Posty

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

             Mors cieszy się, bo wieje z północy i południa, a on wie doskonale, co to znaczy. Wyłuszczył tę kwestię, gdy siedział z Antkiem – swoim serdecznym kumplem spod Warszawy – dwa dni wcześniej na werandzie przy piwie i zestawie wędzonych ryb w swoim domu pod Krynicą Morską. Na dużym półmisku znalazły się wtedy kawałki łososia, ociekającej tłuszczem ryby maślanej, śledzia, a nawet węgorza. Weranda była niewielka – po jednej jej stronie stały dwa wiklinowe fotele i stolik również wiklinowy. Po drugiej stronie stał stary, odrapany kredens kuchenny, kiedyś chyba biały, a teraz pokryty szaro-kremowym znakiem czasu. Pod kredensem stała wiklinowa kanapa, na której zwykle siadał Antek.                Mors jadł powoli i ze smakiem, a mógł wiele zmieścić, bo brzuszysko ma ogromne, co go wielce radowało, jako że mógł wrzucić do niego wszystko, na co miał akurat chęć. A chęci miał równie ogromne, ja...

Kaczyński chwycił się referendum, jak tonący brzytwy. PiS idzie na wojnę z UE, opierając się na kłamstwach

               Chociaż wyszło na jaw, że Unia Europejska niczego nam nie narzuca w sprawie relokacji imigrantów, PiS i tak trwa przy pomyśle Kaczyńskiego o zorganizowaniu referendum w tej sprawie. Opiera się przy tym na kłamstwach, które próbuje wmawiać swoim wyborcom. Możliwość negocjacji z z Brukselą na temat relokacji wiceminister sprawiedliwości Michał Woś skomentował, że Komisja Europejska chce „żebyśmy jak jakiś kundel prosili ich, żeby się na coś zgodzili lub nie”. Woś nie ma racji – już jesteśmy kundlem obszczekującym unijną karawaną, która jedzie dalej. Bo władza, którą sobie wybraliśmy nic innego nie potrafi. Zaś Kaczyński chwyta się referendum, jak tonący brzytwy, w przekonaniu, że to mu pomoże. A przy okazji realizuje swoją strategię zohydzania nam Unii.                Kilka dni temu Rada UE ogłosiła tak zwane stanowisko negocjacyjne w sprawie przepisów o azylu i imigracji. Proponuje ...

PiS jest opętane ideologią. Dlatego ponosimy niemałe koszty ekscesów Kaczyńskiego i jego ferajny

               Stwierdzenie, że PiS jest opętane ideologią to żadne tam bezpodstawne przypinanie łatek. To jasno wynika z zachowań kierownictwa tej partii i decyzji jakie podejmuje. Dla człowieka opętanego ideologią nie są ważne koszty trwania przy jakimś poglądzie, choćby najbardziej absurdalnym. Ważne jest trwanie przy idei, bo to daje mu poczucie jego wartości. Podobnie jest z Kaczyńskim i jego ferajną – przykładem jest choćby ostatnia awanturka związana z wynajmem Atlas Areny na konwencję PiS, czy niekończące się awantury z Unią Europejską. Za te ekscesy PiS jako społeczeństwo ponosimy ogromne koszty. To znak, że Kaczyński i jego ferajna absolutnie nie nadają się do rządzenia Polską. Aż chciałoby się powiedzieć: PiS to nie ludzie, to ideologia.                W najbliższą sobotę, 24 czerwca, miała się odbyć kolejna konwencja PiS. Z tej okazji organizatorzy wynajęli łódzką Atlas Arenę, bo spodz...

Z obozu PiS zalatuje rozkładem. Kaczyński i jego ferajna są zdesperowani

               Wszystko wskazuje na to, że PiS miota się rozpaczliwie w narożniku, do którego zostało zapędzone przez opozycję. Kaczyński wykonuje gwałtowne, nerwowy ruchy, bo pragnie utrzymać i siebie, i swoją ferajnę przy władzy. To, co jeszcze kilka miesięcy temu było dla niego niemożliwe do zrealizowania, dziś wchodzi do kolekcji obietnic wyborczych tak zwanej zjednoczonej prawicy. Chodzi o emerytury stażowe, które są jednak tematem tak czerstwym, że może nie zagrać, zwłaszcza że użył go Andrzej Duda przy swojej pierwszej i drugiej kampanii wyborczej. Jest już zatem mocno zgrany i trąci stęchlizną. Do tego najbliżsi współpracownicy Kaczyńskiego zaczynają tracić głowy i pleść duby smalone podczas publicznych wystąpień. Ferajna zatem już nie ufa swemu bossowi i próbuje grać na własną rękę, a to zły znak.                W przededniu kampanii wyborczej żagle okrętu tak zwanej zjednoczonej prawicy ...

