Posty

Adam Glapiński zwany Glapą znowu odleciał i próbował zagadać rzeczywistość

               Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński zwany Glapą po raz kolejny wcielił się w postać byłego tyrana Kuby Fidela Castro i wygłosił długie przemówienie. Przede wszystkim oznajmił wszem i wobec, że inflacja w Polsce spada na łeb na szyję. Wspomniał też o swoich zarobkach, skarżąc się, że on wcale tak dużo nie zarabia, bo są tacy, co zarabiają więcej. Nie omieszkał również odnieść się do jesiennych wyborów, zaś jego opinię można ująć krótko – tylko PiS jest gwarantem rozwoju demokracji w Polsce.                Adam Glapiński słynie z obszernych, nudnych i żenujących przemówień przy okazji ogłaszania decyzji Rady Polityki Pieniężnej, dotyczącej stóp procentowych. Tak było i teraz, chociaż mógł po prostu wydać oświadczenie, że stopy procentowe pozostają bez zmian. Ale nie prezes Narodowego Banku Polskiego zwany Glapą. Ten bowiem, niby kiedyś dyktator Kuby Fidel Castro, uwielbia...

Ministrem nie musi być człowiek kompetentny. PiS przecież nie liczy się ze zwykłymi ludźmi

               Henryk Kowalczyk dał ciała na stanowisku ministra rolnictwa i musiał odejść. To znaczy podał się do dymisji, chociaż bardzo się bronił, ale trochę nieudolnie i po prostu musiał – dostał propozycję nie do odrzucenia. Co ciekawe, natychmiast znalazł się jego następca, a został nim przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa Robert Telus z Opoczna. Rolnicy są wkurzeni, bo przecież Telus ma tyle wspólnego z rolnictwem, co wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. A poza tym nie zrobił nic w sprawie zboża z Ukrainy, chociaż powinien.                Nad ministrem rolnictwa Henrykiem Kowalczykiem czarne chmury zbierały się już dawno. Poważnym ostrzeżeniem były jajka, którymi rolnicy ze stowarzyszenia Oszukana Wieś obrzucili Kowalczyka i jego świtę jajkami na forum rolniczym. Oberwało się również Januszowi Wojciechowskiemu, komisarzowi do spraw rolnictwa w Komisji Europejski...

To nie my, to oni! Wiadomo, że tak zwana zjednoczona prawica nie ma wstydu i honoru

               Rolnicy już od jakiegoś czasu protestują przeciwko taniemu zbożu z Ukrainy, które dotarło do Polski i i spowodowało znaczący spadek cen zboża zebranego w kraju. Przypomnieć należy, że zboże z Ukrainy miało przejechać przez Polskę tranzytem, ale tak się nie stało. Grupa trzymająca władzę w Polsce nie poczuwa się do winy i gniew rolników kieruje w stronę „kilkunastu firm”, które miały doprowadzić do tego, że mamy teraz za dużo zboża. Oznacza to, że umywa ręce i – jak chłopcy w piaskownicy – krzyczy: to nie my, to oni! Bez wstydu i honoru.                Był okres w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, że Rosjanie zablokowali Ukraińcom szlaki handlowe na Morzu Czarnym, przez co nie było jak wyeksportować ogromnych ilości zboża za granicę. Z pomocą ruszyły wówczas polskie władze z propozycją, że część zboża można będzie przetransportować drogą lądową, tranzytem przez Polskę, a część zmagazynowa...

Anatomia manipulacji w obronie Jana Pawła II. Skąd tyle hipokryzji i kłamstw?

               Natknąłem się na informacje o artykule Mileny Kindziuk „Anatomia manipulacji”, opublikowanym w tygodniku „Sieci”. Autorka atakuje autorów reportaży o Janie Pawle II, a raczej o Karole Wojtyle, ponieważ tekst dotyczy czasów, gdy jako kardynał pełnił funkcję metropolity krakowskiego. Chodzi jej głównie o film „Franciszkańska 3” Marcina Gutowskiego, wyemitowany jakiś czas temu przez TVN24. Twórcom filmu Milena Kindziuk zarzuca, że nie przebierając w środkach zaatakowali Jana Pawła II twierdząc, że tuszował przejawy pedofilii w archidiecezji krakowskiej, którą zarządzał oraz krył księży, którzy pedofilii się dopuszczali. Według niej to nagonka na Karola Wojtyłę.                Przypomnijmy, że Marcin Gutowski dość długo pracował nad dokumentem „Franciszkańska 3”, w którym dowodził, że Karol Wojtyła, jako metropolita krakowski wiedział przynajmniej o kilku przypadkach pedofilii, które ...

Moja proza: Nie ujdziesz mi (cz. 21)

               Gdy trzasnęły drzwi wejściowe do kamienicy, Klembowa wybiegła prawie do przedpokoju i nadsłuchiwała ciekawie. Usłyszała kroki, które minęły wejście do jej mieszkania, więc uchyliła drzwi i zrobiła maleńką szparkę, aby móc wyjrzeć na klatkę schodową. Tak maleńką, że mogło się w niej zmieścić tylko jedno oko. Ale jakie bystre za to. Odgarnęła kosmyk siwych włosów, który – jak zawsze w takiej sytuacji – lazł jej do oka. Właśnie tego, którym wyglądała przez szparkę. Ujrzała plecy Misia i aż się zatrzęsła z emocji i uciechy, bo przecież ostatnimi czasy to na niego najchętniej polowała, a nie zawsze udawało jej się go dopaść. Szedł ciężko, człapał wręcz, więc gdy jego zgarbiona sylwetka zniknęła na półpiętrze, Klembowa pogrążyła się w zadumie. Oj, coś nie idzie tak, jakby się chciało – zanuciła potem wesoło i wzięła na ręce burego kota, który – pomrukując – prężył się na szafce na buty. Miś cicho wszedł do mieszkania. Misiowa ...

Bursztynowe ciekawostki: Jak bursztyn znalazł się przy wschodnim wybrzeżu Bałtyku

Obraz
                 Niedawno miałem spotkanie autorskie, promujące moją książkę „Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane”. Można ją kupić on-line pod tym linkiem:   Opowiastki z Mierzei... .  Książka, której fragmenty publikowałem w tym miejscu parę miesięcy wcześniej, opowiada o życie mieszkańców Mierzei Wiślanej, związanym z bursztynem i rytmem, jaki określa Bałtyk. Można więc rzec, że poświęcona jest społecznemu aspektowi Złota Bałtyku. Nic natomiast nie mówi o samym bursztynie – czym jest, skąd się wziął, jak trafił na wschodnie wybrzeże Bałtyku itp. I o tym właśnie będę opowiadał co jakiś czas, aby odetchnąć nieco od polityki.                Zacznijmy może od tego, że bursztyn bałtycki, zwany sukcynitem, jest skamieniałą żywicą, powstałą przed 40-50 milionami lat, czyli w okresie zwanym eocenem(34 do 55 mln lat temu). O tym, że bursztyn ma żywiczne pochodzenie pisał już P...

Bohaterski polski naród? Może kiedyś – teraz to zaledwie jego karykatura

             I znowu jest głośno o komendancie głównym policji Jarosławie Szymczyku. Tak, o tym samym Szymczyku, który bawił się granatnikiem przywiezionym z Ukrainy w swoim gabinecie, granatnik odpalił i poza tym, że niemal głównemu stójkowemu odstrzelił ucho, to narobił zniszczeń w siedzibie Komendy Głównej Policji. To była jednak sprawa, w której komendant okazał się „tylko” zwykłym jełopem. Kolejna sprawa, to bawiący się na weselu córki Szymczyka gangster. I nic – jełop i związany towarzysko z gangsterem Szymczyk nadal jest komendantem. Ale to charakterystyczne dla naszej władzy, naszego państwa i – co najbardziej smuci i zawstydza – dla podobno bohaterskiego polskiego narodu, który nie robi nic w wielu sprawach, które już dawno powinien wziąć w swoje ręce. Zupełnie inaczej niż wyśmiewani przez nas Izraelczycy, których z pogardą nazywamy Żydkami, Mośkami i wieloma innymi, jeszcze bardziej obraźliwymi przezwiskami.       ...