Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej chce zablokować prace komisji śledczej do spraw Pegasusa. Problem w tym, że wątpliwa jest legalność samego TK

            Widać wyraźnie, że w obozie PiS rozlewa się panika – na wniosek grupy posłów PiS Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej wydał postanowienie, w którym zobowiązano sejmową komisję śledczą do spraw Pegasusa do zaprzestania prac. Jest to tak zwane postanowienie zabezpieczające, wstrzymujące prace komisji do czasu wydania przez TK ostatecznego orzeczenia. Smaczku dodaje fakt, że sędzią sprawozdawcą postanowienia był Stanisław Piotrowicz, znany ze swej komunistycznej przeszłości, i działalności prokuratorskiej w czasie stanu wojennego. Jarosław Kaczyński oświadczył, że po tym postanowieniu ludzie PiS nie mają prawa zeznawać przed komisją, zaś kierownictwo komisji zapowiedziało, że jej prace będą kontynuowane. Warto przypomnieć, że w 2021 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że TK Przyłębskiej nie jest sądem.

            Wygląda na to, że ludzie PiS mają wiele do ukrycia w związku z aferą Pegasusa i ze wszystkich sił próbują zablokować prace sejmowej komisji śledczej, która ma rozwikłać aferę. Wyraźnie się boją rezultatów wszczętego postępowania. Dlatego w marcu grupa posłów PiS pod przewodnictwem Zbigniewa Boguckiego złożyła wniosek do tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją uchwały sejmowej, na mocy której została powołana komisja do spraw Pegasusa.

Przedstawiciele komisji śledczej do spraw Pegasusa zapowiadają,
że nie zatrzymają prac

            Wczoraj sędziowie Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej – Zbigniew Jędrzejewski, Stanisław Piotrowicz jako sprawozdawca oraz Jarosław Wyrembak – wydali postanowienie wstrzymujące prace sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa do czasu wydania przez TK ostatecznego orzeczenia.

            Na to postanowienie odpowiedział przewodnicząca komisji śledczej Magdalena Sroka, która oświadczyła, że komisja będzie pracowała i do samego końca wyjaśni aferę. Nieco ostrzej na ten temat wypowiedział się wiceprzewodniczący komisji Marcin Bosacki.

– Istotne jest to, że sprawozdawcą tego pseudopostanowienia był Stanisław Piotrowicz, znany ze swej komunistycznej przeszłości i haniebnych wyroków w stanie wojennym. Traktujemy ten pseudowyrok jako czystą walkę polityczną tych, którzy boją się rozliczenia sprawy Pegasusa. Będziemy pracować, nie zastraszą nas pseudopostanowienia pseudotrybunału konstytucyjnego – zapowiedział poseł Marcin Bosacki.

            W podobnym tonie wypowiadał się członek komisji Witold Zembaczyński dodając, że tą kartką z postanowieniem, jego autorzy i wnioskodawcy mogą się posłużyć jako papierem toaletowym.

Jarosław Kaczyński uważa, że TK jest legalny, a jego postanowienie
obowiązujące. Powołuje się na swoją wiedzę prawniczą

            Niektórzy podkreślali, że TK Przyłębskiej zajął się komisją do spraw Pegasusa na wyraźne polecenie szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Być może tak było, w każdym razie Kaczyński nie ma nic przeciwko temu postanowieniu, a wręcz twierdzi, że należy się do niego zastosować.

– Po postanowieniu Trybunału Konstytucyjnego politycy PiS nie mają prawa stawiać się przed komisją śledczą do spraw Pegasusa. To, że komuś się nie podoba trybunał nie oznacza, że on nie jest legalnym Trybunałem Konstytucyjnym i że jego decyzje nie są obowiązujące – z przekonaniem stwierdził Jarosław Kaczyński.

            Podkreślił także, że on sam jest prawnikiem, co pewnie miało oznaczać, że wie, co mówi. Wygląda jednak na to, że ta jego wiedza prawnicza jest funta kłaków warta. Gdyby bowiem było inaczej, musiałby zdawać sobie sprawę z wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który zapadł w 2021 roku i stwierdza wyraźnie, że TK w sytuacji, gdy w jego skład wchodzą sędziowie dublerzy, sądem nie jest.

            Gdyby Kaczyński dysponował jakąkolwiek wiedzą prawniczą, wziąłby też pod uwagę uchwałę sejmu z początku marca podjętą w celu usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego z lat 2015-2023, do którego doprowadziła działalność TK Julii Przyłębskiej. Uchwała stwierdza między innymi, że niektórzy sędziowie TK – Mariusz Muszyński, Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak – nie są sędziami i z tego tytułu liczne orzeczenia TK są dotknięte wadą prawną.

Julia Przyłębska bezprawnie kieruje TK. To podważa jego legalność

            Uchwała zajmuje się także prezeską TK Julią Przyłębską stwierdzając, że zajmuje swoje stanowisko bezprawnie. Trudno się temu dziwić, ponieważ Przyłębska na prezeskę TK została powołana 21 grudnia 2016 roku, a kadencja prezesa TK liczy sześć lat. Powinna zatem ustąpić z tego stanowiska z dniem 20 grudnia 2022 roku. Tymczasem Przyłębska – odkrycie towarzyskie Jarosława Kaczyńskiego – doszła do wniosku, że ma prawo nadal kierować TK, aż do końca jej kadencji jako sędziego TK, a więc do 20 grudnia 2024 roku.

            Fakt, że Przyłębska nie zrezygnowała z prezesury, było przyczyną konfliktu w TK, ponieważ część sędziów uznała, że swoje stanowisko zajmuje bezprawnie. W drodze protestu sędziowie ci przestali uczestniczyć w rozprawach zarządzanych przez samozwańczą prezeskę, przez co praca TK została sparaliżowana – trybunał nie był w stanie zebrać się i orzekać w pełnym składzie, co jest wymogiem konstytucyjnym.

Legalność TK podważają też sędziowie, którzy przekroczyli granicę wieku.
To byli politycy PiS

            Legalność TK Przyłębskiej podważa także obecność w jej składzie innych sędziów: Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Otóż bowiem Krystyna Pawłowicz w grudniu 2019 została zaprzysiężona jako sędzia TK, w momencie gdy miała już ukończone 67 lat. Podobnie zresztą, jak jej rówieśnik Stanisław Piotrowicz i starsza o cztery lata Elżbieta Chojna-Duch.

            Tymczasem w 2016 roku PiS przyjął nowelizację ustawy o TK, w której zawarto przepis, że sędzia TK przechodzi w stan spoczynku w wieku 65 lat. Smaczku dodaje fakt, że zarówno Krystyna Pawłowicza, jak i Stanisław Piotrowicz pracowali nad nowelizacją tej ustawy i – oczywiście – głosowali za ich przyjęciem. Fakty te chyba dostatecznie jasno mówią, jakie są kwalifikacje moralne zarówno Pawłowicz, jak i Piotrowicza.

            Może więc ma rację członek sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa Witold Zembaczyński, który stwierdził, że tą kartką z postanowieniem, jego autorzy i wnioskodawcy mogą się posłużyć jako papierem toaletowym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne