Pieniądze na KPO są bardzo potrzebne, ale tak zwana zjednoczona prawica ich nie chce. Woli lekką ręką tracić 1 milion euro dziennie i zadłużać kraj

            Wrócę do sprawy, która jest niezwykle ważna dla naszego kraju i jego mieszkańców, ale wciąż nie do załatwienia przez tak zwaną zjednoczoną prawicę przez nieudolność jej ludzi, a przede wszystkim brak kompetencji członków grupy rekonstrukcyjnej zwanej rządem. Chodzie o pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy, przeznaczone na realizację Krajowego Planu Odbudowy, których Polska do tej pory nie otrzymała, z winy rządu oczywiście, a których bardzo potrzebuje. Premier Mateusz Morawiecki zapewnia, że te pieniądze dostaniemy, ale wiadomo, ile jego słowa są warte. Jednocześnie wciąż płacimy karę 1 mln euro dziennie, nałożoną przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ale rząd się tym nie przejmuje, chociaż twierdzi, że nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli, lub na podwyżkę świadczeń pielęgnacyjnych dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, którzy wciąż protestują w Sejmie.

            Premier Mateusz Morawiecki pociesza wszystkich, że na pewno otrzymamy pieniądze na realizację Krajowego Planu Odbudowy i inwestycje z nim związane. I zapewnia, że realizacja KPO nie jest zagrożona, bo budżet znajdzie pieniądze na tak zwane prefinansowanie inwestycji. Ale pieniądze na obiecane prefinansowanie Morawiecki weźmie z obligacji, które emituje Polski Fundusz Rozwoju. Jest to swego rodzaju kredyt, ale bardzo drogi, bo polskie obligacje są wysoko oprocentowane. Drogi zwłaszcza w porównaniu do unijnych pieniędzy na KPO, które w dwóch trzecich są bezpłatne, a w jednej trzeciej mają charakter pożyczki z odsetkami na poziomie 2 proc. Oprocentowanie polskich obligacji wynosi 6 procent i więcej – w zależności od terminu ich wykupu.

Sprawa pieniędzy na KPO utknęła w Trybunale Konstytucyjnym,
czyli czarnej dziurze

            Ludzie tak zwanej zjednoczonej prawicy nieustannie zaklinają się, że bardzo im zależy, aby pieniądze na KPO dla Polski zostały jak najszybciej odblokowane przez Komisję Europejską. Ale na słowach sprawa się kończy, bo jednocześnie robią wszystko, aby tych pieniędzy nie było. Oznacza to, że nie chcą tych pieniędzy, o czym pisałem kilkakrotnie, między innymi w tekście Tak zwana zjednoczona prawica od samego początku nie chciała pieniędzy na KPO....

            O tym, że Kaczyński i jego ferajna nie chcą pieniędzy na KPO świadczy chociażby chocholi taniec wokół noweli ustawy o Sądzie Najwyższym, który trawa już co najmniej od połowy ubiegłego roku. A znowelizowanie tej ustawy to jeden z warunków uzyskania unijnych miliardów euro. Słyszymy na przykład, jak Andrzej Przydacz – szef Biura Polityki Międzynarodowej – zapewnia, że Andrzejowi Dudzie bardzo zależy na tym, aby pieniądze na KPO trafiły jak najszybciej. Pytanie tylko, dlaczego zaskarżył ostatnią nowelę ustawy o SN do Trybunału Konstytucyjnego wiedząc, że TK jest sparaliżowany wewnętrznymi sporami i nie jest w stanie pochylić się nad tą ustawą, nie mówiąc już o wydaniu wyroku? Na pewno dlatego, że chciał aby pieniądze na KPO zostały odblokowane jak najszybciej, czy może dlatego, aby sprawa utknęła, niby w czarnej dziurze?

Dlaczego Kaczyński i jego ferajna nie są zainteresowani pieniędzmi na KPO?

            Nasuwa się pytanie, dlaczego grupie trzymającej władzę nie zależy na tym, aby Polska otrzymała 35,4 mld euro od Unii Europejskiej? Przecież, jako zdeklarowanym patriotom, powinno na tym zależeć. Być może ludzie tej grupy ulegają narracji Solidarnej Polski ze Zbigniewem Ziobro na czele, zgodnie z którą ceną za przyjęcie pieniędzy na KPO jest utrata suwerenności? To oczywiście absurd, bo Unia Europejska nie jest bytem obcym, zewnętrznym i wrogim wobec nas, lecz bytem, który Polska współtworzy razem z innymi krajami i jest jego częścią.

            Myślę, że Kaczyńskiemu i jego ferajnie chodzi o coś zupełnie innego. Mianowicie o to, że przy wydawaniu tych pieniędzy trzeba będzie się nieco natrudzić, chociażby przy organizacji inwestycji publicznych, co może przekraczać możliwości kompetencyjne ludzi tak zwanej zjednoczonej prawicy. A jednocześnie nie da się tych pieniędzy wydać na własne cele, bo Komisja Europejska patrzy na ręce. Po co więc zawracać sobie głowę?

Pieniądze unijne w kraju to mniejsza inflacja, inwestycje i wzrost poziomu życia

            Tymczasem ekonomista i analityk finansowy Piotr Kuczyński z przekonaniem twierdzi, że pieniądze na KPO są bardzo ważne dla Polski, bo pozwolą uruchomić inwestycje, tak ważne dla gospodarki i mieszkańców oraz dla PKB. Zwłaszcza że udział tych inwestycji w PKB jest bardzo mały, bo wynosi zaledwie 16 proc.

            Seweryn Masalski natomiast, ekonomista z Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych Prime zauważa, że pieniądze na KPO miałyby realny wpływ na obniżenie inflacji w Polsce, nie mówiąc już o tym, że pozwoliłyby zwiększyć dostępność do szybkiego internetu, zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza i wody, budować więcej energooszczędnych mieszkań, poprawić pracę systemu ochrony zdrowia oraz systemu edukacji.

            Ale pieniędzy nie ma i wiele wskazuje na to, że nie będzie, jeśli pozwolimy dalej rządzić Kaczyńskiemu i jego ferajnie. Wprawdzie premier Mateusz Morawiecki zapewnia, że pieniądze na KPO oczywiście do nas popłyną, ale wiadomo przecież, ile znaczą jego słowa. Bywa też, że macha na nie ręką i peroruje, że w zasięgu ręku mamy przecież ponad 75 mld euro z Funduszu Spójności, które nie są zagrożone i na pewno je dostaniemy. Co jest nieprawdą oczywiście – wyjaśniałem to w artykule Pieniędzy nie będzie....

Grupa rekonstrukcyjna zwana rządem akceptuje to,
że kraj traci ogromne pieniądze

            Trzeba też pamiętać, że blokada pieniędzy na KPO to nie jedyna kwestia, która związana jest z brakiem praworządności w naszym kraju. Druga sprawa to kara 1 mln euro dziennie, jaką nałożył na Polskę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. UE zaczęła nam naliczać tę karę na początku listopada 2021 roku i do tej pory zebrało się już grubo ponad 500 mln euro, co przeliczeniu na złotówki wyniesie prawie 2,5 mld euro. Oczywiście grupa trzymająca władzę nie płaci nam tych pieniędzy, więc Komisja Europejska potrąca nam je przy okazji wypłaty kolejnych dotacji. I odbierze sobie wszystko, co do grosza, ale rządu tak zwanej zjednoczonej prawicy to nie obchodzi, albo po prostu nabrał w tej sprawie wody w usta. Opisywałem tę kwestię w artykule Komisja Europejska zabiera nam kolejne pieniądze....

            Kaczyński i jego ferajna nie przejmują się tym, że nie dostajemy miliardów euro na realizację KPO. Nie przejmuje się także faktem, że każdego dnia kara nałożona przez TSUE na Polskę rośnie o kolejny 1 mln euro. A jednocześnie nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli, ani na podwyżki świadczeń pielęgnacyjnych dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, którzy w tej sprawie wciąż protestują, okupując hol Sejmu. Czy to się da zrozumieć i wytłumaczyć racjonalnie?

            Jest jednak pewna dziedzina, w której grupa rekonstrukcyjna zwana rządem wykazuje się niezwykłą kreatywnością i dzięki temu będziemy mogli poszczycić się kolejnym świętem państwowym – Narodowym Dniem Wspomnienia Gehenny Polskich Dzieci Wojny, obchodzonym 10 września.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne