Posty

Polacy są za karą śmierci. Ich emocje wykorzystuje PiS i cała tak zwana zjednoczona prawica

               Polacy są nieco chwiejni, jeśli chodzi o poglądy na temat kary śmierci w Polsce. Wygląda na to, że ulegają emocjom. O ile bowiem jeszcze w styczniu tego roku większość badanych przez jedną z firm zajmujących się badaniem opinii publicznej opowiadała się przeciw karze śmierci, to teraz – po głośnej sprawie ośmioletniego Kamila – większość opowiada się za jej wprowadzeniem. Na tych emocjach Polaków próbuje grać premier Mateusz Morawiecki. Po mistrzowsku rozgrywa je również szef PiS Jarosław Kaczyński, wykorzystując na przykład resentyment Polaków wobec Niemców.                Z ostatniego badania United Surveys, wykonanego na zlecenie Wirtualnej Polski, wynika, że 48,3 procent ankietowanych opowiada się za przywróceniem w Polsce kary śmierci. Odmienną opinię wyraziło 46,3 procent badanych. Za karą śmierci opowiedziało się 76 procent zwolenników PiS i całej tak zwanej zjednoczonej praw...

PiS w panice odgrzał bardzo zjełczały kotlet. Chyba wlazł na minę

               Eksperci dziwią się, że Jarosław Kaczyński już teraz ogłosił rewaloryzację świadczeń 500 Plus do kwoty 800 złotych na dziecko. Do wyborów przecież zostało jeszcze sześć miesięcy, więc ta obietnica spowszednieje wyborcom. Może PiS chodziło o to, aby to nie wyglądało na kiełbasę wyborczą? Skoro bowiem emeryci otrzymali zrewaloryzowane emerytury w kwietniu, to warto rewaloryzację 500 Plus ogłosić w maju, aby stworzyć wrażenie, że to w trosce o tych najuboższych, których najbardziej dotyka inflacja. Problem w tym jednak, że na razie to obietnica, a rzeczywiste pieniądze popłyną dopiero od stycznia przyszłego roku. A poza tym odezwał się premier Mateusz Morawiecki i stwierdził, że owszem, waloryzacja będzie, ale pod warunkiem, że PiS wygra wybory. A więc jednak kiełbasa wyborcza, a raczej wyborczy szantaż.                Na ten szantaż wyborczy zgrabnie zareagował Donald Tusk proponując,...

Bursztynowe ciekawostki: Trzy beczki poławiaczy i piratów

               Za to, że żaglowce rozbijały się u wybrzeży Zatoki Gdańskiej, częściowo odpowiedzialni są dawni poławiacze bursztynu, ubrani w wodery sporządzone ze skóry, podobne do tych, jakich używali Eskimosi. W miejscach, w których podchodził bursztyn, ustawiali na plaży beczki, wypełnione smołą lub dziegciem i podpalali. Płomień oświetlał im miejsce pracy, a ponadto mogli się ogrzać przy ogniu, gdy ciało zmarzło na kość.                Płonące beczki spełniały jeszcze jedną funkcję – bursztyn poławiało się przecież – tak jak i dziś – podczas sztormu. W takich warunkach nietrudno było pomylić ogień poławiaczy ze światłem latarni morskiej w twierdzy Wisłoujście lub Piławie (Bałtyjsku). Jeśli tak się stało, statek musiał się rozbić w wyniku źle obranego kursu. Takie zdarzenie było nie lada gratką dla poławiaczy, którzy żyli nie tylko z łowienia bursztynu, ale i piractwa. Podpływali pod rozbitą j...

Moja proza: Nie ujdziesz mi (cz.26)

Wychodzących z pracy urzędników uderzył w oczy snop słonecznego światła. Wyjście z ratusza skierowane było ku zachodniej stronie, więc słońce, choć bujało jeszcze całkiem wysoko, o tej porze znajdowało się już na schyłkowej części nieba. Miś zatrzymał się, zaledwie stanąwszy po drugiej stronie drzwi wyjściowych. Nie na wskutek oślepienia słońcem. Zatrzymał się, bo musiał zastanowić się nad czymś głęboko. Nie mógł zaś myśleć idąc, ponieważ to, co miał przemyśleć, dotyczyło kierunku, jakim powinien pójść. Stanął więc w miejscu i zaraz usunął się na bok, bo zablokował ruch i wychodzący zaczęli potrącać go bezceremonialnie, a nawet spychać ze stopni podwyższenia, na którym utkwił przekroczywszy drzwi. Był wyraźnie zakłopotany. Chciał bowiem przed powrotem do domu załatwić pewną sprawę, jednocześnie miał ogromną ochotę odłożyć ją na inny termin. Na kiedy, jeszcze nie wiedział, byle nie dziś. Z drugiej strony jednak coś ogromną siłą popychało go do tego, aby uczynić to dzisiaj. Co więcej, ...

PiS rozpoczął wielkie mieszanie w głowach Polaków. Pod ochroną oddziałów policji

               Dziś rozpoczęła się w Warszawie dwudniowa konwencja wyborcza PiS. Uczestniczył w niej oczywiście Jarosław Kaczyński, który – jako jedyny uczestnik tego wydarzenia – wszedł na salę w otoczeniu ochroniarzy. To znaczy, że nie ufa ludziom ze swojej ferajny, czy może raczej boi się ich. Kaczyński przemówił, rzecz jasna. To znaczy opowiadała brednie, które miały przyciągnąć coraz bardziej uciekającą rzeczywistość do retoryki propagandowej tak zwanej zjednoczonej prawicy. Przemawiał również premier Mateusz Morawiecki, a ten – jak to ma we zwyczaju – snuł kłamstwo za kłamstwem. Całą konwencja jest ochraniana przez oddziały policji, które ukryły się w pobliskim lesie. To znaczy, że Kaczyński boi się nie tylko swoich, ale także narodu, któremu robi tak dobrze.                W tym tekście odniosę się do wybranych kwestii poruszonych najpierw przez Kaczyńskiego, a później przez Morawieckiego. ...

Wygląda na to, że wystarczy otrzeć się o PiS i dostaje się małpiego rozumu

Obraz
               Czy może ktoś sobie wyobrażał, że wydarzenia, jakie nastąpiły po znalezieniu przez kobietę na koniu w lesie koło Bydgoszczy rosyjskiej rakiety powietrze-ziemia, potoczą się inaczej niż się potoczyły? Nie sądzę, bo PiS jest bardzo przewidywalny. Trzeba zaznaczyć, że przewidywalność partii rządzącej w ogólnym znaczeniu jest cechą pozytywną. Problem jednak w tym, że PiS jest przewidywalny tylko pod jednym względem – jeśli jakiś człowiek z ferajny Kaczyńskiego wdepnie w gówno, na pewno będzie mataczył, kłamał, przeinaczał fakty, zaś ewentualną winę na pewno będzie starał się tchórzliwie zrzucić na kogoś, kto stoi niżej w hierarchii. Tak jak minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Minister obrony narodowej i wicepremier Mariusz Błaszczak                Przytoczmy kilka faktów. W lesie w miejscowości Zamość koło Bydgoszczy 22 kwietnia kobieta uprawiająca jazdę konną znalazła szczątki...

Moje podróże po Polsce i świecie: Lądek Zdrój – nie żaden Londyn

Obraz
               Niemal dokładnie rok temu odwiedziłem Lądek Zdrój. Wiecie przecież, co to za miasto, skoro wiedziała nawet urzędniczka pocztowa w „Misiu” Stanisława Barei. Miasto ważniejsze od samego Londynu dla nas, Polaków, o którego istnieniu jak najbardziej można nie wiedzieć, bo przecież nie jest polskie. A Lądek Zdrój – wiadomo. Otóż rok temu odwiedziłem to sławne miasto i zrobiłem trochę zdjęć, którymi chcę się pochwalić. Najstarsze uzdrowisko w Polsce, pamiętające bitwę pod Legnicą                Wiadomo, że Lądek Zdrój położony jest na Dolnym Śląsku w powiecie kłodzkim, ale poza sławną i opiewaną Kotliną Kłodzką. Miasto to jest uznawane za najstarsze uzdrowisko polskie, ponieważ – jak donoszą źródła historyczne – urządzenia kąpielowe istniały w tej miejscowości w 1241 roku, ale zostały zniszczone przez Mongołów, którzy wracali, albo raczej wiali, po bitwie pod Legnicą. Prawa miejskie miej...