Narracja PiS i Prezydenta RP, że Kamiński i Wąsik są posłami, zaczęła się sypać. Ale ferajna Kaczyńskiego dalej brnie w ciemność
Sypie się nieco narracja PiS, według której Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik – pomimo skazania prawomocnym wyrokiem na dwa lata więzienia – nadal są posłami. Sprawiła to decyzja Moniki Pawłowskiej. Działaczka PiS, pochodząca z Ryk, wbrew poleceniom Jarosława Kaczyńskiego postanowiła jednak przyjąć mandat po Mariuszu Kamińskim. Tym samym uznała, że Kamiński nie jest posłem. Trzeba też jasno powiedzieć, że przyszła posłanka podważyła również autorytet Kaczyńskiego. Decyzja Pawłowskiej rozwścieczyła najważniejszych ludzi PiS.
Trzeba przyznać, że Monika Pawłowska swoją decyzją pomieszała nieco szyki nie tylko Kaczyńskiemu i PiS, ale i prezydentowi Andrzejowi Dudzie, który złożył jednoznaczną deklarację, że będzie odsyłał do Trybunału Przyłębskiej wszystkie ustawy, które zostaną uchwalone przez sejm bez udziału ułaskawionych przez niego Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. W sytuacji, gdy jeden z dwóch wygasłych mandatów zostanie jednak obsadzony, głoszony przez Dudę powód jego obstrukcyjnych działań straci logiczny sens. Ludzie PiS znaleźli jednak wytrych, którego już używają, aby otworzyć sobie wyjście z niezręcznej sytuacji.
Sprawa Kamińskiego i Wąsika szkodzi
PiS, ale Kaczyński
ani myśli jej wyciszać
Sprawa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika już nieco wygasła i trochę dziwi, że jednak – trochę pośrednio – z powrotem stała się głośna. Tajemnicą poliszynela bowiem jest, że sprawa ta mocno szkodzi pozycji PiS i pozbawia je poparcia społecznego, o czy świadczą wyniki kolejnych sondaży. Ale Kaczyński i najważniejsi ludzie w jego partii, zamiast sprawę tę wyciszyć, konsekwentnie próbują przekonywać wszystkich, że obydwaj skazani przestępcy nadal są posłami. Niech brną – ich sprawa.
Pomimo tego, że mandaty poselskie skazanych wygasły zgodnie z konstytucją i kodeksem wyborczym, PiS twierdzi, że Kamiński i Wąsik nadal są posłami, powołując się na wyrok Sądu Najwyższego, do którego skazani odwołali się od decyzji marszałka sejmu Szymona Hołowni stwierdzającej wygaśnięcie mandatu. Z tym że sprawę Wąsika rozpatrywała Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i to ona uchyliła decyzję marszałka Hołowni. Odwołanie Kamińskiego zaś rozpatrywała Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, która decyzję marszałka utrzymała w mocy.
Pamiętać jednak trzeba, że uchwała trzech połączonych izb SN, wydana w styczniu 2020 roku stwierdzała, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej sądem nie jest, i każde wydane przez nią orzeczenie jest nieważne. W grudniu ubiegłego roku podobne orzeczenie wydał TSUE. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że mandaty obydwu skazanych wygasły, o czym dość szczegółowo pisałem w tekście Izba Kontroli Nadzwyczajnej wyraźnie sprzyja PiS....
Monika Pawłowska zarysowała monolit PiS
Mimo wszystkich przesłanek prawnych ludzie PiS próbują jednak przekonywać, że Kamiński i Wąsik są posłami. Przy czym powołują się na opinię – jak twierdzą – wielu wybitnych prawników konstytucjonalistów. A tych wielu ekspertów od prawa konstytucyjnego to jest jeden jedyny profesor Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego, który rzeczywiście popierając pogląd PiS na status skazanych posłów nieco manipuluje, o czym pisałem w tekście PiS ma wsparcie intelektualne profesora Ryszarda Piotrowskiego....
W każdym razie na prośbę marszałka Hołowni o wyznaczenie kolejnych osób, które mają objąć mandaty poselskie po Kamińskim i Wąsiku, PKW odpowiedziała jedynie w sprawie Kamińskiego, stwierdzając, że ma go zastąpić wspomniana Monika Pawłowska z Lubelszczyzny. W PiS się zagotowało i Kaczyński polecił Pawłowskiej, aby mandatu po Kamińskim nie przyjmowała, w zamian proponując jej pierwsze miejsce na liście w wyborach do sejmiku województwa lubelskiego. Miało to zapewnić wrażenie, że w PiS wszyscy murem stoją za poglądem, że Kamiński i Wąsik są posłami.
I tu Kaczyński i jego ferajna przeliczyli się, bo Monika Pawłowska zdecydowała, że mandat po Mariuszu Kamińskim obejmie. W sumie nie dziwię się jej, bo jeśli planuje karierę polityczną, to mandat poselski jest bardziej prestiżowy od mandatu radnej sejmiku wojewódzkiego. A do tego miejsce w sejmie ma zapewnione, a o miejsce w sejmiku musiałaby zawalczyć. Nie zmienia to jednak faktu, że jej decyzja rozwścieczyła dygnitarzy PiS. Podważyła bowiem narrację ferajny Kaczyńskiego, że Kamiński i Wąsik są posłami.
PiS nie chce w swoich szeregach posłanki dublerki
Przecież na tym właśnie przekonaniu PiS opierał swoją destrukcyjną działalność, polegającą chociażby na kwestionowaniu zgodności z konstytucją ustaw uchwalanych przez sejm. Bo nie zostały podjęte w pełnym konstytucyjnym składzie. Trochę to śmieszne, bo nie wiem, czy znajdziemy chociaż jedną ustawę, uchwaloną przez pełny skład sejmu. Tak czy inaczej, tę drogę destrukcji podjął też solidarnie z PiS prezydent Andrzej Duda, który odesłał już do Trybunału Konstytucyjnego, zwanego też Trybunałem Przyłębskiej, ustawę budżetową. I zapowiedział, że tak będzie robił z każdą ustawą, podjętą przez niepełny skład sejmu.
Teraz, gdy Monika Pawłowska przejmie mandat po Kamińskim, wydawało się, że pewnym sensie runie logika działań zadeklarowanych przez Dudę. Jednak ludzie PiS ruszyli z pomocą i na przykład Przemysław Czarnek, szef PiS na Lubelszczyźnie, jednoosobowo wydał orzeczenie, że decyzja Pawłowskiej jest bezprawna, ponieważ w ten sposób zostanie wykreowany nielegalny 461. mandat poselski. Zasugerował zatem, że będziemy mieli do czynienia z posłanką dublerką.
Pawłowska, informując o tym, że jednak przyjmie mandat po Kamińskim poinformowała również, że chce należeć do klubu PiS. Ale kubeł zimnej wody wylał jej na głowę rzecznik PiS Rafał Bochenek, który stwierdził, że Pawłowska, jako przyjmująca nielegalny 461. mandat posłanka dublerka, nie może należeć do klubu PiS. Taka to praworządna jest ferajna Kaczyńskiego.
Co więc pozostaje Pawłowskiej? Nic poza statusem posłanki niezrzeszonej. Chociaż bowiem krążyły pogłoski, że może ją przyjąć Trzecia Droga, to zarówno PSL, jak i Polska 2050, odcięły się od tych spekulacji.
Komentarze
Prześlij komentarz