Posty

Morawiecki popędza, więc trzeba być czujnym

              Wprawdzie Mateusz Morawiecki to premier Polski, a więc mojego kraju, ale to nie zmienia faktu, że jest wyjątkowo bezczelnym typem. No bo jak nazwać człowieka, który wcześniej udawał, że cośkolwiek robi dla uzyskania pieniędzy z Unii Europejskiej na realizację Krajowego Planu Odbudowy, a teraz, gdy stanął pod ścianą, przebiera nogami i popędza opozycję, aby wspólnie jak najszybciej przepchnąć potrzebną nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym? A może po prostu pragnie – jak to ma w zwyczaju razem z całą swoją ferajną – przemycić w noweli coś korzystnego dla tak zwanej zjednoczonej prawicy, bo przecież nie dla Polski i wszystkich jej mieszkańców. Opozycja powinna być czujna i szczególnie dokładnie przeanalizować projekt nowelizacji.                Niedawno nadeszła dobra dla Polski wiadomość, że Komisja Europejska zgodziła się na proponowane przez tak zwaną zjednoczoną prawicę poprawki ...

Mój stan wojenny. Z bibułą w jednostce wojskowej

               13 grudnia 1981 roku odbywałem zasadniczą służbę wojskową. Tego zaś konkretnego dnia byłem na tak zwanej samowolce, czyli nie pytając nikogo o pozwolenie, w piątek przed stanem wojennym przebrałem się w cywilne ciuchy i pojechałem odwiedzić swoją żonę i półtoraroczną córkę. Minęła sobota, w niedzielę rano do pokoju, w którym spałem, wgramoliła się córka i zaśmiewając się powtarzała jedno słowo: wojna, wojna, wojna... O godzinie 9 zasiadła przed telewizorem, żeby obejrzeć „Teleranek”, a tam pojawił się ponury pan w ciemnych okularach i mundurze i zaczął mówić coś o wojnie. Nie wiem dlaczego, strasznie ją to rozbawiło i przyszła do mnie podzielić się swoimi emocjami.                To było mocne przeżycie, bo pierwsze co pomyślałem, gdy zorientowałem się, co się dzieje, że wpadłem. Bo byłem przecież na lewiźnie, czyli na tak zwanym samowolnym oddaleniu się z miejsca zakwaterowania. Oc...

Cały normalny świat wpierw nieruchomieje, a potem pęka ze śmiechu przez takich gigantów

               Media należące do grupy trzymającej władzę w Polsce oraz tytuły grupie sprzyjające prześcigają się w wymyślaniu nagród dla osób sprawujących tak zwane ważne funkcje w państwie. Przecież to doskonała okazja, aby odwdzięczyć się za zlecenia reklam oraz inne frukta, którymi władza obdarowuje pokornych. Chociaż już się zasłużyli robieniem dobrej prasy rządzącym, to przecież nie zaszkodzi jeszcze bardziej się przymilić. W tym roku do tej grupy dołączyła spółka Polska Press, odkupiona dwa lata temu przez spółkę Orlen od niemieckiego wydawcy. Spółka ta przyznała tytuły Giganci Polska Press 2022.                Spółka Polska Press, wydająca kilkanaście lokalnych dzienników i kilkadziesiąt tygodników, a także dysponująca serwisami internetowymi dołączyła do grona prorządowych mediów, łaszących się do władzy poprzez przyznawanie jej przedstawicielom „prestiżowych” tytułów i nagród. Przez 16 l...

Kurski nie wierzy w wygraną. Bierze więc nogi za pas i zwiewa za ocen

             Jak wynika z medialnych doniesień, Jacek Kurski postanowił spakować się i ruszyć świat. Zorientował się bowiem, że statek, którym płynie, zaczyna nabierać wody. Stracił więc wiarę w to, że Jarosław Kaczyński, Prawo i Sprawiedliwość oraz reszta ferajny wygra przyszłe wybory parlamentarne i to zdecydowało o ewakuacji aż za ocean, gdzie w Waszyngtonie czeka na niego dyrektorska posada w Banku Światowym. Zwłaszcza, że Kaczyński utrącił wszystkie jego pomysły na kolejne zwycięstwo wyborcze tak zwanej zjednoczonej prawicy, a także na dalszy ciąg kariery politycznej byłego prezesa TVP. Lepszy zatem Waszyngton za oceanem niż ława oskarżonych u siebie, czego Kurski naprawdę się obawiał.                Długi czas minął od odwołania Jacka Kurskiego z fotela prezesa TVP i nic się nie zadziało – pupilek Kaczyński jakoś nie wypływał w innym miejscu rzeczywistości publicznej, chociaż usilnie o to z...

Moja proza: Nie ujdziesz mi (cz. 4)

Następnego dnia Miś o mało nie spóźnił się do biura. W ogóle czuł się nie najlepiej. Siedział w tych swoich papierach do późna w nocy, wstał więc z bólem głowy, a do tego jeszcze ta pogoda – niebo zaciągnęło się równomiernie ciemnymi chmurami, siąpił deszcz i dmuchał chłodny wiatr. Jednakże humor dopisywał mu jak nigdy dotąd, czym wprawił swoją żonę – Helenę Miś – w prawdziwe zdumienie. Wszak po przebudzeniu poskarżył się, że jest zupełnie rozbity i boli go głowa. Popatrzył z apatią na pokryte wilgocią szyby, opadł na poduszkę, wlepił zionące beznadzieją oczy w sufit, poleżał dłuższą chwilę, potem zwlókł się z pościeli, stękając boleśnie. Tak zaczął swój dzień. I to było normalne z punktu widzenia Misiowej. Swojskie – dawało poczucie bezpieczeństwa, a przynajmniej nie wróżyło niczego złego. Ale oto zgarbiony Miś, mrucząc coś pod nosem, czy może pojękując, wczłapał się do łazienki. I po chwili… Misiowa z kromką chleba, którą właśnie smarowała masłem, w jednej ręce i nożem w drugiej wy...

Być jak Fidel Castro to i Glapiński potrafi

Obraz
                 Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny pozostawiła stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Zdaniem ekonomistów, o których prezes NBP Adam Glapiński mówi tak zwani ekonomiści, jest to całkowita kapitulacja rady przed szalejącą inflacją. Po ogłoszeniu decyzji RPP Glapiński wygłosił długie przemówienie, które zarówno strukturą, jak i rozmiarami przypominało sławne przemówienia Fidela Castro. Często też przypominał, że on również jest ekonomistą. Zapewne – podobnie jak Jacek Kurski, który objął dyrektorskie stanowisko w Banku Światowym.                Adam Glapiński po ogłoszenie decyzji Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie, wygłosił długie, barwne i ze wszech absurdalne przemówienie. Jego mowa miała chyba przekonać, że decyzja RPP była ze wszech miar słuszna. Prezes NBP nie omieszkał posunąć się do oczywistych manipulacji i ...

Moje podróże po Polsce i świecie – Trójmiasto: Gdynia

Obraz
               Modernistyczna Gdynia to cel trzeciego i ostatniego dnia mojego pobytu w Trójmieście. Byłem tam po raz pierwszy w życiu – chociaż w Trójmieście bywałem wielokrotnie, to zawsze jakoś tak Gdynię pomijałem. Jak się okazało, było to niepotrzebne, niewłaściwe, żeby nie powiedzieć – głupie.                Zobaczyłem w Gdyni tyle, ile dało się zobaczyć w ciągu jednego, krótkiego, bo grudniowego dnia. A więc modernistyczne śródmieście i port gdyński, kryjący statki-zabytki, takie jak: ORP Błyskawica, czy sławne żaglowce Dar Pomorza i Dar Młodzieży. No i – oczywiście – model futurystycznego Nautiliusa.                Gdynia jest jednym z najmłodszych miast polskich – prawa miejskie uzyskała w 1926 roku, do jubileuszowego stulecia zostało mu zatem jeszcze kilka lat. Śródmieście Gdyni – jego modernistyczna architektura – to unikat na skalę światową...