Morawiecki wciąż jeszcze może pocieszać, że płace rosną szybciej niż inflacja

            Wprawdzie nie mamy się z czego cieszyć, bo inflacja we wrześniu wyniosła 1,2 procent, ale Mateusz Morawiecki znowu może ogłosić radosną nowinę, że płace rosną szybciej niż wspomniana inflacja. Nie wspominając oczywiście, że dotyczy to jedynie trzech branż – górnictwa, energetyki oraz transportu i gospodarki magazynowej. Tymczasem średni wzrost wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw – porównując rok do roku – wyniósł we wrześniu 14,5 procent. A co z pracownikami tak zwanej budżetówki? Na razie łzy i zgrzytanie zębów.

            Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że we wrześniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 6.687,81 zł brutto, czyli o 14,5 procent więcej niż rok temu. Jeśli wziąć pod uwagę, że inflacja roczna we wrześniu wyniosła 17,2 procent, to wychodzi, że faktyczne wynagrodzenie pracowników tego sektora spadło o 2,7 procent.

            Przypomnijmy, że rok temu premier Mateusz Morawiecki bagatelizował rosnącą inflację twierdząc, że Polacy nie mają się czym martwić, bo ich płace rosną szybciej niż inflacja. Paradoksalnie może w dalszym ciągu pocieszać nas w ten sposób. Pod warunkiem jednak, że słowem się nie zająknie, iż chodzi mu o trzy branże, w których wynagrodzenie rok do roku wzrosło o 23,2-24,8 procent. Mowa o górnictwie energetyce oraz branży transportowej i magazynowej. Realne wynagrodzenie pracowników tych branż wzrosło o 6 do prawie 8 procent, więc mają się z czego cieszyć.

            Pamiętajmy jednak, że pod pojęciem sektor przedsiębiorstw kryją się firmy zatrudniające 10 i więcej pracowników. W całej gospodarce narodowej jest zatrudnionych prawie 11 mln osób, a we wspomnianym sektorze przedsiębiorstw pracuje niecałe 6,5 mln osób. Zatem w pozostałych firmach, zatrudniających do 9 osób, czyli mikroprzedsiębiorstwach, pracuje prawie 4,5 mln osób. To oczywiste, że pracownicy tego sektora nie byli w stanie wywalczyć takich podwyżek wynagrodzeń, jak w firmach większych, ponieważ są bardziej rozproszeni i gorzej zorganizowani, a poza tym rzadko w takich firmach działają związki zawodowe. Jeśli zatem w sektorze mikroprzedsiębiorstw doszło do wzrostu wynagrodzeń, to w znacznie mniejszym stopniu niż w sektorze przedsiębiorstw.

            Nie zapominajmy o tak zwanej budżetówce. Pracownicy tego sektora chyba cierpią najbardziej, bo okazuje się, że w budżecie na 2022 rok nie przewidziano dla nich podwyżek wynagrodzeń. Mimo to rząd przyznał im w tym roku podwyżki na poziomie 4,4 procent. W budżecie na 2023 roku przewidziano podwyżki wynagrodzeń dla pracowników budżetówki na poziomie 7,8 procent. Związkowcy domagają się podwyżki o 20 procent, ale ile uda im się wywalczyć czas pokaże. W budżetówce pracuje około 1,6 mln osób.

            Mimo wszystko, jak już wspomniałem, Morawiecki może podejść do sprawy optymistycznie. A on przecież potrafi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne