Posty

Polski rynek bursztynu odrodził się ponad pół wieku temu, a wciąż częściowo tkwi w szarej strefie. Wciąż nie jest uregulowana sprawa pozyskiwania polskiego bursztynu

               Po II wojnie światowej na polskim wybrzeżu całkowicie zamarła tradycja wytwarzania jakichkolwiek wyrobów z bursztynu. Nastała epoka socjalizmu, lub – jak inni chcą – komunizmu. Owszem, trafiała się biżuteria w postaci bursztynu oprawionego w srebro, ale jej wytwarzaniem zajmowała się spółdzielnia jubilerska w Rostocku w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Zakład ten zaopatrywała w bursztyn kopalnia tego surowca w Jantarnem na Półwyspie Sambijskim w ZSRR. A Bałtyk wciąż wyrzucał na plaże polskiego wybrzeża wcale niemałe ilości swego bogactwa. Służyło jednak jako kaloryczny opał w domowych piecach.                Rynek bursztynniczy na polskim wybrzeżu, a zwłaszcza w Zatoce Gdańskiej był martwy do początku lat 70. poprzedniego wieku, kiedy to rozpoczęto budowę Poru Północnego. Wówczas naruszono złoża aluwialne bursztynu i na plażach zaczęło pojawiać się mnóstwo tego materiału. Miesz...

Andrzej Duda nie jest prezydentem Polski, jest prezydentem PiS. A zachowanie ludzi Kaczyńskiego budzi jedynie zażenowanie i ogromny niesmak

             Prezydent Andrzej Duda jednak powierzył Mateuszowi Morawieckiemu misję tworzenia nowego rządu, chociaż w przekonaniu wielu ekspertów i polityków jest to mission impossible. Morawiecki po prostu ma niewielkie szanse na to, aby stworzyć większość w Sejmie. Tym samym Duda po raz kolejny raz skompromitował się decyzją, która służy jedynie PiS, a nie państwu. Mało tego – ministrowie obecnego rządu nie widzą powodu, aby ograniczać wydatkowanie publicznych pieniędzy czy podejmowanie decyzji, które zmieniają rzeczywistość. Tak, jakby nic się nie stało 15 października, a oni mieli przed sobą kolejną kadencję. To może jedynie wzbudzać niesmak.                Andrzej Duda wygłosił wczoraj orędzie, podczas którego ogłosił, że na premiera nowego rządu desygnuje Mateusza Morawieckiego. W ten sposób przedłuża trwanie Kaczyńskiego i jego ferajny przy władze. Nie jest to bez znaczenia dla PiS, bo dzię...

Podobno PiS chce nabyć spółkę medialną Polska Press. Zostanie z nią, jak Himilsbach z angielskim

             Po tym, co donoszą media można sądzić, że PiS na poważnie chce – jako opozycja – przygotować się do sięgnięcia po władzę za kilka lat. Do tego potrzebuje mediów, aby mieć swój udział w kształtowaniu opinii publicznej, a raczej jako narzędzia politycznej propagandy. Ostrzy więc sobie zęby na zakupioną kilka lat temu przez Orlen spółkę medialną Polska Press. Problem jednak w tym, że firma ta należy w tej chwili do państwowej spółki i Kaczyńskiemu może zabraknąć czasu, aby ją nabyć przed oddaniem władzy. A jeśli nawet mu się uda, to może ściągnąć na głowę swoją i PiS same problemy.                Spółka Polska Press posiadała kilkanaście papierowych dzienników regionalnych i blisko 150 tygodników lokalnych a także bezpłatną gazetę „Nasze Miasto”, wydawaną w każdym niemal powiecie. Do tego dochodzą serwisy internetowe z największym i chyba najbardziej udanym portalem Naszemiasto.pl. Stano...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

                 Ospa to jedna z bardziej znanych postaci Mierzei. Ale i jedna z najbardziej tajemniczych i kontrowersyjnych. Mieszka w Krynicy Morskiej, ukończył – podobnie jak Mors – historię na Uniwersytecie Gdańskim i – również podobnie jak Mors – zajmował się wytwarzaniem różnych rzeczy z bursztynu – rzeźb, płaskorzeźb, różnego rodzaju figurek i ozdób, żaglowców uwięzionych w butelkach i innych pamiątek z napisem „Krynica Morska”, ale przede wszystkim biżuterii, o której mówił z dumą, że jest unisex, a więc może być noszona zarówno przez kobiety, jak i przez mężczyzn. Były to zwykle duże wisiory, zawieszone na rzemieniu, wykonane z ledwo oszlifowanego bursztynu, bo – jak twierdził – to natura tworzy piękno, zaś rzeczą artysty jest je wydobyć z danego materiału lub tylko podkreślić.                Trzeba przyznać, że jego wyroby robiły wrażenie swoim naturalnym i surowym, czasem przypraw...

Mateusz Morawiecki nie jest zdolny, aby odejść z honorem. Tylko czekać aż ogłosi, że on tak naprawdę nigdy nie lubił PiS i Kaczyńskiego

             Mateusz Morawiecki postanowił zmiękczyć swój wizerunek i teraz przekonuje, że zawsze był zwolennikiem kompromisu aborcyjnego, a nawet uważa, że skierowanie wniosku w tej sprawie było błędem. To oczywiste, że zamierza przez to coś osiągnąć, bo nikt nie uwierzy, że mówi prawdę. Przecież w maju tego roku w polityczne złoto próbował zamienić sprawę brutalnie zamordowanego ośmioletniego Kamila z Częstochowy oznajmiając publicznie, że jest za przywróceniem kary śmierci. Czekam z niecierpliwością, aż ogłosi, że tak naprawdę to on nigdy nie lubił ani Kaczyńskiego, ani PiS.                Morawiecki udzielił wywiadu portalowi Interia, w którym mówił wiele interesujących z psychologicznego punktu widzenia rzeczy. Z pewnością dąży do ocieplenia swojego wizerunku, co – jak sądzi – pomoże mu osiągnąć polityczne cele. Jeszcze premier Morawiecki twierdzi, że on zawsze popierał kompromis aborcyjny ...

Przeciwko budowie spalarni odpadów w Wiedniu protestował sam Hundertwasser, który później ją zaprojektował i wyszło mu cudo FOTOREPORTAŻ

Obraz
               Wiemy wszyscy, jakie emocje budzą wszelkie instalacje, kojarzące się z wydzielaniem niezbyt przyjemnych zapachów, żeby nie powiedzieć smrodu. Do takich należą i należały spalarnie odpadów. Pamiętam że gdy lata temu pewne miasto w województwie mazowieckim jako jedno z pierwszych zaplanowało budowę takiej spalarni, wręcz wybuchł społeczny bunt i w końcu z inwestycji zrezygnowano. Podobnie było w Wiedniu, gdy w dzielnicy Spittelau zaplanowano budowę nowoczesnej spalarni odpadów po pożarze starej instalacji utylizacji śmieci. Tam jednak plan zrealizowano, a przysłużył się temu nie kto inny, jak Friedensreich Hundertwasser, który zresztą obiekt zaprojektował, choć wcześniej stał na czele protestów. Mało, że spalarnia powstała w centrum Wiednia i nikomu dziś nie przeszkadza, to jest tak piękna, że stała się atrakcją turystyczną.                Z budową spalarni odpadów w Wiedniu po poż...

Niedobrze jest, gdy publicysta oskarża władzę, która jeszcze nie zaczęła rządzić. Wciąż przecież ster jest w rękach PiS, a Marcin Matczak grzmi na demokratyczną opozycję

               Cenię Marcina Matczaka, felietonistę sobotniego wydania „Gazety Wyborczej”, za jego mądre teksty, trafne diagnozy społeczne i polityczne oraz cięty, a jednocześnie sprawny język. I myślę, że Matczak poczuł, iż jest cenionym felietonistą, po czym dosięgło go ukłucie zjadliwego stwora, dającego złudne poczucie własnej wielkości oraz prawa do pouczania mniej – jego zdaniem – rozgarniętych współobywateli.                Po przeczytaniu felietonu Marcina Matczaka, opublikowanego w wydaniu „Gazety Wyborczej” z ostatniej soboty, wyobraziłem sobie autora tekstu jako nadętego moralizatora, z góry spoglądającego na wszystkich wokół i wydającego zgryźliwe uwagi dotyczące tego, co ludzie mówią i robią. Żart z pieczoną kaczką w roli głównej jest formą odreagowania, społecznej katharsis                Marcin Matczak w swoim felietonie „Teraz k..., my...