PiS szykuje się do przejęcia władzy. Jarosław Kaczyński i jego ludzie są zdeterminowani, bo to jedyny sposób, aby uniknąć odpowiedzialności karnej

            Wszystko wskazuje na to, że ludzie PiS – przerażeni perspektywą realnej odpowiedzialności za nieprawidłowości, a nawet przestępstwa, jakich się dopuścili – szykują się do przejęcia władzy. Mówią o tym już publicznie, bez żadnych zahamowań. I to jest realna groźba dla państwa, jeśli weźmie się pod uwagę plany zamachu na konstytucję, jakie snuje Jarosław Kaczyński. Realna, bo ludzie PiS mają tylko dwie możliwości – ponieść odpowiedzialność karną, albo jej uniknąć przejmując władzę. Liczą na to, że – podobnie jak w Słowacji – tak i u nas koalicja rządząca rozpadnie się poprzez różnice w poglądach i wynikające z nich konflikty. A przykład Słowacji powinien dać wiele do myślenia udziałowcom Koalicji 15 Października.

            Wnioski do Europarlamentu oraz do polskiego Sejmu o uchylenie immunitetu członkom PiS lub Suwerennej Polski mnożą się, wzbudzając popłoch wśród ludzi Jarosława Kaczyńskiego. Bo przecież po uchyleniu immunitetu następują wezwania do prokuratury, stawianie zarzutów, a czasem nawet i areszt. Nic dziwnego, że ludzie PiS postanowili działać, aby uchronić się przed odpowiedzialnością. A uchronić się przed nią mogą tylko wtedy, gdy przejmą władzę. A wtedy nikt im już nie podskoczy.

Jarosław Kaczyński marzy o utworzeniu czegoś na wzór
sowieckiej Rady Komisarzy Ludowych

            Jarosław Kaczyński dopiero co udzielił wywiadu tygodnikowi „Sieci”, w którym mówił o sprawach, planach i zamiarach od których włos się jeży na głowie. Jego zdaniem III Rzeczpospolita już nie istnieje, bo ją zabili „ludzie obozu niemieckiego”.

– Mamy anarchię prawną na wielką skalę i władzę, która nie uznaje Konstytucji, ustaw i wyroków – zdiagnozował szef PiS Jarosław Kaczyński. – Po zmianie władzy najważniejszym zadaniem zwycięskiego obozu będzie stworzenie nowego systemu, który nie będzie tak łatwy do podważenia.

            Wiadomo, o co Kaczyńskiemu chodzi. Chodzi mu o to, aby po ponownym dojściu do władzy już tak zabetonować autokratyczny system państwowy, aby demokratycznymi metodami nie dało się go już rozmontować. Ale Kaczyńskiemu roją się także i inne zamierzenia – dotyczące konstytucji. Uważa, że konstytucja 1997 roku upadła i trzeba uchwalić nową, zgodną z wyobrażeniami szefa PiS. Problem w tym jednak, że do uchwalenia nowej konstytucji potrzeba poparcia dwóch trzecich parlamentu, co jest mało prawdopodobne przy obecnym układzie sił. Ale kto by się tak oglądał na to, co stanowi ustawa zasadnicza. Kaczyński ma swoje autorskie rozwiązanie.

– Potrzebny jest jest nowy akt zasadniczy, być może zastępczy, uchwalony w oczekiwaniu na większość dwóch trzecich – oznajmił światu szef PiS.

            I już wiadomo, że chodzi o zamach na konstytucję, który stanie się faktem, jeśli PiS wróci do władzy. Ale nie tylko zamach na konstytucję planuje Kaczyński. Zamierza stworzyć nowy organ władzy, który nazywa Radą Stanu. Organ dysponujący własną siłą – cokolwiek by to miało znaczyć – oraz kompetencjami wykonawczo-sądowniczymi. A więc coś w rodzaju Rady Komisarzy Ludowych, tymczasowego tworu, jaki funkcjonował w początkowym etapie sowieckiego państwa. Tak chce nam zorganizować rzeczywistość szef PiS Jarosław Kaczyński.

Ludzie PiS liczą na wygrane wybory prezydenckie
i zadziałanie syndromu słowackiego

            Czy plany Kaczyńskiego, to tylko rojenia chorego umysłu? Częściowo tak, ale niezupełnie. Bo istnieje konkretny plan przejęcia władzy przez PiS. Zdradził go podczas niedzielnego spotkania z rodzinami Radia Maryja w jednym z krakowskich kościołów poseł Przemysław Czarnek.

– Nasz plan jest bardzo prosty. Po zwycięskich wyborach prezydenckich nie czekamy na wybory 2027 roku, tylko przejmujemy władzę – odparł na pytanie o plan PiS. – Po to rozmawiamy codziennie z naszymi różnymi kolegami, nie tylko z PSL-u, Konfederacji, ale także z innych ugrupowań.

            Europoseł Patryk Jaki natomiast przewiduje „duże zwycięstwo” tak zwanej zjednoczonej prawicy w wyborach prezydenckich, co spowoduje spadek poparcia dla Koalicji 15 Października. W rezultacie koalicja ta się rozpadnie i to będzie czas na przejęcie władzy.

            Czy plany ludzi PiS to tylko rojenia ludzi przerażonych wizją odpowiedzialności karnej za nieprawidłowości, a nawet przestępstwa, jakich się dopuścili podczas ośmiu lat rządów? Niezupełnie – ci ludzie są niezwykle zdeterminowani, aby przejąć władzę, i to w miarę szybko, bo tylko to ich uchroni przed wspomnianą odpowiedzialnością. Tak właśnie oni pojmują praworządność.

            Trzeba pamiętać, że istnieje niebezpieczeństwo, że te rojenia – jak niektórzy powiadają – Kaczyńskiego i innych ludzi PiS mogą się spełnić. Tak, jak spełniły się u naszych południowych sąsiadów. W wywiadzie udzielonym jakiś czas temu „Gazecie Wyborczej” przed takim scenariuszem przestrzegał dr Andrzej Krawczyk, były ambasador Polski w Słowacji. Wskazał na pewne analogie pomiędzy tym, co działo się w Słowacji i co teraz dzieje się u nas i co z tego wynikło u naszych sąsiadów.

Pierwsza analogia. Zwycięstwo koalicji postępowych partii w Słowacji zostało przyjęte z entuzjazmem,
podobnie jak w Polsce zwycięstwo Koalicji 15 Października

            W ubiegłym roku w Słowacji postępowa i proeuropejska centrolewica pozostająca w koalicji z liberałami przegrała wybory, dzięki czemu do władzy wrócił populista Robert Fico. Przypomnijmy, że polityk ten stracił władzę w 2018 roku po zbrodni, jaka wstrząsnęła wówczas nie tylko Słowacją – zamordowano dziennikarza śledczego Jana Kuciaka, który zasłynął tropieniem układu mafijno-korupcyjnego na szczytach władzy. Życie straciła wówczas również przebywająca w domu z dziennikarzem jego partnerka. Przy okazji wyszło na jaw wiele afer korupcyjnych z udziałem najwyższych przedstawicieli władzy państwowej.

            Dr Andrzej Krawczyk przekonuje, że to, co wydarzyło się w Słowacji powinniśmy traktować „jako swoiste laboratorium, a zarazem memento dla obecnej władzy”. Ma na myśli oczywiście rząd Koalicji 15 Października.

– Koalicja demokratyczna, która wygrała wybory 15 października, została entuzjastycznie powitana w Polsce i za granicą. Podobna radość towarzyszyła odsunięciu od władzy Ficy pięć lat wcześniej, jednak po euforii szybko przyszedł zawód progresywnym obozem rządzącym. Niech to będzie dla nas nauczką. Powinniśmy przeanalizować sytuację w Słowacji i zastanowić się, skąd wzięło się to wielkie rozczarowanie prowadzące do powrotu populistów – przestrzegał Andrzej Krawczyk.

Analogia druga. Tarcia i spory rozsadziły progresywną koalicję rządzącą
w Słowacji, tarcia i spory rozsadzają Koalicję 15 Października

Oczywiście dr Krawczyk wyjaśnia, co takiego wydarzyło się w Słowacji, gdy władzę przejęła tam w 2018 roku postępowa koalicja liberalno-lewicowa. I dostrzega pewne analogie pomiędzy procesem prowadzącym do powrotu populistów u naszego południowego sąsiada, a zjawiskami, które u nas w tej chwili się dzieją.

– Wszystko zniszczyły kłótnie, a potem otwarte wojny w tej liberalno-lewicowej i progresywnej koalicji. Dla części tego nowego obozu władzy przeciwnikiem był już nie tylko Fico i SMER, ale także koalicjanci – tłumaczył Andrzej Krawczyk. – Zwykli ludzie przestali rozumieć, co się dzieje w polityce, więc zaczęli odsuwać się od rządzącej opcji. Przed wyborami w 2023 r. narastało niezadowolenie z działalności rządu i partii, które go tworzyły. W efekcie liberałowie i lewicowcy przegrali wybory.

Słowa byłego ambasadora w Słowacji brzmią groźnie, ponieważ na myśl natychmiast przychodzi to wszystko, co dzieje się w Koalicji 15 Października, która w grudniu przejęła władzę w Polsce. Słowa ambasadora przywołują obraz sporów pomiędzy obecnymi koalicjantami.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne