Prezes NBP żwawo goni Francję, której plecy rosną mu w oczach

            Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński miał znowu swoje pięć minut po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, która utrzymała stopy procentowe na właściwym poziomie. Poza wynurzeniami natury osobistej i radach dla młodych Polaków prezes zwany Glapą oznajmił – i to z poważną miną – że w przeciągu dekady dopędzimy Francję pod względem zamożności. Mówił też, że euro dla naszego kraju chcą jedynie ludzie, którzy Polski nie lubią.

            Na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej prezes NBP Adam Glapiński jak zwykle wcielił się w rolę gawędziarza. Długo opowiadał o swoim bardzo skromnym życiu w dzieciństwie i niedostatku w latach młodości i w pierwszych latach małżeństwa. Doradzał też młodym ludziom, aby wydawali swoje pieniądze na przyjemności, które za młodu inaczej smakują niż wtedy, gdy ma się 80 lat. Ciekawe tylko, o jakich pieniądzach mówił, bo młodzi raczej – jak powiadają starsi ludzi – groszem nie śmierdzą.

Glapiński twierdzi, że za 10 lat nie będziemy gorsi od Francuzów

            Ale to nie szkodzi, bo wkrótce staniemy się zamożnym społeczeństwem. Zdaniem prezesa zwanego Glapą, w okresie najbliższej dekady dogonimy pod tym względem Francję. Gawędziarz Glapiński zastrzegł jednak, że nie pod względem ogólnego bogactwa, bo przecież zostaliśmy złupieni podczas wojen, a przez większość powojennych lat przyduszał nas sowiecki but. Będziemy mogli natomiast porównywać się do Francuzów pod względem siły nabywczej naszych dochodów. Tak bardzo pędzimy do przodu, według prezes NBP.

            Przypomnę tylko, że już na poprzedniej konferencji prasowej, tej w styczniu, Glapiński opowiadał historię cudu gospodarczego nad Wisłą. Pisałem o tym obszernie w tekście Każdy ma taki cud gospodarczy, do jakiego jest zdolny. Oczywiście prezes może sobie gawędzić, o czym tylko chce, ale Polacy doskonale wiedzą, w jakiej kondycji finansowej się znajdują – zwłaszcza za sprawą inflacji – i raczej cudu gospodarczego nie dostrzegają. Nie widzą także, abyśmy pędzili z jakąś zawrotną prędkością i rosnących w oczach pleców Francji, Niemiec, Holandii czy innych krajów bogatej zachodniej Europy. Zdaniem niektórych ekonomistów te plecy wręcz nikną nam w oczach.

Źli ludzie chcieliby euro, bo Polski nie lubią. Polscy patrioci wolą złotówkę

            Glapiński wyraził również swoją opinię na temat zamiany złotówki na euro. Uważa, że wejścia Polski do wspólnej strefy walutowej chcą tylko ci ludzie, którzy nie lubią swojej ojczyzny. Bo – przyjmując euro – doprowadzilibyśmy do likwidacji Polski jako wolnego, niezależnego i suwerennego kraju. Tak rzecze Glapiński i tak samo rzekł swego czasu jego polityczny guru Jarosław Kaczyński. A poza tym Polacy na pewno by zbiednieli przez tę operację.

            Ekonomiczny geniusz Glapińskiego nie pozwolił mu oczywiście wspomnieć, że my po prostu pod względem gospodarczym i finansowym po prostu nie nadajemy się do strefy euro. Taka Chorwacja się nadaje, a my nie. Nie pozwolił mu również stwierdzić, że najprawdopodobniej tacy Niemcy, Francuzi, Holendrzy czy włosi również nie lubią swojego kraju, skoro zrezygnowali ze swojej narodowej waluty. A przede wszystkim stracili swoją suwerenność i podmiotowość. To przecież aż bije po oczach...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne