Nic dziwnego, że 500 Plus nie spełniło nadziei ludzi PiS. Aby odwrócić niekorzystny trend demograficzny, nie wystarczy sypać pieniędzmi

            Chociaż ludzie PiS zapewniali, że ich program 500 Plus spowoduje większą liczbę urodzeń dzieci, od samego początku było wiadomo, że tak nie będzie, bo żadne zjawisko społeczne nie zależy od jednego czynnika. Gdy ludzie Kaczyńskiego zorientowali się, że 500 Plus nie poprawia demografii wymyślili, że dzięki programowi wyciągają najuboższych z nędzy. Kilka dni temu okazało się, że to nieprawda. Tymczasem młodzi ludzie, a więc ci, od których zależy liczba urodzeń, mają swoje kłopoty, które odsuwają decyzję o dziecku na lepszy czas.

            Właśnie rząd Donalda Tuska opublikował raport, z którego wynika, że program 500 Plus, a teraz już 800 Plus, poniósł kompletną klapę z punktu widzenia przyświecających mu celów, jakie postawił sobie PiS. Pomimo wydania na ten cel do tej pory 305 mld złotych.

Ludzie PiS nigdy nie liczyli się z faktami. Liczyła się prymitywna propaganda

            Gdy PiS uruchamiało program 500 Plus na początku 2016 roku, dominowała narracja, że świadczenie spowoduje boom demograficzny, polegający na tym, że nagle wzrośnie liczba urodzeń. Pamiętam, że od momentu uruchomienia świadczenia ludzie PiS zaczęli chwalić się, jak to nagle zwiększyła się liczba urodzeń. Mogło to budzić jedynie ironiczny śmiech i zażenowanie, bo wiadomo przecież, że potrzeba na to co najmniej dziewięciu miesięcy. Ale ludzie PiS nigdy nie liczyli się z faktami, zaś ich propaganda była prymitywna i przaśna.

            Okazało się coś zupełnie przeciwnego, bo 2017 był ostatnim rokiem z rosnącą nieznacznie liczbą urodzeń. W 2018 roku urodziło się już mniej dzieci w Polsce i taki z każdym rokiem rosnący trend utrzymał się do końca 2023 roku. Na koniec minionego roku liczba okazało się, że polska populacja zmniejszyła się w porównaniu do roku 2022 o 130 tys. osób do stanu 37,64 mln.

            Gdy ludzie PiS zorientowali się, że 500 Plus nie wywołuje pożądanych zjawisk demograficznych, przestali mówić o przewidywanym cudownym wzroście liczby urodzeń. A nawet przekonywali, że wcale nie było to ich celem, chociaż pamiętamy, co głosiła ówczesna premierka Beata Szydło. W zamian zaczęli grzmieć, że 500 Plus ma poprawić sytuację finansową Polaków i wyciągnąć ich z biedy. Tak twierdził na przykład Jarosław Kaczyński w 2021 roku.

Młodzi Polacy boją się życia w ubóstwie

            Okazuje się jednak, że ani 500 Plus, ani 800 Plus nie zapobiegło rozszerzającym się strefom biedy. Mówi o tym opublikowany w ubiegłym tygodniu najnowszy raport EAPN Polska, czyli Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania ubóstwu. Wynika z niego, że w 2023 roku co piętnasty Polak żył w skrajnej biedzie, a niemal połowa naszych rodaków zmagała się z różnymi rodzajami wykluczenia społecznego. Co więcej, obszar skrajnego ubóstwa wzrósł z niemal 1,7 mln osób w roku 2022 do 2,5 mln osób w roku 2023. Wróciliśmy zatem do stanu z roku 2015.

            Pisząc o klapie demograficznej programu 500 Plus nie sposób wspomnieć o wynikach sondażu, wykonanego przez polski oddział międzynarodowej platformy badawczej Uce Research oraz platformę terapeutyczną Risify.pl kilka miesięcy temu. Badania dotyczyły młodych Polaków w wieku 18-35 lat, którym zadano między innymi pytanie o to, co w polskiej rzeczywistości budzi ich największe obawy, lęki i niepokoje.

            Okazało się, że najczęściej młodzi Polacy boją się niedoborów finansowych. Niemal co drugi badany obawia się braku pieniędzy – takie źródło swojego niepokoju wybrało 47,4 procent respondentów. Wzrostu kosztów życia obawia się 27 proc. badanych, a utraty pracy, rosnących cen w sklepach czy wzrostu podatków – 24 procent. Takie źródła potencjalnych lęków i niepokojów, jak napływ imigrantów, stanie się ofiarą oszustwa czy śmierć bliskiej osoby nie budzą wśród młodych Polaków większych emocji.

            A więc wszystko, co składa się na poziom egzystencji młodych ludzi, budzi ich największy niepokój – po prostu przeraża ich fakt, że mogą żyć w ubóstwie. Pomimo tego, że po raz pierwszy w historii nasz PKB per capita, czyli średnio na głowę mieszkańca, stanowi 70 procent PKB najbogatszych krajów Europy, a niektóre kraje Europy Zachodniej już przegoniliśmy pod tym względem.

Dzieci się rodzą za sprawą ludzi młodych i o tym trzeba pamiętać

            Mało tego. Od kilku lat jak szalona rośnie płaca minimalna w Polsce – od okresu tuż przed wybuchem pandemii Covid-19 do roku 2024 urosła aż o ponad 60 procent. Skąd więc te strachy młodych ludzi o własny poziom egzystencji? Problem w tym, że młodzi Polacy wcale nie muszą być beneficjentami ani naszych osiągnięć w kwestii poziomu PKB per capita, ani szybkiego wzrostu płacy minimalnej. Płacę minimalną bowiem najłatwiej wyegzekwować w przypadku umów o pracę, o wiele trudniej to uczynić, gdy osoba pracuje na umowie tak zwanej śmieciowej. A umowy śmieciowe najczęściej są problemem ludzi młodych. Pamiętajmy też, że młodzi w wieku 18-35 lat wkraczają dopiero na rynek pracy lub znajdują się na początku swojej kariery zawodowej. Ich zarobki zatem nie osiągają zawrotnych poziomów.

            Może dziwić też fakt, że młodzi ludzie obawiają się utraty pracy w sytuacji, gdy stopa bezrobocia nie przekracza 5 procent. Problem w tym jednak, że poziom bezrobocia w grupie wiekowej 18-35 lat sięga niemal 12 procent. Jest to taki poziom, przy którym każdy pracownik ma realny powód, aby martwić się o to, czy utrzyma swoją posadę.

            Tymczasem młodzi Polacy w wieku 18-35 lat są odpowiedzialni za 83 procent urodzeń dzieci w 2023 roku. Może zatem – jeśli rzeczywiście chcemy zadbać o odwrócenie niepożądanych trendów demograficznych – nasze władze powinny jednak pochylić się nad tą grupą społeczną i spróbować sprawić, aby jej przedstawiciele poczują się bezpieczniej i zaczną myśleć o dzieciach? Nie zapominając oczywiście o pozostałych grupach naszego społeczeństwa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne