Mniej rodzin, mniej małżeństw, mniej dzieci i mniej szczęścia w nas. Tak rządzi „dobra zmiana”
Politycy tak zwanej zjednoczonej prawicy słowa „rodzina”, „małżeństwo”, „dzieci” właściwie nie schodzą z ust. Każdy z nich pragnie być postrzegany jako obrońca rodziny, małżeństwa czy dzieci. Ile w tym hipokryzji, pokazują dane Głównego Urzędu Statystycznego. Wynika z nich, że w latach 2011-2021 ubyło w Polsce ponad 800 tys. rodzin, zaś o jedną czwartą przybyło związków nieformalnych, zaś liczba małżeństw spadła o 10 procent. Poza tym w ubiegłym roku urodziło się najmniej dzieci, licząc od II wojny światowej. Zmarło zaś znacznie więcej Polaków niż się urodziło. Zwróćmy uwagę, że zdecydowaną większość lat z przytoczonej dekady rządzi Jarosław Kaczyński i jego ferajna. Dodajmy jeszcze, że ostatnio w rankingu najszczęśliwszych państw z 45. miejsca spadliśmy na 48. Robi się zatem ponuro.
Mniej rodzin i małżeństw. I to pod opieką tak zwanej zjednoczonej prawicy
Według Głównego Urzędu Statystycznego rodzina to dwie lub więcej osób, związanych ze sobą jako mąż i żona, wspólnie żyjący partnerzy (oczywiście osoby płci przeciwnej), a także jako rodzic i dziecko. W tej definicji mieści się sześć typów rodziny biologicznej – małżeństwa z dziećmi lub bez dzieci, związki nieformalne z dziećmi lub bez dziećmi oraz samotne matki z dziećmi i samotni ojcowie z dziećmi. Według najnowszych danych z Narodowego Spisu Powszechnego w 2021 roku żyło w Polsce 10.159.300 rodzin, a więc liczba ta od 2011 roku zmniejszyła się o ponad 813 tys., czyli o 7,4 procent. I to pomimo opieki, jaką od 2015 roku otoczyła rodzinę tak zwana zjednoczona prawica.
Małżeństwo, to świętość. Ale i gatunek ginący
Jednocześnie w okresie wspomnianej dekady liczba małżeństw zmniejszyła się o ponad 841 tys. Dodać jednak należy, że liczba małżeństw z dziećmi spadłą o 1,2 mln, zaś liczba małżeństw bez dzieci wzrosła o 373 tys.
Ale na pocieszenie GUS podaje, że w okresie od 2011 roku do 2021 roku wzrosła liczba związków nieformalnych. Na początku tej dekady było ich około 316,5 tys., zaś w roku 2021 już niemal 553 tys. Wzrost był zatem znaczny, bo wyniósł prawie 75 procent. W tej grupie wzrosła zarówno liczba związków z dziećmi, jak i bez dzieci – w obu przypadkach o prawie 118 tys.
Trzeba też zauważyć, że znacznie – bo o ponad 208 tys. – zmniejszyła się liczba rodziców samotnie wychowujących dzieci. I tu niespodzianka – liczba samotnych matek zmniejszyła się o blisko 266 tys., zaś liczba ojców samotnie wychowujących dzieci wzrosła o ponad 57 tys.
Mniej Polaków niż rok wcześniej. Więcej ludzi umiera niż się rodzi
Równie złe dane przynosi nam 2022 rok. Liczba ludności Polski zmniejszyła się o 141 tys. osób. Według GUS jest nas teraz 37 mln 767 tys. Trzeba jednak zauważyć, że nieustanny spadek liczby ludności odnotowujemy od 2012 roku. Jedynie w roku 2017 mieliśmy wzrosła o 1 tys. osób.
W 2022 roku odnotowaliśmy również ogromną liczbę zgonów – w ciągu ubiegłego roku zmarło 448 tys. Polaków. Po drugiej wojnie światowej zmarło więcej osób jedynie w latach 2020-2021, a więc w szczycie pandemii.
Mało, że tak dużo Polaków zmarło w ubiegłym roku, to na dodatek urodziło nas się tylko około 305 tys., a więc najmniej, licząc od II wojny światowej. Podobnie było w 2021 roku, o czym pisałem w listopadzie ubiegłego roku w artykule Chcą dzieci, ale chyba nie wiedzą, jak się za to zabrać. Dla porównania dodajmy, że w roku 1951 urodziło się prawie 800 tys. dzieci, a w latach 50. liczba urodzin oscylowała wokół 700 tys.
Jesteśmy mniej szczęśliwi. Czy dlatego nas mniej?
I jeszcze jedna nienajlepsza informacja. Pochodzi ona z World Happiness Report za 2022 rok, przygotowywany co roku przez Sieć Rozwiązań na rzecz Zrównoważonego Rozwoju (SDSN). Chodzi o ranking najszczęśliwszych krajów świata, który z inicjatywy ONZ został zapoczątkowany w 2012 roku. Ranking powstał na podstawie badania poziomu szczęścia deklarowanego przez mieszkańców poszczególnych krajów.
Przebadano za pomocą ankiet 9 milionów ludzi z całego świata. Najogólniej rzecz biorąc, badanych pytano o ich opinię na temat jakości ich życia i ocenę, czy są z niego zadowoleni. W ten sposób powstał ranking ponad 160 krajów z całego świata. Pierwszych pięć miejsc zajmują w nim w kolejności: Finlandia, Dania, Islandia, Szwajcaria i Holandia. Pierwszą dwudziestkę zamyka Francja. Polska natomiast znalazła się na 48. pozycji. Może to i nie najgorsze miejsce, ale optymizmem nie napawa fakt, że spadliśmy na to miejsce z 45. pozycji.
No i ci Czesi, którzy zostali sklasyfikowani na 18. pozycji i tym samym okazali się szczęśliwsi nawet od Francuzów. I tutaj nasuwa się ciekawe pytanie – czy aby niskie poczucie szczęścia nie wpływa na złe dane demograficzne? Czesi bowiem w 2022 roku mogli się cieszyć trzecim w Unii Europejskiej współczynnikiem dzietności. Naszych południowych sąsiadów wyprzedzili jedynie Rumuni i Francuzi. Aby jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytanie, potrzebne są szczegółowe badania, ale sądzę, że coś jest na rzeczy.
Komentarze
Prześlij komentarz