Marcin Mastalerek nie rozumie, że Koalicja 15 Października już dawno skończyła z niepisanym konsensusem. Po odebraniu władzy PiS nic już nie będzie takie, jak było
Szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek postanowił postraszyć premiera Donalda Tuska. Po wczorajszym zatrzymaniu Marcina Romanowskiego przestrzegł premiera, że on też kiedyś straci władzę, i w podobny sposób może zostać potraktowany przez tych, którzy przejmą rządy w kraju. Mastalerek chyba nie jest świadomy tego, że uruchomienie takiego mechanizmu leży w interesie demokracji oraz w interesie społecznym, ponieważ chroni przed łamaniem prawa przez ludzi sprawujących władze w Polsce. Podobnie zareagował pewien prawicowy publicysta po aresztowaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Wczoraj funkcjonariusze ABW zatrzymali byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, podejrzanego o nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Po zatrzymaniu Romanowski został doprowadzony do prokuratury w celu złożenia zeznań. Zatrzymanie człowieka Zbigniewa Ziobry wywołało wiele komentarzy.
Premier Donald Tusk robi swoje, a
Marcin Mastalerek
grozi mu palcem i przestrzega
Sprawę zatrzymania Marcina Romanowskiego skomentował między innymi szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek. Prezydencki urzędnik postanowił pogrozić premierowi palcem i przestrzec go, że kiedyś i on może stracić władzę. A wtedy zostanie potraktowany podobnie, jak on teraz traktuje ludzi niedawno jeszcze sprawujących rządy. Czyli skoro rozlicza z nieprawidłowości, kiedyś sam zostanie rozliczony.
– Ja na miejscu premiera Tuska pamiętałbym jednak, że nie zawsze jest się władzą i nie zawsze jest się opozycją. Za trzy lata role mogą się odwrócić – przestrzegał Marcin Mastalerek. – Najwyraźniej Donald Tusk myśli chyba, że już nigdy władzy nie straci, ale nowa władza będzie robić to samo.
Nieświadomie zapewne Mastalerek zdradził swój – a prawdopodobnie również innych ludzi ze swojego ugrupowania – sposób myślenia o państwie i demokracji. W skrócie ten tok myślenia wygląda tak: władza jest bezkarna i dopóki jest władzą, może łamać prawo a włos jej z głowy nie spadnie; następcy natomiast powinni przymknąć oko na akty łamania prawa przez poprzedników, dzięki czemu będą mogli bezkarnie robić to samo... Dla Mastalerka to normalny bieg rzeczy.
Konsensus polityków działał ze szkodą dla państwa i obywateli
Przypomnę, że podobny głos podniósł się w styczniu po zatrzymaniu byłych szefów MSWiA Mariusza Kamarinskiego oraz Macieja Wąsika i odstawieniu ich do aresztu. Swoją opinię wyraził wówczas między innymi prawicowy publicysta Łukasz Warzecha. Gość stacji TVP Info stwierdził, że Donald Tusk zerwał dotychczasowy niepisany konsensus, jaki funkcjonował od początku III RP. Konsensus ten polegał na tym, że kolejne ugrupowania polityczne przejmujący władzę w państwie, wytykały swoim poprzednikom pewne nieprawidłowości tylko do pewnego – nikomu nie czyniącego większej krzywdy – poziomu. Nie dodał jednak, że konsensus ten działał ze szkodą dla państwa i przeszkadzał w budowie społeczeństwa obywatelskiego.
Zdaniem Łukasza Warzechy Donald Tusk – doprowadzając do osadzenia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – uczynił rzecz straszną, bo doprowadzając do zerwania wspomnianego konsensusu, będzie odpowiedzialny za to, że na ulicach polskich miast pojawią się oddziały policji, a niewykluczone, że i wojska. Mówiąc to, Warzecha wyraźnie sugerował, że Tusk doprowadzi do chaosu, anarchii a może nawet do konieczności wprowadzenia stanu wojennego.
Warzecha mylił się, i to bardzo się mylił. Tusk bowiem już dużo wcześniej został przez tak zwaną zjednoczoną prawicę obwiniony o wszelkie plagi, jakie dotykały nasz kraj. Ale nie tylko dlatego się mylił. Poza tym wspomniany przez niego konsensus był czymś, co powoli psuło państwo od środka, niszczyło poczucie sprawiedliwości społecznej i zaprzeczało zasadzie równości obywateli wobec prawa. Publicysta jakoś dziwnie nie zauważył destrukcyjnego wpływu na życie publicznego tak – wydaje się – z nostalgią wspominanego konsensusu.
Paradoksalnie rządy PiS okazały się wybawieniem dla polskiej demokracji
Warzecha nie mylił się w jednym – areszt dla Kamińskiego i Wąsika oznaczał złamanie przez Koalicję 15 Października wspomnianego wcześniej consensusu i to wtedy został przekroczony Rubikon, po którym to wydarzeniu już nic nie może być takie samo, jak kiedyś. Zatrzymanie Romanowskiego zatem, a wcześniej między innymi ks. Michała Olszewskiego, to tylko konsekwencje owego przekroczenia Rubikonu.
Paradoksalnie osiem lat rządów PiS może okazać się wybawieniem dla polskiej demokracji. W tym okresie bowiem rządzący dopuścili się tylu niegodziwości, na dodatek o niesłychanych rozmiarach, że nie da się już pozamiatać ich pod dywan i zastosować zasadę grubej kreski, czyli ulec niepisanemu konsensusowi. Od teraz wiadomo już, że żaden polityk czy wysoki rangą urzędnik nie może czuć się bezkarnym, bo następcy go rozliczą.
Przestrogi Mastalerka wydają się zatem nieco groteskowe, bo jakby mocno spóźnione. Mastalerek chyba nie za bardzo rozumie, co już się wydarzyło i w jakiej rzeczywistości funkcjonuje. Podobnie zresztą, jak i inni ludzie PiS, którzy nie mogą się pogodzić, że mechanizm rozliczeń nieprawidłowości został uruchomiony i już nikt nie będzie mógł się czuć bezkarny.
Komentarze
Prześlij komentarz