Moja proza: Nie ujdziesz mi (cz. 31)

                 Nazajutrz po publikacji Miś miał złe przeczucie, idąc do pracy. Szczerze mówiąc, bał się. Uzmysłowił sobie bowiem, że Gutek może mieć do niego pretensje. Momentami żywił naiwną nadzieję, że kierownik o niczym się nie dowie, ale równie dobrze można byłoby mieć nadzieję, że skacząc z ratuszowej wieży, Miś wyszedłby bez szwanku. Miś doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jednak czepiał się tej myśli, gdyż koiła jego zbolałą duszę i pozwalała na chwile wytchnienia. Mimo to pierwsze minuty w pracy tego dnia były dla niego istnym koszmarem. Strach nie pozwalał mu skupić się na przypisanych zadaniach, przewracał więc papiery bezmyślnie – jedne chował do biurka, inne wyjmował, aby później, na odwrót, te pierwsze wyjąć bez jakiegoś uzasadnionego celu, zaś drugie schować z powrotem. Momentami zrywał się, aby kilkakrotnie przespacerować się szybkim krokiem pomiędzy drzwiami i oknem, po czym usiąść i popaść w zamyślenie pełne najcza...

Spacerując po nadbałtyckiej plaży, każdy szuka bursztynu. Ale nie każdy wie, skąd się tam złoto Bałtyku wzięło

               Sam, gdy tylko jestem nad Bałtykiem, spaceruję po plaży z wzrokiem wbitym w piasek omywany falami. A nuż się zdarzy ładna grudka skarbu, jakim jest bursztyn? Tak robi większość turystów, spędzających urlop nad Bałtykiem. Chociaż muszę przyznać, że lato nie jest najlepszym okresem na poszukiwanie bursztynu. Największe szanse na jego znalezienie mamy późną jesienią, zimą i wczesną wiosną, a więc wtedy, gdy woda jest zimna, bo w takiej bursztyn łatwiej pływa. Warto też pamiętać, że – bez względu na porę roku – najłatwiej go znaleźć w „śmieciach”, wyrzucanych przez morze, na które składają się pęki wodorostów, patyki itp. Rzadko bursztyn pływa samodzielnie. Gdzie zatem morze wyrzuca tak zwany śmieć, warto go przetrząsnąć. Ale przede wszystkim warto wiedzieć, skąd bursztyn wziął się nad Bałtykiem. A to bardzo ciekawa historia.                Zacznijmy może od tego, że bursztyn bałtycki, ...

Inflacja to dla PiS polityczne złoto. Morawiecki i Glapiński będą ją hodować jak najdłużej

               Eurostat podał dane na temat majowego odczytu inflacji w Unii Europejskiej. Z informacji tych wynika, że majowa inflacja w Polsce wyniosła 12,5 procent. To wynik niższy od kwietniowego, kiedy to borykaliśmy się z inflacją czternastoprocentową. Prezes NBP Adam Glapa Glapiński pewnie się cieszy, ponieważ według obliczeń GUS inflacja w maju wyniosłą w Polsce 13 procent. Ale nie wiem, czy ma się z czego cieszyć, bo Polskę pod względem inflacji przebijają tylko Węgry, gdzie wyniosła ona 21,9 procent.. Na dodatek inflacja o wiele szybciej niż u nas spada w krajach nadbałtyckich, które w ubiegłym roku pod względem inflacyjnym biły nas na głowę. Czyżby nasze władze otaczały naszą inflację opieką, nie pozwalając jej zbyt szybko topnieć?                Według Eurostatu średnia inflacja w całej Unii Europejskiej wyniosła 7,1 procent, zaś w strefie euro – 6,1 procent. Najwyższy wynik w Unii odn...