Mateusz Morawiecki nie jest zdolny, aby odejść z honorem. Tylko czekać aż ogłosi, że on tak naprawdę nigdy nie lubił PiS i Kaczyńskiego
Mateusz Morawiecki postanowił zmiękczyć swój wizerunek i teraz przekonuje, że zawsze był zwolennikiem kompromisu aborcyjnego, a nawet uważa, że skierowanie wniosku w tej sprawie było błędem. To oczywiste, że zamierza przez to coś osiągnąć, bo nikt nie uwierzy, że mówi prawdę. Przecież w maju tego roku w polityczne złoto próbował zamienić sprawę brutalnie zamordowanego ośmioletniego Kamila z Częstochowy oznajmiając publicznie, że jest za przywróceniem kary śmierci. Czekam z niecierpliwością, aż ogłosi, że tak naprawdę to on nigdy nie lubił ani Kaczyńskiego, ani PiS.
Morawiecki udzielił wywiadu portalowi Interia, w którym mówił wiele interesujących z psychologicznego punktu widzenia rzeczy. Z pewnością dąży do ocieplenia swojego wizerunku, co – jak sądzi – pomoże mu osiągnąć polityczne cele.
Jeszcze premier Morawiecki twierdzi, że
on zawsze popierał
kompromis aborcyjny
Jeszcze premier Mateusz Morawiecki zwierzył się publicznie, że zawsze był zwolennikiem tak zwanego kompromisu aborcyjnego, który został unicestwiony przez wyrok tak zwanego trybunału konstytucyjnego w październiku 2020 roku. Co więcej, Morawiecki zapewnia, że skierowanie sprawy dotyczącej kompromisu aborcyjnego do tegoż trybunału było błędem.
Przypomnijmy zatem, że wniosek do TK w tej sprawie złożyli dwaj posłowie PiS – Bartłomiej Wróblewski i Piotr Uściński. Obydwaj z partii Morawieckiego, ale nie słyszałem wówczas wypowiedzi Morawieckiego, wypowiadającego się krytycznie wobec tego wniosku.
Przypomnę też, że po ogłoszeniu wyroku trybunału Przyłębskiej w całej Polsce kobiety wyszły na ulice. Przeciwko nim wypuszczono zagony brutalnych funkcjonariuszy sił porządkowych, zarządzanych przecież przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, a więc resortu podległego przecież Morawieckiemu. Nie słyszałem ani jednego słowa krytyki z ust premiera, gdy funkcjonariusze pałkami teleskopowymi okładali protestujące kobiety, łamali im ręce, traktowali gazem, wywozili w niewiadome miejsca itp. Nie słyszałem, aby Morawiecki polecił pociągnąć do odpowiedzialności najbardziej brutalnych funkcjonariuszy, którzy ewidentnie przekroczyli swoje uprawnienia. Nie poleciały głowy komendantów i polityków odpowiedzialnych w rządzie za działanie służb porządkowych.
Morawieckiemu zabrakło honoru, aby
odejść. Woli udawać,
że piłka wciąż jest w grze. A nie jest
Do kogo więc ta mowa, panie Morawiecki? Kto panu uwierzy, panie jeszcze premierze? Odpowiedź na te pytania jest prosta – Morawiecki przemawia do polityków Trzeciej Drogi, a zwłaszcza PSL, których podobno próbuje przekabacić na swoją stronę i w ten sposób zbudować większość w parlamencie. Morawiecki, znany z „prawdomówności”, liczy po prostu na polityczny zysk.
Przecież w maju bieżącego roku po brutalnym morderstwie ośmioletniego Kamila z Częstochowy oświadczył publicznie, że jest za przywróceniem kary śmierci za zbrodnie dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Za tymi słowami nie poszły jednak żadne czyny i decyzje. Morawiecki uznał, że dobrze będzie wpisać się w ogólnospołeczną atmosferę złości i pragnienia zemsty i coś ugrać politycznie dla siebie i swojego obozu politycznego.
Tak więc, Morawiecki przemawia przede wszystkim do polityków Trzeciej Drogi i – być może – Konfederacji.
– Przede wszystkim chcę się odwołać do tych posłów Trzeciej Drogi, Konfederacji i innych klubów, którym bliski jest program społeczny, suwerennościowy i kwestia walki z nielegalną migracją – mówił między innymi Mateusz Morawiecki. – Być może, gdy przedstawimy ryzyka i szanse, to uzyskamy poparcie nowych posłów.
Morawiecki twierdzi, że racjonalnie ocenia sytuację, ale chyba nie dostrzegł, że politycy Trzeciej Drogi, w tym i PSL, już wzięli pod uwagę wspomniane przez niego ryzyka i szanse i postanowili stworzyć koalicję, w skład której wchodzą partie demokratycznej opozycji. Nie dostrzega, że PiS jest osamotnione, bo nikt nie chce z tą partią współpracować.
Morawieckiemu zabrakło honoru, aby przyznać, że PiS i tak zwana zjednoczona prawica przegrali, zabrakło mu honoru, aby się wycofać. Gdyby to zrobił, może udałoby mu się zdobyć odrobinę uznania. A w takiej sytuacji pozostaje tylko czekać, aż jeszcze przez chwilę premier Morawiecki – aby coś ugrać dla siebie – oznajmi publicznie, że on tak naprawdę, to on nigdy nie lubił Kaczyńskiego i PiS.
Wstydu oszczędź, panie Morawiecki.
Komentarze
Prześlij komentarz