Komisja Europejska zabiera nam kolejne pieniądze, a polskie władze nie reagują
Kilka dni temu Komisja Europejska potrąciła nam kolejne miliony euro, wynikające z kary, jaką nałożył na Polskę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Tym razem straciliśmy 60 milionów euro za okres od sierpnia do prawie końca października. Po przeliczeniu na złotówki, tracimy niemałą przecież kwotę około 280 mln złotych. Całość potrąceń z należnych Polsce pieniędzy unijnych urosłą już do kwoty 360 mln euro – już straciliśmy zatem w ten sposób prawie 1,7 mld złotych. A to jeszcze nie koniec, bo czekają nas kolejne potrącenia. To podsumowanie kosztów wojny, jaką z Komisją Europejską prowadzi tak zwana zjednoczona prawica, czyli grupa trzymająca władzę w Polsce.
Milion euro kary dziennie. Tak orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Kary, jakie w kwocie 1 mln euro dziennie nalicza Polsce Unia Europejska, wynikają z orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2021 roku, na mocy którego TSUE zobowiązał Polskę do zaprzestania działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Polska nie wykonała tego postanowienia, więc TSUE nałożył na nasz kraj karę w wysokości 1 miliona euro dziennie, która naliczana jest od 3 listopada 2021 roku. Pieniądze te są potrącane z należnych nam środków, przyznanych przez Unię Europejską na realizację różnych inwestycji.
Komisja Europejska potrąciła nam kolejne kary
Kilka dni temu Komisja Europejska na rzecz nałożonych przez TSUE potraciła nam kolejną transzę pieniędzy z należnych nam środków. Straciliśmy w ten sposób kolejne 60 mln euro, co – po przeliczeniu – daje kwotę około 280 mln złotych. W sumie KE potraciła nam już 360 mln euro, czyli niemal 1,7 mld złotych. A to nie wszystko – do 3 listopada 2022 roku kwota naliczonych nam kar wynosi 365 mln euro, a ponadto od 3 listopada ubiegłego roku dolicza nam się po 1 mln euro za każdy kolejny dzień.
I każdy kolejny dzień będzie nas kosztował 1 mln euro do czasu, aż nasza nieudolna władza spełni orzeczenie TSUE z 2021 roku. Nie mówiąc już o tym, że nie wypełnienie tego postanowienia zablokowało nam pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy na realizację Krajowego Planu Odbudowy. Nie popłynęła zatem do nas mogąca znacząco ożywić gospodarkę należna nam kwota prawie 36 mld euro.
Mateusz Morawiecki: damy sobie radę bez pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy
Zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i inni należący do tak zwanej zjednoczonej prawicy, początkowo buńczucznie głosili, że doskonale sobie poradzimy bez tych pieniędzy, więc w zasadzie ich nie potrzebujemy. Więcej na ten temat pisałem w artykule Nie słuchają mądrzejszych, bo tacy przecież nie istnieją w październiku ubiegłego roku.
Byli hardzi do czasu, gdy w kasie państwowej zobaczyli dno i dostrzegli wyraźne sygnały z gospodarki i rynków finansowych, że jednak coś nie idzie tak jak trzeba. Wówczas poszli po rozum do głowy i zdecydowali, że dokonają zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym. I dokonali tej zmiany, zamieniając Izbę Dyscyplinarną na Izbę Odpowiedzialności Zawodowej licząc, że w ten sposób przechytrzą Komisję Europejską.
Komisja Europejska nie dała się przechytrzyć
Nie udało się, więc zaczęli wydzierać się na Unię, że wcale nie chodzi jej o praworządność, a jedynie o narzucenie na – Polakom – swojej woli i odebranie nam suwerenności. Przyznawali już jednak, że pieniądze na KPO są nam niezbędne. Pisałem o tym w tekście Tak zwana zjednoczona prawica udaje, że walczy o pieniądze.
Jednocześnie Morawiecki i jego ferajna zaczęli kombinować z kolejną nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, a przedstawiciel rządu jeździł do Brukseli na konsultacje. W końcu rząd wysmażył kolejną nowelę ustawy o SN, a Sejm ją przegłosował, choć przed głosowaniem nie wiadomo było, o co tak naprawdę chodzi grupie trzymającej władzę. Mówi o tym artykuł I wtedy rozlegnie się krzyk, że Unia znowu oszukała. Nowela ta trafiła do Senatu, który naniósł poprawki. Rządząca ferajna jednak już zapowiedziała, że tych poprawek nie przyjmie. Później projekt noweli trafi do sejmu.
Kara nałożona przez TSUE na nikim nie robi wrażenia
Okazuje się jednak, że aby odblokować środki na KPO trzeba jeszcze zliberalizować tak zwaną ustawę antywiatrakową. O niezrozumiałym tańcu wokół noweli tej ustawy można przeczytać więcej w artykule Rozklekotany wóz pędzący po wybojach…
A tymczasem każdego dnia przybywa nam kolejny milion euro kary za nieuporządkowanie spraw związanych z Izbą Dyscyplinarną SN. Dziwne, że karami tymi rządzący w ogóle się nie przejmują i w zasadzie nie wiadomo, na co liczą. Wprawdzie – dopytywani przez dziennikarzy – oświadczają, że wnioskują do KE o zaprzestanie naliczania tych kar, ale każdy rozumny człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że takie wnioski nie mają żadnego znaczenia. Przeraża taka beztroska ludzi, którzy rządzą prawie 38-milionowym krajem
Komentarze
Prześlij komentarz