Niech Jarosław Kaczyński nadal rządzi PiS, to nigdy już PiS nie będzie rządziło Polską. Bez Kaczyńskiego zresztą też
Już dawno twierdziłem, że Jarosław Kaczyński powinien być jak najczęściej wystawiany na widok publiczny, wówczas na pewno PiS nie wygra już żadnych wyborów w Polsce. A przede wszystkim niech nadal rządzi w PiS, wówczas PiS nie wróci do władzy w Polsce. Jakiś czas temu o konieczności schowania Kaczyńskiego, a nawet o odebraniu mu władzy przebąkiwano w samej ferajnie PiS. Dziś niektórzy mówią to głośno i wyraźnie. Ale Kaczyński zaskoczył wszystkich i oświadczył niedawno, że nie zamierza wycofywać się z polityki i będzie w 2025 roku kandydował na stanowisko prezesa PiS. To źle wróży tej formacji, ale dobrze Polsce.
Kampania przed wyborami samorządowymi, które odbędą się 7 kwietnia, znalazła się na ostatniej prostej. PiS nie ma się najlepiej, bo na przykład ostatni sondaż IBRiS mówi o dwupunktowej przewadze KO nad PiS. To jeszcze nic, bo chyba ważniejsze są nastroje w ferajnie Kaczyńskiego. A z nich z kolei wynika, że większość spodziewa się wyborczej katastrofy, co jeszcze bardziej pogrąży PiS. No, chyba że dojdzie do zmiany władz partii, a to raczej niemożliwe i też dobrze nie wróży
Intelektualny guru polskiej prawicy domaga się zmiany we władzach PiS
Już wspominałem o niezbyt dobrych nastrojach nie tylko w samej formacji Jarosława Kaczyńskiego, ale w ogóle na polskim prawicowym skrzydle. W artykule Bez względu na to, co się wydarzy, PiS już nie ma przyszłości... pisałem między innymi o opinii prof. historii Andrzeja Nowaka. Ten prawicowy intelektualista z Uniwersytetu Jagiellońskiego na portalu miesięcznika „Arcana” pisał wprost, że „Jarosław Kaczyński niestety nie sprostał tej wielkiej odpowiedzialności, którą na siebie przyjął. Potrzebna jest zmiana w sztafecie pokoleń budujących Polskę”. Profesor wyraźnie dał do zrozumienia, że Kaczyński powinien być odsunięty od władzy.
Podobny do prof. Nowaka pogląd wyznają także niektórzy ludzie z PiS, ale jeszcze miesiąc temu artykułowali go nieśmiało i anonimowo. Uważali też, że Kaczyński swoimi wystąpieniami publicznymi szkodzi partii i powinien zostać schowany, zaś pierwsze skrzypce w kampanii powinni odgrywać inni, rozpoznawalni i mówiący z sensem członkowie ferajny. Ale Kaczyński wciąż rządzi i spotyka się ze swoimi wyznawcami, opowiadając im najprzeróżniejsze banialuki. Tak jak na przykład na konwencji samorządowej PiS, o czym pisałem w tekście Jarosław Kaczyński i PiS zmieniają barwy....
Jarosław Kaczyński na boczny tor. Inaczej będzie katastrofa
W tej chwili ludzie PiS już jawnie twierdzą, że formacji potrzebna jest wymiana lidera, bo inaczej nie ma co marzyć o utrzymaniu stanu posiadania w samorządach, nie mówiąc już o odzyskaniu władzy w kraju.
– Prawo i Sprawiedliwość przegra te wybory i my to wiemy – stwierdził w rozmowie z „Super Expressem” były minister rolnictwa Jan Ardanowski. – Wynika to między innymi z tego, że straciliśmy zdolności koalicyjne, przez co ciężko będzie PiS rządzić w sejmikach. Jeśli nie będzie zmiany władzy, zmiany lidera, to grozi nam katastrofa.
Inny człowiek z PiS zwierzył się w rozmowie z „Super Expressem”, że nastroje w partii są na tyle minorowe, iż zupełnie poważnie myśli się o planie minimum, czyli, aby PiS zdołało utrzymać chociaż województwo podkarpackie. Zaś prof. Jarosław Flis stwierdził, że tegoroczne wybory samorządowe mogą okazać się prawdziwym wstrząsem dla PiS. Cokolwiek to znaczy, to jednak cieszy.
W
gawrze PiS zmienia się polityczny klimat. Co by Kaczyński nie
zrobił,
będzie dobrze
Ale nawet utrzymanie województwa podkarpackiego może być trudno, skoro w mateczniku PiS, czyli okręgu podhalańsko-nowosądeckim poparcie dla ferajny Kaczyńskiego leci na łeb na szyję. Skoro bowiem w 2019 roku w Nowym Sączu uzyskał 52,4 procent głosów i dostał osiem z 10 możliwych mandatów, to w ubiegłym roku poparcie dla partii Kaczyńskiego spadło już do 42,9 procent, a więc prawie o dziesięć punktów procentowych.
Być może dlatego w lokalnym PiS, jak donosi „Gazeta Wyborcza”, liderzy nie tylko buntują się przeciwko centrali, ale i we wzajemnych stosunkach stali się – delikatnie rzecz ujmując – nieufni. Przejawia się to między innymi w konflikcie między starostą powiatu nowosądeckiego, a pełnomocnikiem PiS na powiat, narzuconym przez Warszawę. Starosta Marek Kwiatkowski po prostu nie uznaje pełnomocnika wyznaczonego przez centralę.
– Jakiś jeden człowiek w Warszawie nie będzie decydował, kto będzie tutaj pełnomocnikiem powiatowym czy okręgowym – miał stwierdzić Kwiatkowski.
Trudno zaprzeczyć, że te słowa starosty nowosądeckiego odnoszą się do Jarosława Kaczyńskiego. Oznacza to, że ludzie PiS, nawet ci bardzo lokalni, przestali wierzyć w polityczne zdolności szefa wszystkich szefów. Nic dziwnego, że zaczynają coraz to donośniejszym głosem domagać się zmiany we władzach PiS. Kaczyński sprawił jednak wszystkim niespodziankę – niedawno ogłosił, że nie wybiera się na polityczną emeryturę i zamierza w 2025 roku kandydować na szefa partii, ponieważ czuje się odpowiedzialny za jej los, a poza tym chce sprawić, aby PiS odzyskało władzę.
Kaczyński może wygrać kolejne wybory na szefa PiS i to będzie dobra wróżba dla Polski, bo wtedy – jak twierdzą ludzie znający się na rzeczy – PiS nigdy już nie odzyska władzy. Ale może też te wybory przegrać, a wtedy PiS rozpadnie się na drobne kawałki, jak twierdzą inni eksperci. Tak czy inaczej – idzie ku dobremu.
Komentarze
Prześlij komentarz