Czy ludzie spod znaku PiS i tak zwanej zjednoczonej prawicy powinni być zapraszani do mediów? Wszak wykorzystują te sytuacje do siania dezinformacji

            Zastanawiam się, czy ludzie spod znaku PiS lub – szerzej – tam zwanej zjednoczonej prawicy, powinni być zapraszani do poważnych mediów, aby wypowiedzieli się w sprawach ważnych. Wykorzystują bowiem takie sytuacje, aby kłamać i manipulować wprowadzając opinię publiczną w błąd, co jest szkodliwe ze społecznego punktu widzenia. Taki wniosek wysnułem słuchając dzisiejszej edycji Salonu Politycznego Trójki, w której gościem Beaty Michniewicz był poseł Suwerennej Polski Michał Wójcik. Momentami miałem wrażenie, że poseł opozycji nie bardzo wie, o czym mówi, ale okazało się, że on celowo sprzedaje słuchaczom skrzywiony obraz rzeczywistości.

            Gość Beaty Michniewicz Michał Wójcik komentował między innymi wydarzenia, jakie zaszły podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji śledczej do spraw wyborów kopertowych oraz konkurs na stanowisko prokuratora krajowego. W pewnym momencie stwierdził, że są to kwestie na tyle skomplikowane, że trzeba je tłumaczyć społeczeństwu. Moim zdaniem wygadał się – bo jestem przekonany, że – jego zdaniem – społeczeństwo nie rozumie tych skomplikowanych spraw, więc on, Michał Wójcik, może mu wcisnąć każdy kit. I próbował to robić.

Pierwsze kłamstwo: kwestie związane z wyborami kopertowymi
były badane przez prokuratorów

            Z wypowiedzi Michała Wójcika wynikało przede wszystkim to, że sejmowa komisja śledcza do spraw wyborów kopertowych to generalnie śmiech na sali, ponieważ zajmuje się sprawami, którymi nie powinna się zajmować i z jej prac nic nie wyniknie. Wiele kwestii związanych bowiem z tak zwanymi wyborami kopertowymi z 2020 roku było badanych przez prokuraturę i nie dopatrzono się żadnych nieprawidłowości.

            Problem w tym jednak, że Wójcik jakby zapomniał dodać, że zajmowała się nimi – w znikomym stopniu zresztą – upolityczniona prokuratura sterowana przez Zbigniewa Ziobrę. Przypomnę tylko, że kwestie związane z wyborami kopertowymi badała prokurator Ewa Wrzosek. Postępowanie to jednak trwało zaledwie trzy godziny, bo śledztwo zostało jej odebrane i zajęła się nim Edyta Dudzińska, która natychmiast je umorzyła. Michał Wójcik zatem zwyczajnie kłamał twierdząc, że były prowadzone jakieś postępowania.

            Prokurator Ewa Wrzosek zresztą za to, że ośmieliła się wszcząć wspomniane postępowanie, została karnie oddelegowana do prokuratury rejonowej w Śremie, miejscowości oddalonej od Warszawy o ponad 300 kilometrów. Warto przypomnieć, że była to powszechna szykana stosowana przez ziobrystów wobec niepokornych prokuratorów. Gdy podczas wczorajszego posiedzenia komisji zeznawała Ewa Wrzosek i byłą mowa o tej karnej delegacji, Michał Wójcik zakpił, że na przypadki oddelegowania prokuratorów do odległych od ich miejsca zamieszkania placówek można spojrzeć jak na formy awansu dla tych prokuratorów.

Drugie kłamstwo: sejmowa komisja śledcza do spraw wyborów kopertowych
chce znaleźć winnych zablokowania tych wyborów

            W trakcie składania wyjaśnień Ewa Wrzosek złożyła wniosek o wykluczenie Wójcika z prac komisji, zarzucając mu brak bezstronności. Większością głosów Wójcik został wykluczony i musiał opuścić salę. W ramach protestu salę opuścili również inni członkowie komisji z PiS.

            Gdy natomiast wyjaśnienia składała prokurator Edyta Dudzińska, padł wniosek o wykluczenie przewodniczącego komisji Dariusza Jońskiego z podobnego powodu – nie gwarantował obiektywizmu. W pierwszym głosowaniu wniosek przepadł, ale wtedy Wójcik zwrócił uwagę, że Joński głosował w swojej sprawie, na co nie pozwalają przepisy. W drugim głosowaniu okazało się, że większość jest za wykluczeniem Jońskiego. Wójcik przyznał w rozmowie z Beatą Michniewicz, że ten wniosek był odwetem za wykluczenie Wójcika.

            Warto tutaj zauważyć, że podczas głosowania w sprawie wykluczenia Wójcika, przeciwko wykluczeniu głosował sam zainteresowany, czyli Wójcik, który później to samo zarzucił Jońskiemu. Nie ukrywał satysfakcji z tego powodu podczas rozmowy w Trójce. Michniewicz zwróciła mu uwagę, że w takim razie złamał prawo. Na to Wójcik odparł, że prawa nie złamał, bo ten przepis nawet nie przewiduje sankcji za jego złamanie. Ciekawy wniosek się nasuwa – dla osoby spod znaku PiS lub tak zwanej zjednoczonej prawicy nie łamie się prawa, wchodząc w kolizję z nim, jeśli to prawo nie przewiduje kary za jego złamanie. Osobliwe rozumienie prawa. Zresztą wiemy z innych licznych zdarzeń, że ludzie ci nie mieli nic przeciwko łamaniu prawa, nawet wtedy, gdy groziły za to kary. Ale czuli się bezkarni wówczas.

            Podczas rozmowy w Trójce Wójcik przedstawił również pogląd, że komisja śledcza w sprawie wyborów kopertowych jest bezprzedmiotowa, bo przecież to opozycja w końcu storpedowała te wybory. Według niego przysłużyło się temu między innymi przetrzymywanie ustawy o wyborach kopertowych w senacie przez 30 dni. Do Wójcika, prawnika przecież, byłego wiceministra sprawiedliwości nie dociera, że zgodnie z prawem senat ma 30 dni na podjęcie decyzji w sprawie jakiejkolwiek ustawy. Jeśli się zmieścił w tym terminie, nie przetrzymał projektu ustawy, zachował się zgodnie z prawem. Ale co tam prawo dla osoby pokroju Michała Wójcika.

Trzecie kłamstwo: ludzie spod znaku PiS i tak zwanej zjednoczonej
prawicy głoszą w mediach prawdę

            Kolejnym krokiem, który zdaniem Wójcika doprowadził do storpedowania wyborów kopertowych, był opór samorządów przed przesłaniem do Poczty Polskiej list wyborców. Dla Wójcika jednak nie ma znaczenia, że niektóre samorządy nie przesłały tych list tylko dlatego, że było to niezgodne z prawem. I Wójcik, a także wszyscy jego kompani z PiS byli świadomi tego, że nawołują do łamania prawa, bo w 2022 roku wysmażyli tak zwaną ustawę abolicyjną, zgodnie z którą samorządowcy, którzy jednak zdecydowali się złamać prawo i przesłać listy wyborców do Poczty Polskiej, mieli pozostać bezkarni.

            Beata Michniewicz kilka razy próbowała przypomnieć Wójcikowi, że przedmiotem prac komisji śledczej w sprawie wyborów kopertowch nie jest, kto zablokował te wybory, ale czy decyzje związane z organizacją tych wyborów były zgodne z prawem. Do Wójcika to jednak nie docierało. Widocznie psuło mu przekaz, który chciał przekazać opinii publicznej.

            Wójcik został również zapytany o komentarz w sprawie konkursu na stanowisko prokuratora krajowego. Odparł, że konkurs jest kuriozalny i nie ma żadnych podstaw, bo przecież stanowisko prokuratora krajowego jest obsadzone, a funkcję tę sprawuje powołany przez Zbigniewa Ziobrę Dariusz Barski.

– A nie przypominam sobie, aby prezydent Andrzej Duda wyrażał zgodę na odwołanie pana Dariusza Barskiego ze stanowiska prokuratora generalnego – przekonywał Michał Wójcik.

            I znowu manipulacja, a raczej kłamstwo. Barski bowiem nie został odwołany przez prokuratora generalnego Adama Bodnara – otrzymał jedynie informację, że nie może pełnić funkcji prokuratora krajowego, bo został powołany na to stanowisko na podstawie nieistniejących przepisów. Szczegółowo opisywałem tę sprawę w artykule Prokurator krajowy nie został odwołany....

            Na koniec Michał Wójcik obwieścił, że jego misją jest przekazywanie prawdy opinii publicznej, bo są to skomplikowany sprawy i społeczeństwo nie zawsze rozumie, o co w nich chodzi. Wygląda na to zatem, że skoro są to skomplikowane sprawy, to ludzie pokroju Michała Wójcika mogą wcisnąć zdezorientowanemu społeczeństwu każdy kit. Wszak w mętnej wodzie ryba najlepiej bierze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne