Afera wizowa, rozkręcona przez funkcjonariuszy PiS, to prawdziwy skandal na skalę europejską. Taki wniosek można wyciągnąć z raportu NIK
Po tym, jak „Gazeta Wyborcza” opublikowała informacje z raportu NIK w sprawie afery wizowej, sprawa ta nabrała nowych barw. Okazało się bowiem, że działające w czasach rządów PiS polskie służby dyplomatyczne wydały ponad 366 tys. wiz wjazdowych do Polski – a tym samym do Strefy Schengen – mieszkańcom Azji i Afryki. Mało tego – już po napaści wojsk Rosyjskich na Ukrainę do końca 2023 roku Polska wydała Rosjanom około 2.000 wiz. O tym procederze miały wiedzieć najwyższe władze Polski, a także szef PiS Jarosław Kaczyński.
Z raportu NIK wynika, że służby wywiadowcze informowały funkcjonariuszy PiS o zagrożeniach natury terrorystycznej i wywiadowczej, jakie niesie migracja z Rosji do Polski, a także o możliwości przenikania do Polski Rosjan powiązanych z grupami przestępczymi. Kontrolerzy zwracali uwagę, że rząd PiS nie przejmował się w jaki sposób i jakie osoby otrzymywały polskie wizy. Byle było ich więcej – bez względu, czy byli to mieszkańcy Afryki, Azji, czy Federacji Rosyjskiej. Echem tego procederu był na przykład fakt, że w ubiegłym roku w Czechach czeskie służby zatrzymały Rosjanina z polską wizą, należącego do Grupy Wagnera. Raport NIK wskazał również winnych tego procederu, którymi są byli czterej ministrowie w rządzie PiS – Witold Waszczykowski, Jacek Czaputowicz, Zbigniew Rau i Szymon Szynkowski vel Sęk.
Jarosław Kaczyński: Afera wizowa to nie afera, to nie jest nawet aferka
Funkcjonariusze PiS oczywiście bagatelizują ustalenia kontrolerów NIK, próbując przekonywać, że prezes NIK Marian Banaś jest osobą niewiarygodną, próbującą odegrać się na Kaczyńskim i jego ugrupowaniu. Co więcej – krzyczą, że nie przypadkiem sprawę afery wizowej wywleczono na światło dzienne akurat teraz. Według Mariusza Błaszczaka i innych ludzi Kaczyńskiego rząd Donalda Tuska chce w ten sposób pokryć zaniedbania, jakich się dopuścił podczas kataklizmu powodziowego. Więc dzielni funkcjonariusze PiS zaczęli pracować nad raportem, który ujawni te wszystkie błędy i zażąda dymisji Tuska.
Funkcjonariusze PiS zresztą od samego początku bagatelizowali proceder wizowy polskich służb dyplomatycznych, z jakim mieliśmy do czynienia podczas rządów PiS. Sam Jarosław Kaczyński podczas jednego ze spotkań z wyborcami stwierdził, że afera wizowa to żadna afera, to nawet nie jest aferka.
Pamiętam też, jak tygodnik „Sieci” opublikował we wrześniu ubiegłego roku wywiad z wiceministrem spraw zagranicznych Michałem Wąsikiem. Wiceminister mówił między innymi o aferze wizowej, która zatacza coraz szersze kręgi i nabiera międzynarodowych rumieńców. Próbował przekonywać, że to żadna afera, bo dotyczy znikomej liczby patologicznych przypadków, a która jest celowo rozdmuchiwana przez opozycję.
– Przy wielu ministrach spraw zagranicznych pojawiali się ludzie, którzy próbowali zrobić biznes na wizach. Wielokrotnie CBA czy ABW prowadziły postępowania w tego typu sprawach, na przykład w 2009 czy w 2011 roku, kiedy szefem MSZ był Radosław Sikorski. Dzisiaj biuro szczegółowo bada tę sprawę. Dotyczy ona około 200 przypadków wydawania wiz, a nie – jak mówi opozycja – ściągania tutaj tysięcy nielegalnych imigrantów. To są totalne bzdury – przekonywał Michał Wąsik.
