Ministrem nie musi być człowiek kompetentny. PiS przecież nie liczy się ze zwykłymi ludźmi
Henryk Kowalczyk dał ciała na stanowisku ministra rolnictwa i musiał odejść. To znaczy podał się do dymisji, chociaż bardzo się bronił, ale trochę nieudolnie i po prostu musiał – dostał propozycję nie do odrzucenia. Co ciekawe, natychmiast znalazł się jego następca, a został nim przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa Robert Telus z Opoczna. Rolnicy są wkurzeni, bo przecież Telus ma tyle wspólnego z rolnictwem, co wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. A poza tym nie zrobił nic w sprawie zboża z Ukrainy, chociaż powinien.
Nad ministrem rolnictwa Henrykiem Kowalczykiem czarne chmury zbierały się już dawno. Poważnym ostrzeżeniem były jajka, którymi rolnicy ze stowarzyszenia Oszukana Wieś obrzucili Kowalczyka i jego świtę jajkami na forum rolniczym. Oberwało się również Januszowi Wojciechowskiemu, komisarzowi do spraw rolnictwa w Komisji Europejskiej.
Rolnicza wiedza mogła spłynąć przez indukcję. Ale nie musiała
Rolników zradykalizowała trudna sytuacja na rynku zboża w kraju, wywołana sprowadzeniem dużych ilości ziarna z Ukrainy. Rządzący, niestety, nie poradzili sobie z tą sprawą, chociaż obiecali, że nikomu nie stanie się krzywda.
Rolników Kowalczyk rozsierdził również tym, że namawiał ich, aby nie sprzedawali zboża zaraz po zbiorach, bo później będzie droższe. Stało się dokładnie na odwrót.
Kowalczyka na stanowisku ministerialnym w resorcie rolnictwa zastąpił Robert Telus, poseł z Opoczna, przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa. I na tym kończą się związki tego człowieka z rolnictwem, bo z wykształcenia jest inżynierem sanitarnym i wodnym. W partii, jaką jest PiS, kompetencje jednak nie są potrzebne, wystarczą dobre chęci zajęcia konkretnego i prestiżowego miejsca. Tak to już jest w ferajnie. A poza tym był przecież w komisji rolnictwa, nawet nią kierował, więc jakaś tam wiedza drogą indukcji musiała na niego spłynąć.
Rolnicy to wiedzą, więc są wkurzeni.
Wiedzą również, że Telus jako przewodniczący komisji nie uczynił
nic, aby rozwiązać kryzysową sytuację związaną z nadmiarem
zboża na rynku.
– To nic ni zmienia. Obawiamy się, że czeka nas jeszcze gorsza oferta – powiedział Wirtualnej Polsce lider stowarzyszenia Oszukana Wieś Wiesław Gryn.
Jednego dyletanta z PiS zastąpił drugi dyletant z PiS
Trudno się dziwić takiej ocenie, bo przecież jednego dyletanta w kwestii rolnictwa zastąpił drugi. Pierwszy ukończył wydział matematyki na Uniwersytecie Warszawskim, a drugi inżynierię sanitarną i wodną na Politechnice Warszawskiej. Ale PiS nie liczy się z kompetencjami, bo nie liczy się ze społeczeństwem. Ważne jest to, aby swoi mieli dostęp do władzy i synekur.
W sumie to tekę ministra rolnictwa równie dobrze mógłby otrzymać Janusz Kowalski, wiceminister w tym resorcie. No przecież już jakiś czas siedzi sobie w tym ministerstwie. A to, że charakteryzuje go pewien niedowład intelektualny, nie ma żadnego znaczenia. A może jednak zdołał się już czegoś nauczyć i będzie dzielnie wspierał swego nowego zwierzchnika.
Komentarze
Prześlij komentarz