Panika w PiS musi być wielka, skoro ludzie Kaczyńskiego próbują się zasłaniać działającym bezprawnie TK Przyłębskiej
Są już pierwsze efekty postanowienia tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie z którym zobowiązano sejmową komisję śledczą do spraw Pegasusa do zaprzestania prac. Dzisiaj posiedzenie komisji opuścił świadek Mikołaj Pawlak – były pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości za rządów PiS oraz były rzecznik praw dziecka. Powołał się właśnie na postanowienie tak zwanego TK. Zastanawia, co musiało się wydarzyć, że trybunał Przyłębskiej na zlecenie PiS próbuje blokować prace komisji... Przecież w styczniu, gdy sejm powoływał tę komisję, posłowie z formacji Kaczyńskiego poparli ten projekt. Zresztą wcześniej przekonywali, że to dobry pomysł, bo dzięki tej komisji wreszcie będzie można wyjaśnić wszelkie podejrzenia i odrzucić oskarżenia o posługiwanie się nielegalnym oprogramowaniem do inwigilacji.
Wygląda na to, że sejmowa komisja śledcza do spraw Pegasusa – pomimo oskarżeń z różnych stron o brak kompetencji jej członków – jednak pracuje dobrze, skoro ferajnie Kaczyńskiego ziemia zaczęła palić się pod nogami. Ludzie PiS nagle poczuli się zagrożeni i zmienili zdanie – postanowili zablokować działanie komisji, posługując się działającym nielegalnie z różnych powodów TK Julii Przyłębskiej.
Człowiek PiS opuścił komisję
śledczą do spraw Pegasusa,
powołując się na postanowienie TK
Przyłębskiej
Dziś przed sejmową komisją śledczą do spraw Pegasusa stanął jako świadek były pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości za rządów PiS i były rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak. Stawił się przed nią pomimo tego, że 9 maja tak zwany Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej wydał postanowienie w sprawie tej komisji i nakazał wstrzymanie jej prac. Stawił się przed komisją pomimo tego, że Jarosław Kaczyński – komentując to postanowienie – stwierdził, że teraz ludzie PiS nie mają prawa stawać przed komisją.
W pewnym momencie doszło do awantury pomiędzy świadkiem Mikołajem Pawlakiem, a przewodniczącą komisji Magdaleną Sroką. Pawlak bowiem domagał się prawa głosu dla swojego pełnomocnika. Przewodnicząca oznajmiła natomiast, że udzieli głosu pełnomocnikowi po złożeniu przez niego przyrzeczenia, że będzie mówił prawdę. Ale pełnomocnik konsekwentnie odmawiał złożenia tego przyrzeczenia.
Wówczas Pawlak oświadczył, że nie uznaje spotkania za posiedzenie komisji śledczej, powołując się na postanowienie trybunału Przyłębskiej. Po czym wstał i razem ze swoim pełnomocnikiem opuścili salę posiedzeń.
Gdyby miał czyste sumienie, to by
zeznawał. Areszt tymczasowy
dla funkcjonariusza PiS
Wygląda na to, że ludzie PiS, zamieszani w aferę związaną z użyciem Pegasusa, w taki właśnie sposób będą się starać uniknąć odpowiedzialności. To dowodzi tylko jednego – sejmowa komisja śledcza do spraw Pegasusa pracuje dobrze i powoli wyciąga na światło dzienne kompromitujące PiS fakty dotyczące Pegasusa. Jej prace wyraźnie nie idą po myśli ludzi Kaczyńskiego, którzy w przekonaniu, że komisja niczego nie wykryje, poparli w sejmie uchwałę powołującą komisję.
Problem jednak w tym, że postanowienie na wyraźne zlecenie PiS podjął tak zwany trybunał Julii Przyłębskiej, przez PiS zwany Trybunałem Konstytucyjnym, a więc organ władzy sądowniczej obciążony wieloma wadami, które podważają legalność jego działania. Przytoczę chociażby orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 2021 roku, z którego wynika jednoznacznie, że trybunał Przyłębskiej sądem nie jest. Szerzej na ten temat pisałem w artykule Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej chce....
Prawdopodobnie jednak komisja śledcza nadal będzie korzystała ze swoich uprawnień, co oznacza kłopoty dla Mikołaja Pawlaka. Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka po wyjściu świadka ogłosiła, że komisja będzie wnioskowała do sądu o ukaranie świadka oraz o tymczasowe jego aresztowanie. Zaś wiceprzewodniczący komisji Tomasz Trela zauważył, że gdyby świadek miał czyste sumienie, to by zeznawał.
Komentarze
Prześlij komentarz