Andrzej Duda nie jest prezydentem Polski, jest prezydentem PiS. A zachowanie ludzi Kaczyńskiego budzi jedynie zażenowanie i ogromny niesmak

            Prezydent Andrzej Duda jednak powierzył Mateuszowi Morawieckiemu misję tworzenia nowego rządu, chociaż w przekonaniu wielu ekspertów i polityków jest to mission impossible. Morawiecki po prostu ma niewielkie szanse na to, aby stworzyć większość w Sejmie. Tym samym Duda po raz kolejny raz skompromitował się decyzją, która służy jedynie PiS, a nie państwu. Mało tego – ministrowie obecnego rządu nie widzą powodu, aby ograniczać wydatkowanie publicznych pieniędzy czy podejmowanie decyzji, które zmieniają rzeczywistość. Tak, jakby nic się nie stało 15 października, a oni mieli przed sobą kolejną kadencję. To może jedynie wzbudzać niesmak.

            Andrzej Duda wygłosił wczoraj orędzie, podczas którego ogłosił, że na premiera nowego rządu desygnuje Mateusza Morawieckiego. W ten sposób przedłuża trwanie Kaczyńskiego i jego ferajny przy władze. Nie jest to bez znaczenia dla PiS, bo dzięki decyzji Dudy, partia ta może dużo zyskać.

Morawiecki dostał czas na załatwienie spraw ważnych dla PiS

            W poniedziałek, przed wygłoszeniem orędzia, Duda w pośpiechu przygotował projekt zmiany regulaminu Sądu Najwyższego. Jedna z tych zmian powoduje, że neosędziowie, czyli osoby wadliwie powołane na stanowiska sędziowskie w Sądzie Najwyższym, będą mogli zmienić uchwałę trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego z 2020 roku, która przewiduje, że potrzebne jest do tego dwie trzecie składu wszystkich sędziów. Po zmianie regulaminu wystarczy ich tylko połowa, a więc dokładnie tyle, ilu jest neosędziów. Uchwałę z 2020 roku będzie można zatem zmienić głosami wadliwie powołanych sędziów, którzy będą mogli we własnej sprawie wydać orzeczenie potwierdzające, że są sędziami Sądu Najwyższego.

            Eksperci zwracają uwagę, że mianowanie Morawieckiego premierem miało na celu zapewnić, że operacja zmiany regulaminu SN powiedzie się. Nowy regulamin zgodnie z prawem musi bowiem podpisać premier, a inny niż Morawiecki, czyli Donald Tusk, mógłby odmówić złożenia podpisu.

            To nie wszystko – przedłużenie czasu Morawieckiego w roli premiera ma umożliwić jeszcze jedną rzecz. Chodzi o powołanie na nową kadencję prezesa Komisji Nadzoru Finansowego. Obecnie funkcję tę pełni Jacek Jastrzębski, a jego kadencja kończy się 23 listopada. Szefa KNF powołuje premier, a więc Morawiecki raczej by nie zdążył tego zrobić, gdyby Duda premierostwo złożył w ręce Tuska. A to bardzo istotna kwestia, bo szef KNF może z kolei przedłużać nominacje prezesów spółek finansowych Skarbu Państwa – PZU, PKO BP, Pekao, GPW. A wiadomo przecież, że jednostkami tymi kierują ludzie z nadania PiS.

Czarnek nie ma hamulców. Przygotował synekury dla ludzi PiS

            Duda zatem tak naprawdę umożliwił przedłużenie władzy Kaczyńskiego i jego partii nad tymi ważnymi dla funkcjonowania państwa jednostkami. Udowodnił zatem po raz kolejny, że ponad dobro polskiego państwa i jego obywateli przedkłada interes PiS. To zupełna kompromitacja polityczna tego człowieka.

            Podobnie zachowują się inni ludzie PiS, którzy zachowują się tak, jakby 15 października nic się nie stało, a oni mieli rządzić kolejną kadencję. Nie odczuwają żadnych ograniczeń i hamulców w podejmowaniu decyzji, które zmieniają polską rzeczywistość oraz w wydatkowaniu publicznych pieniędzy. Robią to bez skrępowania i poczucia przyzwoitości.

            Minister edukacji Przemysław Czarnek nie zawahał się przed decyzją o powołaniu Instytutu Badań nad Renesansem i Barokiem im. Jana i Piotra Kochanowskiego. Zrządzenie Czarnka dotyczące tej kwestii opublikowane zostało wczoraj. Oczywiście powołanie takiej jednostki wiąże się z nowymi, dobrze wynagradzanymi stanowiskami oczywiście dla osób związanych z PiS. Instytut ten będzie miał siedzibę w Zamościu, a będzie podlegał Ministerstwu Edukacji Narodowej i Nauki, a więc przez chwilę dosłownie Czarnkowi.

Anna Moskwa dziękuje Bogu za katastrofę Odry, płonące składowiska odpadów
i wycinkę lasów

            Na bardziej kuriozalny krok zdecydowała się ministerka środowiska Anna Moskwa. Zamówiła mianowicie mszę dziękczynną za dobrą pracę resortu oraz wszelkich jednostek i instytucji podległych lub nadzorowanych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Uroczyste nabożeństwo z tej okazji ma się odbyć w Świątyni Opatrzności Bożej 8 listopada o godzinie 18. Zastanawiam się, czy ta dobra praca resortu nie polegała przypadkiem na nicnierobieniu w sprawie umierania Odry, a może nawet doprowadzeniu do tej katastrofy. A może na przymykaniu oczu na proceder zwożenia zagranicznych odpadów do Polski, których składowiska płonęły później w całym kraju?

            Smaczku sprawie dodaje fakt, że na nabożeństwo wszystkich swoich pracowników zaprasza również dyrektor generalny Lasów Państwowych. Pewnie jest bardzo wdzięczny sile wyższej za sprawne przebieg wycinki Puszczy Białowieskiej i systemowego trzebienia innych lasów w całej Polsce.

            Doprawdy, buta, bezczelność i brak przyzwoitości oraz honoru ludzi PiS może budzić jedynie zażenowanie i ogromny niesmak.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne