Rozklekotany wóz pędzący po wybojach musi się rozpaść. To jak zjednoczona prawica

            Od samego początku było wiadomo, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym nie odblokuje automatycznie pieniędzy dla Polski z europejskiego Funduszu Odbudowy. Zresztą i tak nie wiadomo, co z nią zrobi Andrzej Duda. Ale premier Mateusz Morawiecki nabrał nagłego przyśpieszenia i nerwowo rozmraża ustawę wiatrakową, która ma zmienić ustawę tak zwaną antywiatrakową z 2016 roku i spowodować wypłatę pieniędzy unijnych. Ale już nowela ustawy o SN podzieliła mocno tak zwaną zjednoczoną prawicę, a ustawa wiatrakowa podział ten pogłębi. Zwłaszcza że skorzystają na niej znienawidzone przez władzę centralną samorządy. Morawiecki jednak prze do przodu, bo chce złożyć do Komisji Europejskiej wniosek o wypłatę pierwszej transzy pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy.

            Nieoczekiwanie pieniądze unijne na realizację Krajowego Planu Odbudowy nabrały znaczenia dla Mateusza Morawieckiego. A jeszcze tak niedawno próbował przekonywać opinię publiczną, że te pieniądze, oferowane przez unijny Fundusz Odbudowy, to pryszcz dla takiego kraju jak Polska. Podobny zresztą przekaz powielał szef grupy trzymającej władzę Jarosław Kaczyński. Pewnie jest bardzo źle w finansach państwa, skoro zarówno Morawiecki, jak i Kaczyński nagle zmienili zdanie. Przypomnę, że chodzi o prawie 36 mld euro, co po przeliczeniu daje prawie 170 mld zł.

            Najpierw więc premier Morawiecki popędzał w sprawie rozpoczęcia prac nad nowelą ustawy o Sądzie Najwyższym. Nowelą tą Sejm miał się zająć już w ubiegłym roku, ale nagle prezydent Andrzej Duda strzelił focha i zapowiedział, że ustawy przyjętej przez Sejm nie podpisze. No i sprawa się skończyła, ale odżyła z początkiem roku. Sejm przyjął projekt noweli, chociaż jego poparcia odmówił Zbigniew Ziobro i jego ferajna z Solidarnej Polski. A siła to niebagatelna, bo liczy 20 głosów. Pomogła po prostu opozycja.

            Teraz ustawą tą zajmuje się Senat, który wprowadza poprawki. Gdy projekt wróci do Sejmu, tak zwana zjednoczona prawica będzie chciała poprawki Senatu odrzucić licząc, że tym razem Ziobro ze swoimi ją poprze. Ale to wcale nie jest takie pewne, jak zachowa się Ziobro. Zresztą ta ustawa ma jeszcze jedną poważną przeszkodę do pokonania, a jest nią prezydent, który nie wiadomo, czy ją podpisze. Ziobro naciska na Dudę, aby zawetował, a Duda podobno wcale nie jest daleki od stanowiska Ziobry. Tak naprawdę nie wiadomo zatem, co się wydarzy w tej kwestii.

            Mimo wszystko Morawiecki zaczął się śpieszyć z ustawą wiatrakową, która ma spowodować, że na terenie kraju rozkwitnie wiatrakowy biznes i zaleje nas zielona energia. Czy tak się stanie – nie wiadomo, bo wątpliwości mają nawet eksperci. Ale ustawa ta na pewno zliberalizuje przepisy zawarte w tam zwanej ustawie antywiatrakowej z 2016 roku, która całkowicie sparaliżowała tę gałąź zielonej energetyki. Ustanowiła bowiem zasadę budowania wiatraków w odległości od siedzib ludzkich i obszarów ochrony przyrodniczej nie przekraczającej dziesięciokrotności wysokości wieży wraz z pionowo ustawioną łopatą wiatraka. Dawało to odległości od 1.500 do 1.800 metrów. Szacuje się, że dzięki tej ustawie 99 proc. obszaru Polski nie może być wykorzystane pod budowę turbin wiatrowych.

            Niektórzy zwracają uwagę, że ustawa antywiatrakowa z 2016 roku została uchwalona przez tak zwaną zjednoczoną prawicę z nienawiści do samorządów. To samorządy bowiem czerpały największe korzyści finansowe z wiatrakowego biznesu. Nowa ustawa wiatrakowa znacznie zmienia rzeczywistość, bo zakłada, że turbiny wiatrowe mogą być zlokalizowane w odległości co najmniej 500 metrów od siedzib ludzkich i obszarów przyrody chronionej. Jest więc także prosamorządowa

            Problem w tym, że nowej ustawy wiatrakowej znowu nie chce poprzeć Ziobro. Rozmowy z nim trwają, ale nie wiadomo, jak się skończą. Rezultat może być taki, że Morawiecki znowu będzie się oglądał na głosy opozycji, która najprawdopodobniej poprze projekt, a przynajmniej nie będzie mu przeciwna. Na drodze jednak znowu stanie Duda...

            Morawiecki zapowiada, że jak tylko projekt ustawy wiatrakowej znajdzie się w sejmowej obróbce, złoży do Komisji Europejskiej wniosek o wypłatę pierwszych pieniędzy dla Polski z Funduszu Odbudowy. Przy korzystnych wiatrach mogą one trafić do nas w III lub IV kwartale tego roku. Ale równie dobrze może też ich nie być. Zresztą sam Morawiecki już podawał kilka terminów wystąpienia o pieniądze na KPO, jest więc – delikatnie mówiąc – mało wiarygodny

            Nowy projekt ustawy wiatrakowej już dzieli tak zwaną zjednoczoną prawicę – sprzeciwia jej się Ziobro z posłami Solidarnej Polski. Ale ma ona także przeciwników wśród posłów PiS, którzy przecież – jak już wspomniałem – skwapliwie poparli w 2016 roku ustawę antywiatrakową. A jednym z motywów było pozbawienie samorządów pieniędzy z wiatrakowego biznesu. Teraz musieliby przyznać tej ostoi opozycji niezłe źródło finansowania. Może więc dojść do jawnego konfliktu i ostatecznego rozpadu tak zwanej zjednoczonej prawicy.

Niedawny sondaż mówi jednak coś innego – znacząca większość Polaków twierdzi mianowicie, że zjednoczona prawica się nie rozpadnie. Ale to tylko sondaż. Tak zwana zjednoczona prawica jest bowiem jak rozklekotany wóz drabiniasty, pędzący po wybojach, więc musi się rozpaść. Oby.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne