Posty

Czy ludzie spod znaku PiS i tak zwanej zjednoczonej prawicy powinni być zapraszani do mediów? Wszak wykorzystują te sytuacje do siania dezinformacji

               Zastanawiam się, czy ludzie spod znaku PiS lub – szerzej – tam zwanej zjednoczonej prawicy, powinni być zapraszani do poważnych mediów, aby wypowiedzieli się w sprawach ważnych. Wykorzystują bowiem takie sytuacje, aby kłamać i manipulować wprowadzając opinię publiczną w błąd, co jest szkodliwe ze społecznego punktu widzenia. Taki wniosek wysnułem słuchając dzisiejszej edycji Salonu Politycznego Trójki, w której gościem Beaty Michniewicz był poseł Suwerennej Polski Michał Wójcik. Momentami miałem wrażenie, że poseł opozycji nie bardzo wie, o czym mówi, ale okazało się, że on celowo sprzedaje słuchaczom skrzywiony obraz rzeczywistości.                Gość Beaty Michniewicz Michał Wójcik komentował między innymi wydarzenia, jakie zaszły podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji śledczej do spraw wyborów kopertowych oraz konkurs na stanowisko prokuratora krajowego. W pewnym mome...

Nikt nie może już mieć wątpliwości, że PiS to ugrupowanie prorosyjskie. Kaczyński i jego ferajna odkryli karty

             Wprawdzie zdarzenie, do którego dzisiaj chcę nawiązać, miało miejsce dwa tygodnie temu, ale jest na tyle znaczące, że warto do niego wrócić. Jeśli bowiem ktokolwiek miał wątpliwości co do prorosyjskich inklinacji ferajny Kaczyńskiego, to powierzenie Dominikowi Tarczyńskiemu funkcji szefa delegacji PiS w Parlamencie Europejskim w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, powinny go tych wątpliwości pozbawić. Wiadomo przecież, że Dominik Tarczyński jest gorącym zwolennikiem Donalda Trumpa i nieprzejednanym krytykiem Unii Europejskiej.                Jarosław Kaczyński dwa tygodnie temu na spotkaniu z europarlamentarzystami z PiS zażądał od profesora Ryszarda Legutko rezygnacji z funkcji przewodniczącego delegacji PiS w Parlamencie Europejskim i powierzył ją znanemu z kontrowersyjnych – żeby nie powiedzieć chamskich – wypowiedzi Dominikowi Tarczyńskiemu. Wkrótce potem Tarczyński...

Czy polscy rolnicy są świadomi, przeciwko czemu i przeciwko komu protestują? A może powinni uderzyć się w swoje własne piersi

               Trwają rolnicze protesty w Polsce – dziś sparaliżowane zostało centrum Warszawy. Oficjalnie mówi się, że przyczyną tych protestów – podobnie jak i protestów rolniczych w innych krajach UE – jest wprowadzany przez UE Zielony Ład, który nakłada na rolników mało, że dodatkowe obowiązki, to w ocenie samych zainteresowanych sprawi, że ich praca stanie się mniej dochodowa. W przypadku polskich rolników dochodzi jeszcze napływ tanich produktów rolnych z Ukrainy, co doprowadza ich do ruiny. Ale to wierzchołek góry lodowej – w polskim rolnictwie może chodzić o problemy, które nie zostały zwerbalizowane wprawdzie przez protestujących, ale mogą stanowić jedną z podstawowych przyczyn ich trudnej sytuacji.                Polscy rolnicy w swoich protestach są pozostawieni sami sobie – na pewno nie mogą liczyć na wsparcie pozostałych grup społecznych. Ale wiadomo też, że w dużej części sami są win...

Zbigniew Ziobro i jego choroba są przedmiotem wielu wątpliwości. Kumpel Ziobry Patryk Jaki oskarża wątpiących o barbarzyństwo i grozi pozwami

               Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podobno nie może stanąć przed sejmową komisją śledczą do spraw Pegasusa ze względu na stan zdrowia. Według doniesień jego partyjnych kumpli, ma walczyć z rakiem krtani. Dziwnym zbiegiem okoliczności rak zaatakował Ziobrę w momencie, gdy PiS stracił władzę i rozpoczęło się rozliczanie przedstawicieli upadłych rządów z ich działalności. Trochę to grubymi nićmi szyte, ale nikt ugrupowania Ziobry nawet nie stara się udowodnić, że Ziobro rzeczywiście choruje. Trudno zatem nie wątpić w cierpienia Ziobry i wiele osób wątpi w jego chorobę. Tych współpracownik Ziobry oskarża o brak empatii, dążenie do zemsty politycznej, a niektórym wręcz grozi pozwami.                Zbigniew Ziobro w czasach rządów tak zwanej zjednoczonej prawicy był ministrem sprawiedliwości i nadzorował między innymi Fundusz Sprawiedliwości, z którego zasobów finansowych miał...

