógł zaś myśleć idąc, ponieważ to, co miał przemyśleć, dotyczyło kierunku, w jakim powinien pójść. Stanął więc w miejscu i zaraz usunął się na bok, bo zablokował ruch i wychodzący zaczęli potrącać go bezceremonialnie, a nawet spychać ze stopni podwyższenia, na którym utkwił przekroczywszy drzwi. Był wyraźnie zakłopotany. Chciał bowiem przed powrotem do domu załatwić pewną sprawę, jednocześnie miał ogromną ochotę odłożyć ją na inny termin. Na kiedy, jeszcze nie wiedział, byle nie dziś. Z drugiej strony jednak coś ogromną sił...