Były szef MSZ w rządzie PiS Jacek
Czaputowicz
rozbił narrację ludzi Kaczyńskiego
Słowom ówczesnego wiceministra MSWiA przeczyły opinie byłego już wtedy szefa MSZ w rządzie PiS Jacka Czaputowicza, który – również we wrześniu 2023 roku – wystąpił w programie „Rozmowy Piaseckiego”, emitowanym przez TVN24. Odniósł się w nim do zapowiedzi niemieckiego MSW o zamiarze przywrócenia tymczasowych kontroli na granicach z Polską i Czechami.
– To symboliczne zamknięcie się, odgrodzenie Niemiec. Z perspektywy Niemiec Polska dostarczała i dostarcza Niemcom wielu nielegalnych imigrantów. To jest kilkanaście tysięcy miesięcznie. My uznajemy, że nie ma problemu, bo nie zatrzymują się na terenie naszego kraju. To jest bardzo poważny problem – mówił Jacek Czaputowicz. – My doprowadziliśmy do tego, że polityka Niemiec rzeczywiście zmienia się w sposób dla nas niekorzystny. Niemcy chciały z nami rozmawiać na ten temat. Premier mówi, żeby się nie wtrącać i oni działają w ramach swoich możliwości.
Za wizę płacono 5.000, a w niektórych przypadkach nawet 20.000 dolarów
Przypomnijmy, że polskie wizy, uprawniające do wstępu do Strefy Schengen, czyli do krajów członkowskich Unii Europejskiej, można było kupić sobie za 5 tysięcy dolarów. Niektórzy twierdzą, że w niektórych przypadkach trzeba było zapłacić nawet 20 tys. dolarów za jedną wizę.
Politycy ówczesnej opozycji, czyli dzisiejszej Koalicji 15 Października na podstawie doniesień mediów twierdzili w ubiegłym roku, że takich wiz sprzedano mieszkańcom krajów azjatyckich i afrykańskich kilkaset tysięcy, jeśli nie milion. W sieci krążyły nawet zdjęcia z jednego z afrykańskich krajów, w którym przed polską ambasadą stał stragan z polskimi wizami.
Tymczasem ludzie PiS zapewniali, że mamy do czynienia zaledwie z nieprawidłowościami w wydawaniu wiz, zaś liczba przypadków tychże nieprawidłowości nie przekracza 200.
Mamy do rozliczenia kolejną aferę, jaką skręcili funkcjonariusze PiS
Co więcej, funkcjonariusze PiS przekonywali, że kryzys wizowy jest już opanowany i państwo zareagowało w tej sprawie prawidłowo – tak, jak powinno. Mieli na myśli to, że do akcji weszło Centralne Biuro Antykorupcyjne, kogoś tam aresztowano i odwołano ze stanowiska ministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka, którego podobno ulokowano w szpitalu psychiatrycznym po targnięciu się na swoje życie. Tylko że Centralne Biuro Antykorupcyjne wkroczyło – jak donosiły niezależne media – w ramach międzynarodowego śledztwa, bo nie miało innego wyjścia. No po prostu sprawy nie dało się zamieść pod dywan.
Poza tym okazało się, że – pomimo opanowania „kryzysu” – polskie wizy wciąż można było kupić za tysiące dolarów.
– Kilka dni temu członkowie naszego sztabu dzwonili na numery telefonów w Afryce i Azji, podane w filmach instruktażowych, jak dostać się do Polski i kupić wizę. I te telefony działały! Cały czas można kupić polskie wizy bez kontroli polskich władz – mówił w ubiegłym roku na antenie Radia ZET rzecznik PO Jan Grabiec.
Okazuje się zatem, że raport NIK potwierdza fakty o aferze wizowej, opisywane w ubiegłym roku przez media. Potwierdza też to, co mówili politycy działającej podczas rządów PiS opozycji. Mamy zatem do rozliczenia kolejną aferę, jaką skręcili Jarosław Kaczyński i jego ludzie. To nie tylko afera, to także skandal na skalę europejską.
Komentarze
Prześlij komentarz