Posty

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

               Przed wyjazdem nad zatokę wypili jeszcze gorącą kawę. Mors wyszedł na zewnątrz, aby sprawdzić pogodę, chociaż Krystyna nieustannie monitorowała wszystkie zmiany w internecie. Mors jednak wolał po swojemu. Zwykle wyglądało to tak, że wychodził na środek podwórka, najmniej osłonięty drzewami, ślinił palec wskazujący i wyciągał go wysoko nad głowę.                 Tak badał kierunki wiatru.                – Wieje mocno od północy ze wskazaniem na zachodnią stronę i to nie jest dobra wiadomość – oznajmił, gdy wrócił do domu. – Ale dobra wiadomość jest taka, że wieje również od zalewu, a więc mamy kontrę. Poza tym już jest prawie piętnaście stopni na minusie, czyli w nocy rzeczywiście może dojść do dwudziestu – nawiązał do wcześniejszych prognoz. – Warunki są więc niezłe na łowienie bursztynu. Tyle że trzeba się porządnie ubrać – był wy...

Moja proza: Nie ujdziesz mi – odcinek kolejny

  Stefan i Kaśka szli wolno, trzymając się za ręce. Nie śpieszyli się, gdyż czasu mieli aż nadto – Volkswagen zachorował, więc odpadły im dwie godziny niemieckiego.   Szli zatem noga za nogą, rozleniwieni żarem, który lał się z wczesnopopołudniowego nieba, rozmarzeni i szczęśliwi zarazem. – Ale chce mi się pić – westchnęła Kaśka. Stefan wsunął rękę do kieszeni. Wyjął garść drobnych. Oszacował jednym spojrzeniem. – Możemy się napić w Leśnym Runie – zaproponował. – Świetnie – uśmiechnęła się. Leśne Runo to był właściwie jedyny w mieście lokal, prowadzony na jakim takim poziomie, a miał w tej chwili tę zaletę i przewagę nad innymi, że było do niego najbliżej, dosłownie kilka kroków od miejsca, którym znajdowali się Stefan i Kaśka. Więc po kilku zaledwie chwilach wchodzili do przyjemnie wychłodzonego wnętrza restauracji, składającego się z baru i pomieszczenia jadalnego. Stanęli przy barze, od części jadalnej oddzielonego lekkim, drewnianym, ażurowym przepierzeniem. Musieli p...

Przeciwko budowie spalarni odpadów w Wiedniu protestował sam Hundertwasser, który później ją zaprojektował i wyszło mu cudo FOTOREPORTAŻ

Obraz
               Wiemy wszyscy, jakie emocje budzą wszelkie instalacje, kojarzące się z wydzielaniem niezbyt przyjemnych zapachów, żeby nie powiedzieć smrodu. Do takich należą i należały spalarnie odpadów. Pamiętam że gdy lata temu pewne miasto w województwie mazowieckim jako jedno z pierwszych zaplanowało budowę takiej spalarni, wręcz wybuchł społeczny bunt i w końcu z inwestycji zrezygnowano. Podobnie było w Wiedniu, gdy w dzielnicy Spittelau zaplanowano budowę nowoczesnej spalarni odpadów po pożarze starej instalacji utylizacji śmieci.               Tam jednak plan zrealizowano, a przysłużył się temu nie kto inny, jak Friedensreich Hundertwasser, który zresztą obiekt zaprojektował, choć wcześniej stał na czele protestów. Mało, że spalarnia powstała w centrum Wiednia i nikomu dziś nie przeszkadza, to jest tak piękna, że stała się atrakcją turystyczną.           ...

Tak zwana zjednoczona prawica stworzyła system państwa-zombi. PiS zainfekowało Polskę wirusem, z którym musi zmagać się rząd Donalda Tuska

               Chociaż PiS przegrało wybory parlamentarne w październiku ubiegłego roku, to stworzony przez ferajnę Kaczyńskiego system zombi w pewnym sensie odbiera zwycięskiej Koalicji 15 Października prawo i możliwość realizowania polityki, zapowiadanej w kampanii wyborczej. Rząd Donalda Tuska ewidentnie zmaga się z zabetonowanym systemem państwa-zombi, zbudowanego przez PiS i ma niezwykle trudne zadanie do wykonania. Trudności spotyka na każdym kroku. Przejawem działania państwa-zombi są chociażby ostatnie wydarzenia , związane z aresztowaniem i wypuszczeniem na wolność Marcina Romanowskiego.                Istotę i działanie państwa-zombi tłumaczy w opublikowanym kilka tygodni temu eseju „Rząd nie rządzi, rządzą zombi” Leszek Hensel. Autor eseju jest dyplomatą, hungarystą, specjalistą do spraw Europy Środkowej i Bałkanów. Państwo-zombi zbudował Jarosław Kaczyński i ludzie PiS    ...

Marcin Romanowski triumfuje przedwcześnie. Nie ma kompromitacji Prokuratury Krajowej – tak działają mechanizmy demokratycznego państwa prawa

               A więc zatrzymany w areszcie były wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości w rządzie PiS Marcin Romanowski został wypuszczony na wolność. Tak zdecydował sąd. Romanowski natychmiast zwołał konferencję prasową i ogłosił, że został aresztowany bezprawnie, zaś Polska w tej chwili przypomina Białoruś. Otóż Romanowski albo nie ma pojęcia, jak działa demokratyczne państwo prawa, albo cynicznie wykorzystuje sytuację, aby wprowadzić opinię publiczną w błąd. Biorąc pod uwagę fakt, że był członkiem rządu, który z demokracją i praworządnością nie miał nic wspólnego – trzeba przyjąć obydwa wytłumaczenia, zwłaszcza że się nie wykluczają.                Poseł Suwerennej Polski i były wiceszef resortu sprawiedliwości Marcin Romanowski stracił swój immunitet poselski decyzją sejmu. Stracił go na wniosek prokuratury, aby można było pociągnąć go do odpowiedzialności za przestępstwa związane z wykorzystyw...

Marcin Mastalerek nie rozumie, że Koalicja 15 Października już dawno skończyła z niepisanym konsensusem. Po odebraniu władzy PiS nic już nie będzie takie, jak było

               Szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek postanowił postraszyć premiera Donalda Tuska. Po wczorajszym zatrzymaniu Marcina Romanowskiego przestrzegł premiera, że on też kiedyś straci władzę, i w podobny sposób może zostać potraktowany przez tych, którzy przejmą rządy w kraju. Mastalerek chyba nie jest świadomy tego, że uruchomienie takiego mechanizmu leży w interesie demokracji oraz w interesie społecznym, ponieważ chroni przed łamaniem prawa przez ludzi sprawujących władze w Polsce. Podobnie zareagował pewien prawicowy publicysta po aresztowaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.                Wczoraj funkcjonariusze ABW zatrzymali byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, podejrzanego o nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Po zatrzymaniu Romanowski został doprowadzony do prokuratury w celu złożenia zeznań. Zatrzyma...

Zwodnicza wiara, że stać nas na CPK oraz inne inwestycje na miarę europejską, może uderzyć w realny rozwój państwa. To opinia profesora UW

               Istnieje pogląd, że Polacy wierzą, jakoby stać nas było na ambitne inwestycje w infrastrukturę na skalę europejską. I wiara ta nie zależy od sympatii politycznych, ponieważ deklarują ją zarówno sympatycy PiS, Konfederacji, Lewicy orz Koalicji Obywatelskiej, sympatycy ugrupowań konserwatywnych, jak i lewicowych czy liberalnych. Sondaże, jakie na ten temat zostały przeprowadzone na początku roku, przeczyły tej tezie, bo wiarę taką przejawia najwięcej zwolenników PiS i Konfederacji. A wynika ona z przeświadczenia, że nie jesteśmy gorsi od innych narodów Europy. Takie nacechowane emocjami postawy ochładza jeden z profesorów Uniwersytetu Warszawskiego.                Mowa o politologu prof. Rafale Chwedoruku, który udzielił wywiadu Agnieszce Kublik. Wywiad ten został opublikowany w weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej”, zaś niewielka jego część została poświęcona wielkim inwestycjom, o ...