Moja proza: Nie ujdziesz mi (cz. 23)
Następnego dnia Miś był pierwszy w biurze. Usiadł przy swoim biurku w pustym pokoju i bez specjalnego zainteresowania, trochę nerwowo, zaczął przeglądać gazetę. Czuł się wprawdzie znakomicie, trudno jednak było mu się skupić na jakiejkolwiek informacji, zawartej w piśmie. Bo tak naprawdę, głowę zaprzątało mu co innego. Na przykład to, jak spojrzeć w oczy współpracownikom, którym przecież wyraźnie dawał do zrozumienia, że spodziewa się awansu na szefa archiwum. Była to jednak drugorzędna sprawa. Przede wszystkim bowiem spokoju nie dawała mu myśl o tym, w jaki sposób wykorzystać tę – jak ją nazywał – rewelację, na którą wpadł wczoraj po południu. Wierzył głęboko, że przysporzy mu ona splendoru, którego pragnął, jak przysłowiowa kania dżdżu. Głównie aby się odegrać, jednocześnie odbudować nadszarpniętą – jak sądził – nieoczekiwanym przebiegiem wczorajszej sesji własną reputację. Wcześniej jednak musiał poczynić jakieś kroki, tego zaś obawiał się jak ognia. Intuicyjnie bowiem w...