Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN wyraźnie sprzyja PiS. Czy doprowadzi to do rozwiązań ostatecznych, z udziałem sił porządkowych?

            Zadziwiająca dla przeciętnego Polaka wydaje się sprawa mandatów poselskich skazanych prawomocnym wyrokiem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Z jednej strony bowiem prawnicy twierdzą, że skazanie prawomocnym wyrokiem z automatu wygasza mandaty, a z drugiej strony marszałek sejmu Szymon Hołownia wydaje tak zwane postanowienie o wygaszeniu mandatów skazanych posłów. Z decyzji Hołowni ochoczo korzystają skazani i odwołują się od niej do Sądu Najwyższego. Na dodatek Izba Kontroli Nadzwyczajnej uchyla decyzję Hołowni o uchyleniu mandatu Wąsika. Trudno pominąć fakt, że izba ta według orzeczenia TSUE z grudnia ubiegłego roku nie jest sądem. Nie wiadomo też z jakiego powodu sprawę Kamińskiego ma rozpatrywać Izba Pracy SN. Podsumowując, mamy do czynienia z galimatiasem, podczas gdy oczywiste jest, że mandaty Kamińskiego i Wąsika wygasły, bo zostali skazani prawomocnym wyrokiem.

            Ponad dwa tygodnie temu były szef MSWiA Mariusz Kamiński oraz jego zastępca Maciej Wąsik zostali skazani na dwa lata więzienia i pięć lat zakazu pełnienia funkcji publicznych przez sąd II instancji. Dzisiejsi posłowie obozu tak zwanej zjednoczonej prawicy zostali ukarani między innymi za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA w tak zwanej aferze gruntowej z 2007 roku, w którą miał być zamieszany także Andrzej Lepper, koalicjant PiS w ówczesnym rządzie. Po raz pierwszy Kamiński i Wąsik zostali skazani w 2015 roku w sądzie I instancji na trzy lata więzienia, ale jeszcze przed złożeniem apelacji prezydent Andrzej Duda zastosował wobec nich akt łaski, a gdy PiS wygrało wybory obydwaj objęli najważniejsze stanowiska w MSWiA.

Kamiński i Wąsik nie są posłami po skazaniu ich prawomocnym wyrokiem

            Następnego dnia po ogłoszeniu prawomocnego wyroku przez sąd II instancji, czyli 21 grudnia, skazani Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik pojawili się na sali sejmowej owacyjnie witani przez posłów swojego obozu. To wtedy właśnie Kamiński pokazał nowej koalicji sprawującej rządy słynny gest Kozakiewicza.

            Tego samego dnia, czyli 21 grudnia, marszałek sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienie o wygaszeniu mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika. Zdaniem senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego ministra sprawiedliwości w latach 2009-2011, który dzisiaj był gościem Salonu Politycznego Trójki, postanowienie Hołowni ma jedynie charakter techniczny.

– Musiał podpisać takie postanowienie, bo w momencie wydania prawomocnego wyroku osoby skazane tracą bierne prawo wyborcze, a tym samym prawo wykonywania mandatu poselskiego – stwierdził senator Krzysztof Kwiatkowski. – Postanowienie marszałka jedynie stwierdza ten fakt. W tej sytuacji panowie Kamiński i Wąsik owszem, mają prawo znaleźć się w sejmie, ale na galerii dla publiczności – dodał gość Salonu Politycznego Trójki.

            Moim zdaniem powinien jeszcze dodać, że na sejmowej galerii dla publiczności panowie ci mogą przebywać jedynie do chwili, gdy zostaną zatrzymani i doprowadzeni do aresztu. Pytanie jednak, dlaczego panowie Kamiński i Wąsik brali udział w posiedzeniu sejmu jako posłowie i – co więcej – brali udział w głosowaniach 21 grudnia, już po wydaniu wobec nich prawomocnego wyroku sądu.

Od czego skazani Kamiński odwołali się do Sądu Najwyższego?

            Marszałek Szymon Hołownia tłumaczył, że skazani mają trzy dni na odwołanie się od jego postanowienia do Sądu Najwyższego. I znowu rodzi się pytanie – od czego skazani mają się odwoływać, skoro postanowienie marszałka sejmu ma jedynie techniczny charakter i w rzeczywistości jest tylko stwierdzeniem faktu wygaśnięcia mandatu?

            Pomińmy jednak moje pytanie, chociaż jest istotne, bowiem Kamiński i Wąsik odwołali się do Sądu Najwyższego, a konkretnie do Izby Pracy SN. Jak stwierdził Krzysztof Kwiatkowski, odwołanie Wąsika – decyzją jednego z neosędziów Izby Pracy – zostało przekazane do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. Organ ten uwzględnił odwołanie Wąsika i uchylił postanowienie marszałka Hołowni. To znaczy, że uchylił stwierdzenie faktu, że mandat poselski Wąsika wygasł w wyniku skazania go prawomocnym wyrokiem. Kompletna niedorzeczność.

            Na dodatek musimy pamiętać, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w grudniu 2023 roku, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem z uwagi na całokształt spraw związanych z powołaniem sędziów tego organu. A Polska, jako członek Unii Europejskiej, zobowiązana jest respektować orzecznictwo TSUE.

Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN może unieważnić wynik wyborów.
I co wtedy?

            Co ciekawe i równie niezrozumiałe, odwołaniem Kamińskiego ma zająć się Izba Pracy SN. Fakt ten dowodzi, że w Sądzie Najwyższym panuje totalny bałagan, jeśli chodzi o kompetencje poszczególnych jego izb. Nietrudno zauważyć, że bałagan ten jest wynikiem ośmioletniej działalności PiS i byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

            Pomijając już cały skandal, związany z wygaszeniem mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika, musimy się jeszcze zastanowić nad jedną kwestią. Otóż już za kilka dni Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN ma wydać orzeczenie na temat ważności wyników wyborów parlamentarnych, które odbyły się 15 października ubiegłego roku. A co, jeśli ten organ, który – według TSUE – nie jest sądem orzeknie, że wybory nie są ważne?

            Oczywiście, nie musi tak się stać. Odnoszę jednak wrażenie, że PiS, które nie bardzo chce pożegnać się z władzą, takiego orzeczenia oczekuje. Świadczą o tym awantury, jakie wybuchają przy byle okazji, że przywołam chociażby kwestię próby zagarnięcia przez PiS mediów publicznych. A jak zdążyliśmy się przekonać obserwując sprawę mandatu poselskiego skazanego Wąsika, Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN spełnia raczej oczekiwania PiS. I co wtedy? Mamy się spodziewać rozwiązań ostatecznych z udziałem sił porządkowych? Jest to wielce prawdopodobne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne