Antoni Macierewicz ma się czego obawiać. Jego szkodliwa działalność w kwestii katastrofy smoleńskiej kończy się niechlubnie
Zespół składający się z 20 specjalistów od kilku miesięcy pracuje nad raportem o działalności podkomisji smoleńskiej, kierowanej przez Antoniego Macierewicza, byłego szefa MON w rządzie PiS. Podkomisja ta została utworzona w 2016 roku i prowadziła swoją podejrzaną działalność do czasu utracenia władzy przez tak zwaną zjednoczoną prawicę. Wiceminister MON Cezary Tomczyk zapowiedział, że za 2-3 tygodnie raport zostanie udostępniony opinii publicznej.
Wkrótce po tym, jak rząd Donalda Tuska zaczął pracować, w MON powołano zespół do oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Do tej pory 20-osobowy zespół specjalistów pod kierownictwem pułkownika Leszka Błacha przeanalizował około 180 tysięcy stron materiału i powiedzieć, że wnioski, jakie wynikają z tej analizy są bulwersujące, to powiedzieć bardzo mało.
Śledczy prowadzą już dwa
postępowania dotyczące działalności
podkomisji smoleńskiej i
Antoniego Macierewicza. Będą kolejne
Zastępca szefa MON Cezary Tomczyk ocenił w rozmowie z Moniką Olejnik w TVN24, że będący już na ukończeniu raport jest przerażający, zaś zespół go przygotowujący dotarł do sensacyjnych odkryć.
– Będzie można ponad wszelką wątpliwość udowodnić oszustwa, kłamstwa, manipulację przy tym wszystkim, co robił Antoni Macierewicz przez ostatnie osiem lat – stwierdził wiceszef MON Cezary Tomczyk.
Zastępca Władysława Kosiniaka-Kamysza nie oszczędził też szefa MON w rządzie PiS Mariusza Błaszczaka, któremu zarzucił, że doskonale wiedział o tym, co dzieje się w podkomisji Macierewicza. I nic z tym nie robił. Cezary Tomczyk zapowiedział też kolejne zawiadomienia do prokuratury, których bohaterem będzie nie tylko Antoni Macierewicz, ale i wiele innych osób.
Pierwsze zawiadomienia do prokuratury zostały złożone już w połowie tego roku. W rezultacie Prokuratura Okręgowa nadzoruje dwa śledztwa, prowadzone przez Zarząd Dochodzeniowo-Śledczy Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej. Pierwsze z nich dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków podkomisji smoleńskiej przez zniszczenie, utratę albo ukrycie 23 dowodów rzeczowych, jakie im zostały udostępnione. Drugie postępowanie dotyczy natomiast przekroczenia uprawnień przez członków podkomisji, co polegało na zniszczeniu samolotu TU-154 nr 102, który stanowił mienie o znaczącej wartości. W wyniku prowadzonych na nim przez członków podkomisji działań został on uszkodzony do tego stopnia, że nie nadaje się do użytkowania. Było to ewidentne działanie na szkodę interesu publicznego.
Brytyjski ekspert nie potwierdził tezy
o zamachu smoleńskim,
więc Macierewicz nie zapłacił mu za raport
Pisząc o Macierewiczu i podkomisji smoleńskiej trudno nie wspomnieć brytyjskim ekspercie, jakim był Chris Protheroe, zatrudnionym przez Antoniego Macierewicza. Protheroe przygotował swój własny raport, który rozsierdził Macierewicza, ponieważ nie potwierdzał on tezy o zamachu.
– Nie był usatysfakcjonowany wynikiem moich prac, odmówił przyjęcia mojego raportu. Moja praca nie potwierdzała jego teorii – zdradził Chris Protheroe, brytyjski ekspert do spraw katastrof lotniczych.
Macierewicz nie tylko nie przyjął jego raportu, ale naciskał do zmian wniosków, jakie z niego wynikały. Brytyjczyk odmówił, więc Macierewicz odmówił mu zapłaty ostatniej transzy należności.
Podkomisja smoleńska niszczyła
dowody, które mogły podważyć
tezę o zamachu smoleńskim
Pierwsze informacje na temat działalności podkomisji smoleńskiej pod kierownictwem Macierewicza wiceszef MON ujawnił już w lutym bieżącego roku. Wynikało z nich, że już w 2016 roku Prokuratura Krajowa, działająca pod nadzorem Zbigniewa Ziobry, przekazała podkomisji smoleńskiej bardzo ważne dowody materialne, dotyczące katastrofy.
– Dotarliśmy do korespondencji Ziobry z Antonim Macierewiczem oraz Mariuszem Błaszczakiem. W roku 2016 zespół śledczy Prokuratury Krajowej zarządzeniem z dnia 23 czerwca 2016 roku udostępnił elementy i części samolotu Tu-154M, które stanowiły dowody rzeczowe w śledztwie. Przekazał je podkomisji smoleńskiej – mówił w lutym zastępca szefa MON Cezary Tomczyk.
Prokuratura przekazała w sumie 23 elementy Tupolewa, który rozbił się na smoleńskim lotnisku. Nie sporządzono żadnego dokumentu z przekazania fragmentów samolotu, które zostały umieszczone w siedzibie podkomisji. Pięć z tych elementów zostało przekazanych do badań laboratoryjnych.
Najciekawsze jednak jest to, że wszystkie z tych dowodów zostały przez podkomisję zniszczone, a na pisma, w których prokuratura domagała się ich zwrotu, kierownictwo miało po prostu nie odpowiadać. Wówczas to, co się wydarzyło, od biedy można było zrzucić na karb bałaganu w podkomisji, czy braku kompetencji jej członków, jak i samego Macierewicza.
Antoni Macierewicz chciał się pozbyć
wszystkich egzemplarzy
raportu komisji Millera
Wiceminister Tomczyk ujawnił jednak jeszcze jedną informację, która dowodzi, że zniszczenie dowodów nie było przypadkowe. Okazało się mianowicie, że Macierewicz starał się również zniszczyć wszystkie kopie raportu, jaki sporządziła Komisja Badań Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, kierowana przez Jerzego Millera. Komisja ta od kwietnia 2010 roku analizowała przyczyny katastrofy smoleńskiej i – co trzeba podkreślić – nie znalazła żadnych dowodów na to, że 10 kwietnia 2010 roku doszło do zamachu. A taką tezę od 2022 roku lansuje Antoni Macierewicz, twierdząc, że jego podkomisja ma na to dowody, co jest oczywistą mistyfikacją.
– Prawie trzy tygodnie zajęło nam ustalenie miejsca pobytu raportu Jerzego Millera i nie dlatego trwało to tak długo, że nie wiedzieliśmy, gdzie go szukać. Po prostu nie było go tam, gdzie powinien być. Znaleźliśmy ten dokument głęboko ukryty w archiwum Kancelarii Prezesa Ministrów – relacjonował Cezary Tomczyk. – Co więcej, okazało się, że Antoni Macierewicz starał się zniszczyć wszystkie kopie tego raportu po to, aby nikt nigdy już nie dotarł do informacji o rzeczywistych przyczynach katastrofy.
Ponury plan Macierewicza nie wypalił, a miał ogromne szanse, aby się ziścić
Konkluzja z tych zdarzeń jest jedna – w Polsce PiS miała obowiązywać jedynie słuszna narracja o tym, co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 roku. Narracja Macierewicza o zamachu, w który miał być uwikłany również Donald Tusk i jego ekipa. Plan Macierewicza nie wypalił, a miał ogromne szanse, aby się ziścić, a w rezultacie w świadomości społecznej dominowałaby teza o zamachu smoleńskim.
Świadczą o tym wyniki badań, zatytułowanych „Dezinformacja oczami Polaków. 2024”, opublikowanych w kwietniu bieżącego roku przez Fundację Digital Poland. Wynika z nich, iż 29 proc. badanych zgadza się z tezą, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Na szczęście większość, bo 54 proc. badanych nie zgadza się z tą tezą, zaś 17 proc. nie ma zdania na ten temat. Najgorsze jednak jet to, że odsetek osób, które popierają tezę o zamachu smoleńskim, rośnie – podobne badanie wykonano trzy lata temu i wtedy tezę o zamachu popierało 26 proc. badanych.
Jest to oczywiście rezultat propagandy, rozsiewającej kłamstwo smoleńskie, jaką uprawiały media PiS i sam Antoni Macierewicz. Była skuteczna, ale szef podkomisji smoleńskiej chciał zapewnić jej absolutny sukces. A więc wszelkie dowody, które mogłyby obalić narrację o zamachu smoleńskim, Antoni Macierewicz postanowił zniszczyć.
Los Antoniego Macierewicza jest raczej
przesądzony.
Przyłożył do tego rękę sam Zbigniew Ziobro
Postanowił także zniszczyć raport komisji Jerzego Millera, który przeczył jego kłamstwom.
Przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, przy warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg – czytamy w raporcie komisji Millera.
Taki raport mógł zakłócić rozsiewanie kłamstwa smoleńskiego, na czym tak zależało i Macierewiczowi, i Kaczyńskiemu. Aby pozbyć się wszelkich kontrargumentów, Macierewicz dopuścił się przestępstw, jakby w swej naiwności liczył, że państwo PiS będzie trwać wiecznie.
Dodać trzeba, że wciągu najbliższych dni do prokuratury ma wpłynąć kompleksowa opinia międzynarodowego zespołu biegłych, głównie amerykańskich, dzięki której będzie można ustalić, czy na lotnisku w Smoleńsku doszło do katastrofy, czy też do zamachu. Po tych wszystkich informacjach, które już ujawniono, trudno raczej spodziewać się, że opinia ta potwierdzi tezę Macierewicza, że był to zamach. Myślę, że tym samym los Macierewicza zostanie przypieczętowany. Smaczku sprawie dodaje fakt, że sporządzenie opinii wspomnianemu zespołowi biegłych zlecił w 2019 roku... Zbigniew Ziobro.
Komentarze
Prześlij komentarz