Ludzie PiS reagują histerycznie na słowa, jakie wypowiedział premier Donald Tusk w sprawie reparacji wojennych. W czyim interesie działają Kaczyński i jego ferajna?
Ludzie PiS jak zawsze histerycznie zareagowali na wizytę premiera Donalda Tuska w Niemczech i jego rozmowy z kanclerzem Olafem Scholzem. Chodziła im o reparacje wojenne ze strony Niemiec za straty poniesione przez Polskę podczas II wojny światowej. Ich zdaniem, Donald Tusk prowadzi politykę uległości wobec naszego zachodniego sąsiada, nie tak, jak PiS, które – jak twierdzą ludzie ferajny Kaczyńskiego – twardo domagało się pieniędzy od Niemiec. Prawda jest jedna taka, że polityka PiS nie tylko nie przysporzyła Polsce żadnych pieniędzy z zewnątrz, a wręcz doprowadziła do ogromnych strat finansowych.
W ostatnich dniach premier Donald Tusk odwiedził Francję, gdzie spotkał się z prezydentem Emmanuelem Macronem, oraz Niemcy, gdzie doszło do rozmów z kanclerzem Olafem Scholzem. Podróż Tuska miała na celu odświeżenie i reaktywację współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego. Współpracy, która niemal całkowicie zamarła podczas rządów PiS.
Premier Donald Tusk realistycznie o reparacjach wojennych
Po zakończeniu rozmów kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Donald Tusk wystąpili na wspólnej konferencji prasowej. Podczas tej konferencji Donald Tusk poruszył również kwestię reparacji wojennych, jakie Niemcy miałyby nam zapłacić za straty, jakie Polska poniosła podczas II wojny światowej.
Awanturę w sprawie tychże reparacji rozpętali Kaczyński i reszta jego ludzi z PiS. Zajmował się nimi Arkadiusz Mularczyk, który wraz z zespołem oszacowali straty Polski. Przedstawili je w specjalnym raporcie podczas uroczystości z okazji 83. rocznicy wybuchu II wojny światowej, które odbyły się w Pałacu Królewskim w Warszawie 1 września 2022 roku, o czym pisałem w artykule PiS ma kolejnego króliczka, którego może pogonić. Straty te zostały oszacowane na ponad 6,2 bliony złotych.
Podczas konferencji z Scholzem Tusk przypomniał, że nota rządu PiS, wystosowana do rządu Niemiec w sprawie wspomnianych reparacji nie zawierała nawet pojęcia „reparacje”, a mówiła jedynie o jakiejś tam rekompensacie finansowej. Tusk podkreślił również, że kwestia reparacji została zamknięta wiele lat temu.
– Kwestia moralnego, finansowego, materialnego zadośćuczynienia nigdy nie została zrealizowana, ani z winy kanclerza Scholza, ani z mojej winy – powiedział premier Donald Tusk. – To jest zawszy dobry temat do dobrej rozmowy, ale inaczej niż moi poprzednicy, będę szukał wspólnie z kanclerzem Scholzem takich form współpracy, które z przeszłości nie uczynią jakiegoś fatum, które by ciążyło nad naszymi relacjami.
Histeria w szeregach PiS, chociaż ich polityka przynosiła same straty
Słowa Tuska o reparacjach wywołała histerię w szeregach ludzi PiS. Zdaniem Beaty Szydło, ze słów Tuska mogą być zadowoleni tylko Niemcy, którym zależało na Polsce, która „będzie potulnym, nie poruszającym trudnych tematów pomocnikiem”. Paweł Jabłoński zaś ocenił, że wypowiedź Donalda Tuska byłą niezgodna z prawdą i niezgodna z interesem Polski.
Przypomnijmy zatem, jak w kwestii reparacji wojennych od Niemiec działali ludzie PiS. W październiku 2022 roku wystosowali do rządu Niemiec notę, w której – jak to ogłaszali buńczucznie przy lada okazji – twardo domagali się wypłaty wojennych reparacji w oszacowanej kwocie ponad 6,2 bilionów złotych. Jednakże Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie chciało ujawnić treści wystosowanej noty.
A gdy trzech posłów KO – Dariusz Rosati, Bartłomiej Sienkiewicz i Paweł Kowal – dokonało kontroli poselskiej w MSZ okazało się, że nie było żadnej noty o reparacje, chociaż jakaś nota w tej sprawie rzeczywiście poszła, ale nie załączono do niej nawet raportu opracowanego przez zespół Mularczyka. Opisywałem tę kwestię w tekście A jednak gonimy króliczka.... Premier Tusk miał zatem rację mówiąc, że w nocie do rządu Niemiec nie było słowa o reparacjach wojennych.
Ale ludzie PiS przy każdej okazji krzyczeli głośno o reparacjach, oskarżali Niemcy o ograniczanie suwerenności i zachowywali się wrogo wobec naszego zachodniego sąsiada. Przypomnę jeszcze, że polityka, jaką prowadziło PiS nie tylko nie przysporzył Polsce ani grosza w ramach reparacji, ale wręcz narażała państwo polskie na ogromne straty finansowe.
W czyim interesie działają Kaczyński
i jego ferajna? Wydaje się,
że to pytanie retoryczne
Pamiętamy przecież o karach finansowych, jakie płaciliśmy za Turów i za brak praworządności, które w sumie urosły do niemałej kwoty około 3 mld złotych. Do tego trzeba dodać zablokowanie przez Komisję Europejską miliardów euro na KPO, które po przeliczeniu dały kwotę około 170 mld złotych. Mało tego – gdyby nie decyzja Polaków o odsunięciu PiS od władzy najprawdopodobniej stracilibyśmy również około 76 mld euro z unijnego Funduszu Spójności. W sumie straty Polski, spowodowane polityką PiS, mogły wynieść nawet pół biliona złotych. Takie korzyści dawała nam tak zwana twarda polityka PiS.
Na szczęście PiS już nie rządzi, zaś premier Donald Tusk i jego rząd normalizuje stosunki z sojusznikami z Zachodniej Europy, co wobec zagrożenia ze strony Rosji jest sprawą niezwyklej wagi. Ludzie PiS natomiast – jak wynika z ich histerycznych pokrzykiwań – najchętniej dalej psuliby stosunki z naszymi zachodnimi sąsiadami. Czy zatem pytanie, w czyim interesie działało i działa PiS, nie jest aby pytaniem retorycznym?
Komentarze
Prześlij komentarz