GUS podał informacje o inflacji. Optymizm prezesa NBP okazał się przedwczesny

            Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński zwany Glapą znowu się pomylił, co zresztą nie dziwi. Na początku kwietnia twierdził, że w marcu szacowana inflacja wyniesie poniżej 16 procent i przekonywał, że od teraz spada i będzie spadać „na łeb, na szyję”. Otóż okazało się, że jednak nie spada na łeb na szyję, bo według informacji podanych przez Główny Urząd Statystyczny, inflacja w marcu wyniosła 16,1 procent. A więc rozczarowała. I wcale nie zanosi się na to, że będzie szybko spadać, bo inflacja bazowa również mocno się trzyma.


            Na początku kwietnia prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński zwołał konferencję prasową, podczas której wygłosił wiele kontrowersyjnych uwag, dotyczących nie tylko inflacji, ale i stanu gospodarki polski, niesamowitej dynamice rozwoju naszego kraju itp. Opisałem to wydarzenie w artykule Adam Glapiński zwany Glapą znów odleciał i próbował zagadać rzeczywistość.

Inflacja nie spada na łeb na szyję i nie zamierza tak spadać. Prezes NBP się mylił

            Glapiński, jak to ma w zwyczaju, prawdopodobnie zapatrzony w swego idola, którym może być Fidel Castro, wygłosił strasznie długie i strasznie nudne przemówienie, podczas którego próbował przekonywać wszystkich, jak to jest pięknie i wspaniale i w jak świetnie zarządzanym kraju żyjemy, nie mówiąc już o tym, że cały świat nam zazdrości. Wspomniał też krótko o inflacji, którą opisywały niekompletne dane. Zdaniem Glapińskiego mieliśmy wówczas ze zjawiskiem, które przepowiadał już dużo wcześniej – mianowicie na własne oczy obserwujemy, że inflacja nie tylko w marcu przyhamowała, ale zaczęła spadać na „łeb na szyję”. I już tak spadać będzie – zapewniał prezes NBP.

            Rzeczywistość zweryfikowała jego słowa i okazało się, że optymizm Glapińskiego był przedwczesny. Główny Urząd Statystyczny podał bowiem, że inflacja w marcu wyniosła 16,1 procent, a więc nie osiągnęła poziomu poniżej 16 procent, jak na początku kwietnia szacował prezes NBP. Jednocześnie wyszło na jaw, że wcale nie spada „na łeb na szyję” i wcale w takim tempie spadać nie zamierza. Wskazuje na to tak zwana inflacja bazowa, czyli inflacja bez cen energii i żywności – oszacowano, że w marcu wyniosła ona 12,3 procent. Taki jej poziom zwiastuje, że nie będzie łatwo pozbyć się dwucyfrowej inflacji, zaś optymizm Glapińskiego był nieuzasadniony.

Ceny nie będą spadać, bo o deflacji za rządów tak zwanej zjednoczonej prawicy możemy pomarzyć            

            I jeszcze jedna kwestia, tak dla jasności – mniejsza inflacja w marcu w porównaniu do lutego nie oznacza, że ceny zaczną maleć. Oznacza to, że one nadal będą rosnąć, tyle tylko, że nieco wolniej. Ceny maleją bowiem tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z deflacją, czyli inflacją ujemną, a takiego stanu raczej nie należy się spodziewać. Z deflacją dość często mieliśmy do czynienia, zanim władzę w kraju przejęła tak zwana zjednoczona prawica, czyli Kaczyński i jego ferajna. Teraz o deflacji możemy zapomnieć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne