Posty

Wyświetlam posty z etykietą mierzeja wiślana

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

Obraz
               Po powrocie znad ujścia Wisły odpoczęli trochę, a w nocy znowu ruszyli nad Bałtyk. Sztorm rzeczywiście wzmógł się, temperatura dobiegała do minus 20 stopni, ale kierunek wiatru się nie zmienił – nadal wiało z północnego zachodu, a może nawet jeszcze bardziej ze wskazaniem na zachód.               Bursztynu zatem nie było, bo i nie mogło być w takich warunkach. Antek jednak zdziwił się, gdy zauważył kilkanaście aut na plaży, jeżdżących wściekle w tę i z powrotem.                – Wszyscy, tak jak my, liczyli na bursztyn tej nocy, a tu kaszana – skomentował sytuację Mors.                Nie zabawili długo, bo Mors zdecydował, że szkoda czasu na bezproduktywne jeżdżenie po plaży, skoro można się w tym czasie dobrze wyspać.                Następnego...

Opowiastki z Mierzej przez Bosego Antka spisane – fragment książki

Obraz
               Wtedy właśnie Antek dowiedział się, że Waldek – jak większość mieszkańców Mierzei – zajmuje się poławianiem i poszukiwaniem bursztynu. W wolnych chwilach natomiast trudni się mechaniką samochodową. Mieszka w pobliżu ujścia Wisły razem ze swoją matką, do której wprowadził się po rozwodzie z żoną.             Mors dodzwonił się do Waldka i chwilę z nim rozmawiał. Podał mu markę mojego auta, model i rok produkcji.                – Mamy szczęście – oznajmił, gdy skończył rozmowę z Waldkiem. – Jutro wybiera się na szrot, to poszuka części do twojego samochodu. Mój ma być gotowy pojutrze, to pojedziemy do niego twoim i wrócimy moim, a twoje zostanie u niego.                Tak też zrobili. Zanim jednak wyjechali dwa dni później, Mors zadzwonił do Waldka.            ...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

                 Waldka, którego z Morsem spotkali na plaży w Mikoszewie, Antek poznał podczas pobytu na Mierzei pod koniec września ubiegłego roku w dość nieoczekiwanych okolicznościach. Przyczynił się do tego dzik, których pełno na tym skrawku ziemi pomiędzy Zalewem Wiślanym a Zatoką Gdańską. Pewnego sztormowego wieczoru wybrali się z Morsem nad zatokę.                 Mors miał swojego nissana w naprawie, więc pojechali autem Antka. Planowali zostawić je przy wjeździe na plażę, bo nie nadawało się do rajdów po niej. Ich celem było wybrzeże zatoki w Jantarze.                Było już ciemno, chociaż minęła zaledwie osiemnasta, co wynikało między innymi z nisko sunących po niebie ciemnych, skłębionych chmur. Jechaliśmy wolno, gawędząc sobie, jak zwykle zresztą. Jechaliśmy wolno także dlatego, że na Mierzei nie należy zbytnio przesadzać z pręd...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

Obraz
               Podejście na wydmę było dość strome, więc wchodzili ukosem, czasem łapiąc się rękami gałęzi. Nie było to łatwe zadanie, ale udało się. Gdy zdyszani dotarli już na szczyt wydmy, uderzył w nich wiatr od morza, po którym biegły do brzegu spienione fale. Ciemne chmury gnały nisko nad nimi, ale deszcz nie padał. Szczyt wydmy był piaszczysty, miejscami porośnięty skarlałymi krzewami i ostrą trawą. Piasek chrzęścił pod butami, miejscami twardy ja beton, miejscami miękki, że aż buty się w nim zapadały.                   Antek spojrzał w dół, rozejrzał się po plaży i wybrzeżu i miejsce to wydało mu się znajome. Przyjrzał się dokładniej.                – To właśnie gdzieś tutaj znaleźliśmy tę deskę z wikińskiej łodzi! – próbowałem przekrzyczeć wiatr. – O, popatrz tylko! – wskazał Ospie ręką punkt na morzu, odległy od brzegu kilkanaście m...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

Obraz
                 Gawędziliby dalej, ale drzwi pracowni Ospy otworzyły się i pojawiła się najpierw Krystyna, a za nią Ospa.             – No to możemy jechać – jej głos zdradzał, że była zadowolona z transakcji. Nie usiadła już na swoim miejscu na kanapie, lecz zaczęła się powoli przesuwać w stronę drzwi.                – Zaraz, zaraz… – Ospa chyba zauważył, że Antek jest świetnym słuchaczem, a takiej zdobyczy nie miał zwyczaju łatwo wypuszczać z rąk. – Dokończę jeszcze tylko o tych beczkach…                Usiadł w swoim fotelu, Antek również, a Krystyna, która już zdążyła przesunąć się prawie do samych drzwi, niechętnie, ale posłusznie wróciła. Nie usiadła jednak na kanapie – podeszła do niej z tyłu jednym pośladkiem przysiadając na jej oparciu. Świadomie lub podświadomie dawała do zrozumienia, że nie zamierza już ...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

Obraz
             Biedny sternik… Z radością dziękując losowi, a może nawet Bogu za wskazanie kierunku – rozluźniony i z uśpioną nagle czujnością – kręcił kołem, aby ustawić statek na odpowiedni kurs i cała naprzód… Światło coraz bardziej wyraźne i to kojące marzenie o przytulnym porcie i ciepłej tawernie portowej, a tu nagle upiorny odgłos dna szorującego po mieliźnie lub – co gorsza – trzask burty rozrywanej podwodną skałą, jeśli takowa się trafiła, a mogła przecież stanąć mu na drodze…              I nagle cisza, nie licząc ryku morza i świstu wiatru w olinowaniach, a potem trzeszczenie uwięzionego statku przechylającego się na lewą lub prawą burtę, i ten paraliżujący strach, a w tle umykające marzenie o ciepłej tawernie i szklaneczce palącego trzewia rumu…                – Dramat rozgrywał się na oczach całej uwijającej się na plaży, chmary poławiaczy z...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

               Ledwo Antek zdążył się rozejrzeć po wnętrzu, drzwi przy schodach otworzyły się. Z pracowni wyszedł Ospa. Był miej więcej w wieku Morsa, może o kilka lat młodszy, i podobnego wzrostu. Ale, w przeciwieństwie do Morsa, szczupły i mocno zbudowany. Głowę miał podgoloną wysoko, a przez środek czaszki – od czoła aż do potylicy biegł pas gęstych, przyprószonych siwizną, przyciętych do długości około dwóch centymetrów włosów.                  Jego ptasia twarz pokryta była bliznami, na pierwszy rzut oka jak po ospie, ale gdy Antek przyjrzał się lepiej, stało się dla niego jasne, że to nie były blizny po przebytej ospie. Były zupełnie inne.                Ospa przywitał się najpierw z Krystyną, później swym przenikliwym wzrokiem spenetrował Antka.                – Ospa jestem – wyciągnął dłoń do ...