PiS się skończył, podobnie jak wódz Jarosław Kaczyński. Zwyciężyła wiara w wiedzę, doświadczenie, umiejętności i kompetencje

               Jedną z cech populizmu, którego nieodrodnym dzieckiem jest PiS, jest wmawianie obywatelom, że wcale nie muszą być odpowiednio wykształceni, ani posiadać odpowiedniej wiedzy, aby pełnić ważne funkcje publiczne, kierować instytucjami lub wielkimi firmami. Wystarczy dostępna każdemu przecież mądrość ludu, aby to robić. A jeśli ktoś myśli inaczej, tworzy sztuczne bariery, aby zwykłych ludzi nie dopuścić do konfitur, należnych z tytułu sprawowania władzy. Tworzy kasty uprzywilejowanych, do których tak zwany lud nie ma dostępu. Bo dla populistów typu Jarosław Kaczyński wszystko jest proste, a więc wystarczy prosty i nieskomplikowany umysł, aby poradzić sobie z każdą dziedziną, zarządzaniem wielką korporacją, a nawet dużym państwem.                Jeszcze raz wracam do wywiadu z socjologiem i politologiem profesorem Radosławem Markowskim, który ukazał się tydzień temu w weekendowym wydaniu...

Moja proza: Krótki żywot największej atrakcji w mieście – opowiadanie

  Brama Gulki, to cieszące się złą sławą miejsce w tym nudnym i mało atrakcyjnym mieście. Od zmierzchu do świtu porządni obywatele omijają je z daleka. Brama Gulki wprowadza w podwórko, otoczone oficynami, w których mieszkali pijacy, kurwy, złodzieje i i różne inne rzezimieszki. Spotkać ich nocą, to był dopiero pech. W Bramę Gulki wchodziło się z ulicy, prowadzącej do dworca kolejowego, i po przejściu podwórka można było wyjść na drugą ulicę, równoległą do pierwszej, która również prowadziła do dworca. Stachu napił się kiedyś z Jeffem, urzędnikiem sądowym. Oczywiście w Piwnicy. Wracali później razem przez jakiś czas. Bo Jeff mieszkał w domu na skrzyżowaniu największych w mieście ulic, a Stachu trochę dalej, na największym w mieście blokowisku. Najkrótsza droga prowadziła ulicą z Bramą Gulki. Jeff chciał pójść inną drogą, bo za odważny nigdy nie był, a wieści o zdarzeniach mrożących krew w żyłach, jakie się w tej okolicy działy, dotarły i do niego. Ale Stachu uparł się, aby ...

Rząd Donalda Tuska przywraca normalność i należną Polsce pozycję w UE. Ale licho, któremu na imię PiS, nie śpi

               Dla rządu Koalicji 15 października wystarczyło nieco ponad dwa miesiące, aby dojść do porozumienia z Unią Europejską i doprowadzić do odblokowania ogromnych kwot pieniędzy, których byliśmy pozbawieni przez antypolską politykę PiS. Wydaje się zatem, że możemy odetchnąć z ulgą, bo skoro odzyskujemy należną nam pozycję w UE, to wracamy do normalności. To oznacza, że nie grozi nam polexit i nie grożą nam autokratyczne rządy, do których pchała nas tak zwana zjednoczona prawica. Pamiętajmy jednak, że licho nie śpi, zwłaszcza to, które nosi nazwę PiS, a nawet wręcz przeciwnie – nadal jest dość mocne.                Dzisiaj w drodze do Kijowa odwiedziła Polskę Ursula von der Leyen. Szefowa Komisji Europejskiej przywiozła nam bardzo dobre wieści – w przyszłym tygodniu zapadną w Brukseli ważne dla Polski decyzje, które odblokują dla nas ogromne kwoty pieniędzy. Część z nich – prawie 60 mld e...