Jesteśmy biedniejsi przez inflację. To wynik, jaki osiągnęła tak zwana zjednoczona prawica

            No i znowu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu nie udało się zaklinanie rzeczywistości. Przypomnijmy, że odnosząc się do inflacji, Morawiecki próbował przekonywać, że to nic takiego, bo płace w Polsce i tak szybciej rosną niż ceny. Jesteśmy zatem – pomimo inflacji – i tak coraz bardziej bogatsi. Okazało się, że to guzik prawda. Jak podaje bowiem Polski Instytut Ekonomiczny, realne przeciętne wynagrodzenie w Polsce w 2022 roku było o 2,1 procent niższe w porównaniu do roku 2021. PIE podkreśla, że zamożność Polaków w ubiegłym roku obniżyła się najbardziej od 1990 roku. Taki jest efekt oddania władzy w naszym kraju w ręce tak zwanej zjednoczonej prawicy.

            A więc inflacja wygrała – nasze wynagrodzenia jednak rosły wolniej niż ceny, w rezultacie średnia płaca w gospodarce narodowej w 2022 roku wyniosła 6.346,15 zł. W porównaniu do roku 2021 średnie wynagrodzenie wzrosło zatem tylko o niecałe 11,7 procent, tymczasem średnioroczna inflacja wyniosła 14,4 procent. Wskaźnik realnego przeciętnego wynagrodzenia w 2022 roku wyliczono na poziomie 97,9, co oznacza, że straciliśmy 2,1 proc.

A Morawiecki pocieszał, że się bogacimy. Ale klasyk mówił: ten człowiek nigdy słowa prawdy nie powiedział

            Warto zauważyć, że tylko w dwóch branżach wzrost wynagrodzeń był wyższy od inflacji – w gospodarce magazynowej i transporcie płace wzrosły o 26,9 procent, a w górnictwie o 15,9 procent. W pozostałych branżach wzrost wynagrodzeń był o 6-8 punktów procentowych mniejszy od inflacji. Najmniej, bo o 3,2 procent, wzrosły place w rolnictwie. Ta grupa pracownicza zatem najwięcej straciła na inflacji. Niewiele lepiej było w tak zwanych usługach innych, gdzie płace wzrosły o 3,2 procent.

            Niezbyt optymistyczne są także prognozy dotyczące bieżącego roku. Przewiduje się, że nasze wynagrodzenia realnie będą słabnąć co najmniej do połowy roku. A o realnym wzroście będzie można mówić dopiero w czwarty kwartale. Taki mamy rezultat oddania władzy w ręce tak zwanej zjednoczonej prawicy.

            Na nic zatem zdało się premierowi Mateuszowi Morawieckiemu zaklinanie rzeczywistości – mówiąc o inflacji pocieszał przecież, że płace rosną szybciej niż inflacja, a więc Polacy zyskują, bogacą się – można o tym przeczytać w tekście Morawiecki wciąż jeszcze może pocieszać, że płace rosną szybciej niż inflacja. Tak się bogacili, że aż zbiednieli. Ale przecież pamiętamy słowa klasyka, czyli Barei: ten człowiek nigdy słowa prawdy nie powiedział.

Rząd zyskuje na inflacji. Ale kosztem najuboższych

            Przypomnę jeszcze słowa prezesa NBP Adama Glapińskiego, który radził młodym Polakom, aby wydawali swoje pieniądze na przyjemności. Słowa te zabrzmiały jak ponury, a raczej nieprzyzwoity żart. Prezes zwany Glapą nie uściślił bowiem, jakie pieniądze ma na myśli. Na pewno chodziło mu o te, które pożarła inflacja. No ale człowiek ten słynie z bredni, które na domiar złego wypowiada publicznie, jak na przykład o polskim cudzie gospodarczym – pisałem o tym w artykule Każdy ma taki cud gospodarczy, do jakiego jest zdolny. Ale chyba nie przypadkiem Adam Glapiński został w ubiegłym roku okrzyknięty jednym z najgorszych prezesów banków centralnych w Unii Europejskiej.

            Chociaż inflacja zabiera nam nasze dochody, rząd raczej się tym nie przejmuje, a nawet wręcz przeciwnie. Budżet państwa bowiem korzysta na inflacji – przecież przedstawiciele rządu już jakiś czas temu chwalili się wysokimi wpływami z tytułu podatku VAT, co jest oczywistym efektem inflacyjnym. Ponieważ za rosnącą inflacją rosną również i płace, to więcej podatku PIT wpływa do budżetu. Prawdopodobnie dlatego rząd nie przejmuje się inflacją i nie przejawia jakichkolwiek chęci walki z nią. Tymczasem zdaniem profesora Pawła Wojciechowskiego, inflacja jest dodatkowym podatkiem, nakładanym na obywateli, ale jednocześnie najgorszym z możliwych, bo uderzającym przede wszystkim w najuboższych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne