Tak zwana zjednoczona prawica stworzyła system państwa-zombi. PiS zainfekowało Polskę wirusem, z którym musi zmagać się rząd Donalda Tuska
Chociaż PiS przegrało wybory parlamentarne w październiku ubiegłego roku, to stworzony przez ferajnę Kaczyńskiego system zombi w pewnym sensie odbiera zwycięskiej Koalicji 15 Października prawo i możliwość realizowania polityki, zapowiadanej w kampanii wyborczej. Rząd Donalda Tuska ewidentnie zmaga się z zabetonowanym systemem państwa-zombi, zbudowanego przez PiS i ma niezwykle trudne zadanie do wykonania. Trudności spotyka na każdym kroku. Przejawem działania państwa-zombi są chociażby ostatnie wydarzenia , związane z aresztowaniem i wypuszczeniem na wolność Marcina Romanowskiego.
Istotę i działanie państwa-zombi tłumaczy w opublikowanym kilka tygodni temu eseju „Rząd nie rządzi, rządzą zombi” Leszek Hensel. Autor eseju jest dyplomatą, hungarystą, specjalistą do spraw Europy Środkowej i Bałkanów.
Państwo-zombi zbudował Jarosław Kaczyński i ludzie PiS
Leszek Hensel widzi w Europie dwa państwa-zombi – jedno z nich działa w najlepsze i nieźle się ma. To Węgry. Drugie to Polska, o tyle inne od Węgier, że zwyciężyły w nim formacje prodemokratyczne i prozachodnie. Ale to w Polsce widać chyba najlepiej, jak po utracie władzy przez ultraprawicowych populistów działa państwo-zombi, zbudowane przez PiS.
System zombi – według Leszka Hensela – prowadzi do kryzysu demokracji przedstawicielskiej, bo z prawa wyborczego tworzy rzecz bez znaczenia dla funkcjonowania państwa.
Zombi uzależnieni od środowisk, które powołały ich na określone stanowisko, blokują działania nowego rządu. W ten sposób podstawa demokracji, czynne i bierne prawo wyborcze, staje się martwym zapisem konstytucji, bo państwem nie rządzi wyłoniony w wyborach rząd, ale nieodpowiadające przed nikim, poza swoim kapłanem stwórcą, zombi – pisze Leszek Hensel w swoim eseju.
Nietrudno chyba się domyślić, kogo autor tekstu ma na myśli, pisząc o kapłanie stwórcy. W przypadku Polski kapłan ten urzęduje na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie, zaś jego nazwisko brzmi Jarosław Kaczyński. Postać niezwykle groteskowa, ale ważna dla kilku milionów Polaków. Jak postać tego pokroju była w stanie zbudować system państwa-zombi? – oto jest pytanie.
Władzy raz zdobytej, nie oddamy –
mówił szef PiS.
Dziś wiemy, co miał na myśli
Odpowiedź na nie nie jest trudna, podobnie jak najprawdopodobniej nie jest trudno stworzyć taki system, zwłaszcza że miało się pod ręką wzór w postaci państwa-zombi, stworzonego wcześniej na Węgrzech przez Victora Orbana. Wystarczy po prostu wykazywać się odpowiednią ilością złej woli i złych zamiarów wobec państwa i jego obywateli, aby tymże obywatelom to państwo ukraść i zawłaszczyć. No i mieć ambicje dyktatorskie, jakich Kaczyńskiemu nie brakuje.
System państwa-zombi to także zabezpieczenie na przyszłość. Wszak wszyscy pamiętamy znamienne słowa Kaczyńskiego, które mniej więcej brzmiały tak: – raz zdobytej władzy już nie oddamy. Teraz już wiemy, co szef PiS miał na myśli.
System prawny i mianowani w jego ramach funkcjonariusze mają sprawiać, że raz zdobyta władza zostanie zachowana niezależnie od procesu wyborczego. Mimo zmiany rządu faktyczny ośrodek władzy będzie znajdował się w siedzibie partii, która taki porządek stworzyła – tłumaczy Leszek Hensel. – Będzie ona odgrywała rolę swoistego kapłana, który powołuje do życia zombi i dla którego on działa. Państwo-zombi, zachowujące pozory demokracji – bo funkcjonuje zgodnie z porządkiem prawnym – de facto jest zniewolone przez partyjnego kapłana.
Autor eseju podkreśla, że walka z państwem zombi jest niezwykle trudna, a skala trudności przekracza nawet przejście od systemu totalitarnego do demokracji, „bo jest ono zbudowane na gruncie quasi-demokratycznym, quasi-konstytucyjnym”. Zaś zmiany w państwie zostały przeprowadzone z wykorzystaniem systemu parlamentarnego, co stwarza pozory praworządności.
Leszek Hensel wystawił prawidłową – moim zdaniem – diagnozę choroby, jaka toczy nasze państwo. Jest to choroba wywołana przez wirus-zombi, jakim Kaczyński i PiS świadomie infekowali Polskę podczas minionych ośmiu lat.
Marcin Romanowski i kłopoty, jakie
stwarza, to przejaw działania państwa-zombi.
Dobrym przykładem
jest także prezydent Andrzej Duda
Przejawem działania państwa-zombi są kłopoty, jakie rząd Donalda Tuska napotyka za każdym razem, gdy stara się przywrócić działanie państwa prawa, rozliczyć ludzi poprzedniej władzy, którzy dopuścili się przestępstw, czy wprowadzić normalność do takich instytucji, jak Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa, czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Ostatni, konkretny przykład działania państwa-zombi to casus Marcina Romanowskiego, byłego zastępcy Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości, wobec którego toczy się postępowanie w sprawie niezgodnego z prawem dysponowania Funduszem Sprawiedliwości. Zombi zaatakowali w tym przypadku znienacka, doprowadzając do zwolnienia Romanowskiego z aresztu.
Wciąż aktywnym elementem państwa-zombi jest prezydent Andrzej Duda, który zwłaszcza teraz – po oficjalnej utracie władzy przez PiS – w szczególnie ostentacyjny sposób służy tak zwanej zjednoczonej prawicy, a zwłaszcza partii Jarosława Kaczyńskiego i jej ludziom. Doprawdy rząd Donalda Tuska musi wykazać się ogromnym samozaparciem, aby ostatecznie zwalczyć monstrum, stworzone przez PiS
Komentarze
Prześlij komentarz