Protestujący rolnicy muszą zmierzyć się z rzeczywistymi problemami, które ich dotykają. Zielony Ład i zboże z Ukrainy, to tylko tematy zastępcze
Propozycje, jakie premier Donald Tusk złożył rolnikom podczas dzisiejszego spotkania, nie zadowoliły protestujących. Nie ma zatem deklaracji o zakończeniu, czy zawieszeniu rolniczych protestów. Trzeba jednak pamiętać, że problemy rolników nie zrodziły się dzisiaj, czy kilka miesięcy temu. Nawarstwiały się od co najmniej dwóch lat w wyniku destabilizacji światowego rynku rolnego i spadku cen zboża na całym świecie, za co z kolei obwinia się Rosję. Faktem też jest, że polskie rolnictwo jest mało rentowne i wymaga reform.
Dziś w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog odbyło się spotkanie premiera Donalda Tuska z protestującymi rolnikami. Premier wyraźnie poinformował, że nie zamknie granicy z Ukrainą, natomiast postara się zdjąć z polskiego rynku nadwyżki zboża. Informował również o planowanych uproszczeniach Zielonego Ładu.
Donald Tusk oferuje, protestujący rolnicy są niezadowoleni
To, co premier Donald Tusk miał do powiedzenia na spotkaniu z rolnikami nie usatysfakcjonowało protestujących. Poza deklaracją premiera, że rząd będzie się starał zdjąć polskiego rynku nadwyżki zboża, które powodują spadek jego cen. Musi jednak mieć czas na to, aby policzyć koszty tej operacji. Rolnicy jednak są nieufni i oświadczyli, że będą rządzącym patrzeć na ręce.
Nie bardzo trafiały do nich propozycje, związane z uproszczeniami wprowadzanego przez UE Zielonego Ładu. O zmianach w tym programie Komisja Europejska ma zdecydować 15 marca. Protestujący natomiast uważają, że Zielony Ład powinien zostać przemyślany i napisany od początku. W każdym razie nie padły deklaracje o zakończeniu, czy nawet zawieszeniu rolniczych protestów.
A więc protesty najprawdopodobniej będą kontynuowane. I najprawdopodobniej będą one podsycane przez ludzi tak zwanej zjednoczonej prawicy – PiS i Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry. Ludzie ci zresztą chętnie pojawiają się na protestach, chociaż – trzeba przyznać – różnie są przyjmowani przez rolników. Na przykład Janusz Kowalski z Suwerennej Polski został wręcz wyrzucony w sposób bezpardonowy.
Protesty rolników są na rękę PiS, bo uderzają w rząd Tuska
Ludzie PiS i SP, zasiadający również w ławach sejmowych próbują cokolwiek ugrać politycznie, dlatego te protesty są im na rękę, o ile są one w stanie osłabić rząd Donalda Tuska. Jakby zapomnieli, że rolnicze problemy zaczęły się podczas rządów PiS. Przecież to w 2022 roku ówczesny minister rolnictwa Henryk Kowalczyk podczas żniw namawiał rolników, aby nie pozbywali się zboża, bo na pewno nie stanieje. Rolnicy go posłuchali i przetrzymali zboże w magazynach, a jego ceny zaczęły lecieć na łeb na szyję. Sytuacji nie poprawił następca Kowalczyka Robert Telus, za rządów którego zboże z Ukrainy wciąż zalewało rynek. Przypomnieć też trzeba, że to Telus robił wszystko, aby nie ujawnić listy polskich firm, które sprowadzały zboże. Dlaczego? Można się tylko domyślać...
Zboże zresztą taniało nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Zdaniem Moniki Piątkowskiej, prezeski Izby Zbożowo-Paszowej, odpowiedzialna za tę sytuację niekoniecznie jest Ukraina, jak twierdzą polscy rolnicy, a Rosja. To Rosjanie właśnie rozregulowują rynek, sprzedając zboże po zaniżonych, wręcz dumpingowych cenach. Również zboże skradzione z okupowanych terenów Ukrainy. A rosyjskie zboże napływa również na rynek europejski i polski. To dlatego właśnie Donald Tusk domaga się od UE nałożenia embarga na rosyjskie produkty rolne. Protestujący rolnicy natomiast z jakiegoś powodu nie dostrzegają tego problemu.
Rolnicy sami mogą sobie pomóc. Ale raczej nie będą tym zainteresowani
W takiej sytuacji nasuwa się pytanie – czy obiecane przez Tuska zdejmowanie z polskiego rynku nadwyżki zbóż w czymkolwiek pomoże rolnikom? Przecież na pewno nie wpłynie na ceny zbóż na światowych giełdach, a więc i polskie nie zaczną zwyżkować. Nie ma na to sposobu.
Rolnicy nie dostrzegają również innego problemu, który ma ogromny wpływ na ich sytuację bytową. Eksperci wskazują, że polskie rolnictwo jest mało rentowne i wymaga reform. Pisałem o tym więcej w artykule Czy polscy rolnicy są świadomi....
Wspomniani eksperci przede wszystkim zwracają uwagę na niską wydajność naszego rolnictwa. Innym problemem jest przerost zatrudnienia w tej branży, a wręcz o ukrytym bezrobociu w rolnictwie. Jeśli zatem rolnicy chcą pomarzyć o większych dochodach i wyższym poziomie życia, muzą najpierw uporać się z tymi problemami. Ale czy są w stanie sami z siebie dokonać pewnych zmian tak, aby ich praca dawała im materialną satysfakcję? Znając ich konserwatyzm i związaną z tym niechęć do zmian, raczej nie sądzę. Te zmiany muszą być raczej wymuszone, chociażby przez kryzys, z jakim się borykają. Może więc teraz jest czas na to?
Komentarze
Prześlij komentarz