Grupa trzymająca władzę kupuje głosy. Przygotowała kolejną kiełbasę wyborczą

            Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że z początkiem nowego roku szkolnego wszyscy uczniowie klas czwartych szkół podstawowych otrzymają na własność laptopy. Nowy sprzęt ma im służyć w kolejnych latach edukacji. Ma to być – według rządu – element wspierania transformacji cyfrowej. Wszyscy jednak wiedzą, że jest to jedna z kiełbas wyborczych, jakie grupa trzymająca władzę przygotowuje, aby kupić głosy Polaków. Nie przypadkiem bowiem laptopy trafią do uczniów jesienią, kiedy będą odbywały się wybory parlamentarne. Ta kiełbasa będzie kosztować budżet państwa ok. 760 mln złotych bez podatku VAT.

            Podczas konferencji prasowej, która odbyła się we wtorek 24 stycznia, premier Mateusz Morawiecki ogłosił nowy program rządowy, polegający na rozdaniu uczniom klas czwartych szkół podstawowych nowych laptopów. Sprzęt ten uczniowie otrzymają na własność nieodpłatnie i ma on im służyć – jak powiedział Morawiecki – w kolejnych etapach edukacji. Całkowity koszt tej operacji ma wynieść 760 mln złotych bez podatku VAT, czyli jeden laptop będzie kosztował ponad 2.000 zł netto.

            Bezpłatne laptopy dla uczniów to kiełbasa wyborcza

            Laptopy mają być rozdane uczniom jesienią tego roku, co rodzi oczywiste skojarzenia. Jesienią bowiem będzie dobiegać końca kampania wyborcza, a po niej odbędą się wybory parlamentarne. To oznacza, że tak zwana zjednoczona prawica przygotowała jedną z kiełbas wyborczych, za pomocą której chce kupić głosy Polaków. Za ich własne pieniądze oczywiście, bo przecież laptopy dla uczniów zostaną opłacone pieniędzmi z budżetu. A budżet powstaje z naszych podatków.

            Wprawdzie grupa trzymająca władzę zapewnia, że laptopy dla uczniów klas czwartych mają być rozwiązaniem wspierającym transformację cyfrową, ale przecież wspieranie nie polega na rozdawnictwie. Owszem, dla pewnej grupy uczniów laptop może być dobrem, o którym mogą sobie tylko pomarzyć ze względu na swój status materialny. Ale jest też grupa osób, które – kupując laptop – nie doznają żadnego uszczerbku w domowym budżecie. Gdyby zatem laptopy nieodpłatnie otrzymali uczniowie należący do rodzin najuboższych, można byłoby operację nazwać wsparciem.

            Ponieważ jednak otrzymują je wszyscy – bez względu na status materialny – program tak zwanej zjednoczonej prawicy należy nazwać rozdawnictwem, czyli kiełbasą wyborczą, a więc – inaczej rzecz określając – kupowaniem głosów Polaków. Zwłaszcza, że bezpłatne laptopy dla uczniów zostaną dostarczone jesienią, a więc w szczycie kampanii wyborczej.

Nie jest to jedyny przykład kiełbasy wyborczej, przygotowanej przez grupę trzymającą władzę. O innej formie kupowania głosów przez tak zwaną zjednoczoną prawicę pisałem w tekście „Władza rozkręca biznes z kupowaniem głosów. Towaru jednak może nie zobaczyć”, opublikowanym 12 stycznia: kliknij



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne